Szkoła przyszłości

Szkoła przyszłości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander Kropiwnicki: Czy pan minister wyobraża sobie prywatyzację całego polskiego szkolnictwa?
Edmund Wittbrodt: Całego pewnie nie, ale znacznej części. Na przykład w Holandii 70 proc. szkół to placówki prywatne.
Erwin: Czy Polacy nie są za biedni, aby tak wysoki odsetek szkół prywatnych utrzymał się na naszym rynku?
- I w Holandii, i w Polsce szkoły niepubliczne są dotowane przez państwo. Poza tym mogą one - w odróżnieniu od publicznych - podnosić standard dzięki czesnemu.
KIK: Dlaczego w szkole uczy się więcej o życiu seksualnym chełbi modrej niż człowieka?
- Nie jestem przekonany, że tak jest. Uczniowie mogą zdecydować, że chcą chodzić na lekcje przygotowania do życia w rodzinie.
Lesiutek: W VI klasie uczą o dwunastnicy ptaka, a nie o tym, jakie w ogóle są ptaki i jak latają. Wszystko jak 25 lat temu - żadnej wiedzy, która może się przydać na co dzień.
- Reformując szkołę, liczyliśmy na to, że proporcje się zmienią na korzyść pozyskiwania umiejętności w miejsce encyklopedycznej wiedzy. Liczyliśmy, że nauczyciele - opierając się na programie - odpowiednio dobiorą proporcje. Wiedza powinna być bardziej praktyczna. Być może nie wszędzie już to zrealizowano. Potrzeba nam nieco cierpliwości.
KIK: Dlaczego w szkole nie uczy się obsługi bankomatów, telefonów komórkowych, faksów? Przecież to są właś-nie umiejętności cywilizacyjne.
- Jedną z takich umiejętności jest rozumienie tekstu, m.in. instrukcji obsługi urządzeń. A czytania tekstów ze zrozumieniem polska szkoła uczy.
Epikur: Czy pan minister był prymusem?
- Tak.
Chris: Czy matury muszą być obiektem rozgrywki politycznej? Przecież to skandal. Trzeba było wcześniej uzgodnić pomysł między partiami.
- W pełni zgadzam się z tym, że matura nie powinna być przedmiotem rozgrywki politycznej. Tymi sprawami powinni się zajmować profesjonaliści, a nie politycy.
King: W Polsce tworzy się podział na szkolnictwo klasy A i B. Jedno prywatne, drogie, przyzwoite, a drugie darmowe, państwowe i słabe. Szczególnie widać to na przykładzie gimnazjów.
- Nie zgadzam się z tą oceną. Można podać wiele przykładów przeczących tej tezie.
Magda: Kiedy każda szkoła będzie miała pracownię internetową?
- Myślę, że za dwa, trzy lata. Jest to cel trzeciego etapu informatyzacji szkół. Właśnie go realizujemy.
Zsz: Czy zmiany w szkolnictwie nadal muszą iść w kierunku uzależnienia szkół od samorządów?
- Budujemy państwo obywatelskie. Decyzje podejmowane przez samorządy mogą być lepsze od państwowych, bo samorząd lepiej zna lokalne warunki.
Zsz: Jeśli uważa pan samorząd za wszechwiedzący, to dlaczego nie rozwiąże pan ministerstwa, kuratorium itd.?
- Każdy system musi być kilkakrotnie zabezpieczany. Realizacja standardów edukacyjnych w szkołach prowadzonych przez samorządy musi być nadzorowana z zewnątrz.
Belfer: Pana poprzednik zapowiadał, że nauczyciele będą zarabiać 1000 dolarów miesięcznie. Kiedy pan, jako jego następca, wywiąże się z tych obietnic?
- Nauczyciele mianowani w 2001 r. zarabiają 2117 zł. To blisko średniej krajowej.
Agara: Ciekawe. Jestem nauczycielem mianowanym i nie widzę tych pieniędzy.
- To kwota brutto, łącznie z trzynastką. Mówiąc o 2117 zł miałem na myśli średnią pensję. I dotyczyło to roku 2001.
Mp: Czy zna pan standardy wymagań egzaminacyjnych opracowane w Anglii? Czy podziela pan pogląd, że nasze są tak nieprecyzyjne, że nic z nich nie wynika?
- W Polsce taki dokument opracowano po raz pierwszy, Anglicy robią to od stu lat. Zresztą każde rozwiązanie ma wady i zalety. Mniej precyzyjne ustalenie standardów daje większą swobodę nauczycielowi. Jakie będą efekty, życie pokaże. Właśnie dlatego standardy ustalono na trzyletni okres przejściowy.
Więcej możesz przeczytać w 25/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.