Nocny stróż

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po wejściu Polski do UE obecni monopoliści mogą się okazać kolosami na glinianych nogach

Krzysztof Grabowski: Przeciętny polski konsument płaci monopolistom co najmniej kilkaset złotych rocznie z tytułu renty monopolowej. Czy nie jest to usankcjonowany przez państwo haracz?
Tadeusz Aziewicz: Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie sankcjonuje żadnego haraczu. Tam, gdzie jesteśmy w stanie zebrać materiał dowodowy, który można obronić przed sądem, występujemy bardzo zdecydowanie przeciw praktykom monopolistycznym. Czynimy wszystko, co możliwe, aby kreować konkurencję tam, gdzie jej nie ma.
- Czyżby? Telekomunikacja, poczta, transport kolejowy, gazownictwo, energetyka, hutnictwo - we wszystkich tych dziedzinach rządzą monopole, a nie rynek.
- Moja dusza liberała krwawi, gdy obserwuję dziedziny, w których rynek nie działa. Jednocześnie jednak pamiętam - a łatwo się o tym zapomina - że dwanaście lat temu cała polska gospodarka była jednym wielkim monopolem. Obecnie znakomita większość przedsiębiorstw jest już poddana presji rynkowej konkurencji...
-... ale monopole ciągle kontrolują 40 proc. gospodarki.
- Układ monopolistyczny funkcjonuje tylko w kilku sektorach. Najczęściej tam, gdzie występują elementy monopolu naturalnego. Zgoda - są to kluczowe z punktu widzenia całej gospodarki branże, ale nie tylko Polska ma z nimi problemy. Nie łudźmy się - pełne urynkowienie tych obszarów przekracza możliwości organu antymonopolowego, bowiem wymaga bardzo trudnych decyzji rządu i parlamentu oraz konsekwentnej ich realizacji, prawdopodobnie w trakcie kilku kadencji.
- Te trudne decyzje to głównie prywatyzacja?
- Istotnie, większość problemów rozwiązałoby dokończenie procesu transformacji; prywatne przedsiębiorstwa nie będą poddawane tak silnym bezpośrednim naciskom politycznym. Nie ma więc innej drogi niż prywatyzacja gospodarki i kreowanie konkurencji.
- Zamiast liberalizować rynek, walczy się z monopolami, podnosząc kary. Czy one są w ogóle skuteczne?
- Nie można mówić, że robi się to "zamiast". Budowanie układów konkurencyjnych z oczywistych względów jest procesem wymagającym czasu. Tam, gdzie jeszcze działają duże firmy stosujące praktyki monopolistyczne, kary są podstawowym narzędziem oddziaływania organu antymonopolowego. Mam nadzieję, że kary, jakie nałożyliśmy na TP SA i PKN Orlen, zostaną utrzymane w postępowaniu odwoławczym.
- Jaki pożytek ma przeciętny obywatel z istnienia Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, skoro prawie o nim nie słychać, nie próbuje się pozyskiwać opinii publicznej, wsparcia mediów?
- Przygotowaliśmy zaplecze instytucjonalne i prawne, żeby skutecznie prowadzić politykę w zakresie ochrony konkurencji i konsumenta. Pilnujemy też, żeby państwo nie udzielało pomocy jednej firmie w sytuacji, gdy inne tej pomocy nie otrzymują. A jeśli już zdecyduje się tej pomocy udzielić, żeby czyniło to na podstawie cywilizowanych procedur. Przez nasz urząd przepływa też ogromna liczba wniosków o fuzje przedsiębiorstw. Dzięki temu, że analizujemy wszystkie ich projekty, nie dochodzi w Polsce do fuzji toksycznych dla gospodarki. Gdyby nie nasze działania, prawdopodobnie mielibyśmy jedną rafinerię - po połączeniu płockiej i gdańskiej; jedno przedsiębiorstwo powstałe z fuzji Telefoniki i firm skupionych wokół Elektrimu, produkujące kable dla niemal całej krajowej gospodarki. Mielibyśmy monopolistycznego dostawcę produkującego dla monopolistycznych odbiorców - jak w wypadku TP SA czy PKP. Konsumenci bardzo szybko odczuliby negatywne skutki tego stanu rzeczy. Do tego nie dopuszczamy. Natomiast jednej rzeczy nie czynimy: nie zajmujemy się robieniem show. Naprawdę cieszyłbym się, gdyby mnie w ogóle nie było widać, gdybym - jako strażnik reguł gry - obserwował polską gospodarkę niczym nocny stróż.
