Kwadratura państwa

Kwadratura państwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak zdynamizować gospodarkę - radzą liberałowie oraz twórcy polityki ekonomicznej w latach 80.
 W Polsce nie ma obecnie kryzysu, bo w gospodarce rynkowej nie można zaplanować stałego, wysokiego wzrostu, a wahania koniunktury są czymś normalnym - przekonują liberalni ekonomiści. Tempo wzrostu eksportu jest wysokie: w pierwszych czterech miesiącach 2001 r. eksport wzrósł o 17,5 proc. (import o 4,7 proc.). Co najważniejsze, zmienia się charakter eksportu: rośnie w nim udział dóbr przetworzonych, maleje zaś różnego rodzaju półfabrykatów. To dowodzi, że gospodarka staje się coraz bardziej konkurencyjna, a eksport odporniejszy na zmiany koniunktury u naszych partnerów. Nie oznacza to, że gospodarka nie ma kłopotów. - W Polsce mamy jednak kryzys, a zwalczyć go może tylko ingerencja państwa - przekonują politycy PSL oraz ekonomiści odpowiedzialni za gospodarkę w czasach PRL. Uważają oni, że rynkowe recepty w Polsce zawodzą.

Więcej państwa!
Strategia liberalno-monetarna realizowana na podstawie amerykańskich wzorców w Polsce zdecydowanie się nie sprawdza - uważa prof. Paweł Bożyk, w latach 70. doradca ekonomiczny ekipy Edwarda Gierka. Jego zdaniem, siłą napędową amerykańskiej gospodarki jest wysoka konkurencyjność, opierająca się na wielkim przemyśle. U nas konkurencyjność jest niska i opiera się na drobnej przedsiębiorczości. Polska powinna się wzorować raczej na Niemczech niż na USA. - Państwo mogłoby na przykład znacznie poprawić bilans handlowy, dofinansowując eksport do Rosji. Powinno też dofinansować rolnictwo. Można by także powielić metodę "stawiania kolosów na nogi", zastosowaną w latach 60. w Japonii. Rząd włączył się wtedy w ożywianie najważniejszych przedsiębiorstw państwowych. Wycofywał się, gdy przedsiębiorstwo było w stanie sprostać wolnorynkowej konkurencji - radzi prof. Bożyk.
- Jeśli nie opanujemy budżetu, już w listopadzie może zabraknąć pieniędzy na wydatki sztywne - prognozuje prof. Zbigniew Messner, premier w latach 80. Martwi go spadek popytu wewnętrznego, co powoduje, że zyski małych przedsiębiorstw są kilkakrotnie niższe niż dwa lata temu. Przyczyna kryzysu jest prosta: zbyt liberalna polityka fiskalna.

Więcej rynku!
- Musimy przejść przez proces samooczyszczenia: najsłabsi muszą upaść, a na ich miejsce pojawią się ci, którzy potrafią gospodarować efektywnie - tłumaczy dr Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Mamy kłopoty, bo restrukturyzacja gospodarki postępowała zbyt wolno. Firmy nie zmniejszały zatrudnienia, zbyt wolno unowocześniały produkcję.
- Najpoważniejszym błędem polityki gospodarczej ostatnich kilku lat jest doprowadzenie do przewartościowania złotego - uważa prof. Witold Orłowski z Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznych. Kontynuacja takiej polityki musi spowodować zahamowanie eksportu. Jak można temu zaradzić? NBP może interweniować na rynku walutowym, skupując dewizy. Mogłoby się to przyczynić do obniżenia kursu złotego, a zarazem zwiększenia rezerw dewizowych. Jest to jednak rozwiązanie doraźne. Na dłuższą metę zachętą dla obcego kapitału "portfelowego", a przez to do utrzymywania się zbyt wysokiego kursu złotego, jest wyśrubowany poziom stóp procentowych. Przy ich obniżaniu trzeba jednak zachować ostrożność.
- Obecne trudności to nieuniknione następstwa polityki "wyżymania" gospodarki z inflacji i nadmiernego importu. Ponosimy też koszty zapobieżenia czemuś znacznie gorszemu, co groziło nam jeszcze w ubiegłym roku - mówi prof. Jan Winiecki z Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie. Groził nam kryzys całego bilansu płatniczego, co wiązałoby się z gwałtowną dewaluacją złotego. Słowem - nad Polską wisiał "czeski scenariusz" (korona straciła 17 proc. wartości). W Polsce zareagowano przed kryzysem, w Czechach - po kryzysie, co doprowadziło do trzyletniej stagnacji. U nas zaś wzrost gospodarczy jest cały czas dodatni.