- Rola nocnego stróża to za mało, by bronić praw konsumenta, chronionych bodaj najgorzej w grupie krajów OECD.
- Naprawdę nie wiem, skąd biorą się takie oceny. W ciągu minionych trzech lat do standardów unijnych dostosowaliśmy prawo dotyczące ochrony konsumentów. Podobnie jest z prawem antymonopolowym. Mamy też wiele instytucji, które służą ochronie praw konsumentów: powiatowych rzeczników konsumenta działających w strukturach samorządu, inspekcję handlową, UOKiK i organizacje konsumenckie - finansowane częściowo poprzez nasz budżet.
- A efekt jest mizerny. Z badań SGGW wynika, że trzy piąte konsumentów nie wierzy w skuteczność walki o ich prawa.
- Konsumenci, których prawa zostały naruszone, rzadko decydują się na egzekwowanie tych praw dlatego, że najczęściej chodzi o drobne uchybienia, a czas, który musieliby poświęcić na załatwienie sprawy, ma dla nich większą wartość niż strata, jaką ponieśli. Większość tego rodzaju problemów rozwiązuje mechanizm rynkowy. To nie znaczy, że lekceważymy te sprawy, jesteśmy przecież po to, żeby je rozwiązywać. Bardzo trudno jednak przekazać wiedzę o prawach konsumenckich komuś, kto nie jest zainteresowany zdobyciem tej wiedzy. Żałuję, że nie udało się nam przekonać Ministerstwa Edukacji Narodowej do tego, by do programów nauczania włączyć problematykę praw konsumenckich.
- Dlaczego ceny większości nośników energii są u nas wyższe niż w Wielkiej Brytanii i kilku innych państwach Unii Europejskiej?
- Obecnie istotny wpływ na ceny nośników energii mają koszty kontraktów długoterminowych, na podstawie których odbywała się modernizacja naszej elektroenergetyki. Liczę na to, że wdrożenie konkurencji w tym sektorze spowoduje w perspektywie obniżkę taryf.
- W ostatniej dekadzie ceny nośników energii spadły na Zachodzie o 60 proc., podczas gdy w Polsce o kilkadziesiąt procent wzrosły. Produkujemy energię coraz drożej czy płacimy jej wytwórcom i dystrybutorom rentę monopolową?
- Nie wykluczam, że mogą w tym sektorze występować pewne elementy praktyk monopolistycznych. Ale właściwym adresatem pytania o ceny w energetyce jest Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdza taryfy. Podległy mi urząd bardzo mocno zaangażował się w działania na rzecz wprowadzania konkurencji w sektorze elektroenergetycznym.
- Małe i średnie firmy rozwijają się wolniej, bo za zużywaną energię płacą znacznie więcej niż ich konkurenci z państw OECD.
- Jeśli ceny są efektem realiów ekonomicznych, to nic na to nie poradzimy. Polskie przedsiębiorstwa działające w sektorze elektroenergetyki poniosły poważne nakłady na dostosowanie swej działalności do standardów Unii Europejskiej, szczególnie w sferze ochrony środowiska, i koszt tych inwestycji ma istotny wpływ na ceny produkowanej energii.
- Obowiązujące w Polsce opłaty za założenie telefonu, za rozmowy międzystrefowe i dostęp do Internetu należą do najwyższych w krajach OECD. Dlaczego UOKiK pozwala na to monopoliście?
- W sprawie TP SA mam czyste sumienie. Już w 1998 r., kiedy zostałem prezesem UOKiK, podjęliśmy walkę z monopolistycznymi praktykami Telekomunikacji Polskiej. Zażądaliśmy m. in. zmiany struktury jej taryf, a gdy oceniliśmy, że nie wykonała tej decyzji, surowo ją ukaraliśmy (54 mln zł).
- Jak zmieni się sytuacja krajowych monopolistów po naszym wejściu do unii?
- Dla nich nadejdzie godzina prawdy, zwłaszcza dla tych, którzy będą musieli udostępnić swe sieci zagranicznym operatorom pragnącym wejść na polski rynek. Może się wtedy okazać, że są kolosami na glinianych nogach.

Rozmawiał Krzysztof Grabowski
Więcej możesz przeczytać w 27/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.