Bezbolesna kuracja
Co trzeba zrobić w najbliższym czasie? - Najpilniejsza jest dziś naprawa finansów publicznych - twierdzi prof. Zdzisław Sadowski, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, wicepremier w latach 1987-1988. Jego zdaniem, nieuniknione stanie się znaczne zwiększenie deficytu budżetowego, gdyż możliwości dokonania istotnych cięć w wydatkach są bardzo ograniczone. Po drugie, po wyborach nowy rząd powinien się starać pobudzić wzrost gospodarczy przez wprowadzenie dla przedsiębiorstw ulg i zwolnień podatkowych od wydatków na cele inwestycyjne. Po trzecie, rząd powinien znaleźć sposób na osiągnięcie szybkiego porozumienia z Narodowym Bankiem Polskim i Radą Polityki Pieniężnej w kwestii polityki finansowej, a w szczególności pożądanego poziomu stóp procentowych.

Mentalność hydraulika
Ekonomiści SLD, którzy najprawdopodobniej będą od października kierować gospodarką, raczej z tych rad nie skorzystają. Głównie dlatego, że nie są one adekwatne do problemów. - Najgorsze mamy chyba za sobą - ocenia prof. Stanisław Gomułka z London School of Economics. Drugi kwartał był bardzo zły, ale drugie półrocze powinno być nieco lepsze. Nie dzięki niedawnej obniżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Efekty tego posunięcia odczujemy dopiero w przyszłym roku. Złudne jest jednak przeświadczenie, że bezrobocie można redukować przez obniżenie stóp procentowych. Bezrobocie ma bowiem przede wszystkim charakter strukturalny, wynikający z przeregulowania gospodarki, a rynku pracy w szczególności. Oczekiwanie, że zmiany stóp procentowych przyniosą natychmiastowe efekty, jest - zdaniem prof. Winieckiego - wyrazem "mentalności hydraulika". Tylko w hydraulice bowiem odkręcenie kranu powinno spowodować natychmiastowy wypływ wody. W ekonomii na efekty posunięć trzeba czekać nawet kilka miesięcy.
Nie ma prostych recept na szybką poprawę sytuacji. - Trudno zwiększać popyt i wzrost przez sztuczne pompowanie pieniędzy do gospodarki - uważa Bohdan Wyżnikiewicz. Efekt byłby krótkotrwały, a szkody większe niż pożytek. Trzeba szukać kół zamachowych, które pobudziłyby aktywność gospodarczą.

Zasilanie zewnętrzne
- Mamy bardzo niski poziom krajowych oszczędności - ocenia prof. Gomułka.
- By to zmienić, należy zmniejszyć obciążenie gospodarki podatkami. Obawiam się, że nowy rząd raczej zwiększy to obciążenie, likwidując wiele ulg. Nie będzie miał zresztą innego wyjścia, jeśli deficyt budżetowy nie ma przekroczyć 3 proc. PKB - dodaje prof. Gomułka. Deficyt można by znacznie ograniczyć, zmniejszając tzw. transfery socjalne, czyli sztywne wydatki budżetowe przeznaczone na renty. Dziś stanowią one 6 proc. PKB i należą do najwyższych w Europie. Jest to jednak mało realne.
W tej sytuacji jedynym źródłem finansowania przyspieszonego wzrostu jest "zasilanie zewnętrzne", czyli zaciąganie przez przedsiębiorstwa kredytów za granicą. Zadłużenie polskich przedsiębiorstw wynosi co prawda tylko kilkanaście miliardów złotych, ale jest to ryzykowna strategia, ponieważ oznacza wzrost deficytu obrotów bieżących. To jednak rozwiązanie całkiem realne, biorąc pod uwagę perspektywę rychłego wejścia Polski do Unii Europejskiej i unii monetarnej. W ciągu najbliższych pięciu, ośmiu lat przedsiębiorstwa mogą się zadłużyć na 50-100 mld dolarów.

Recepta na rozwój
Perspektywy wzrostu gospodarczego ogranicza wysoki - mimo obniżki - poziom stóp procentowych, za pomocą których Rada Polityki Pieniężnej stara się zachować równowagę w gospodarce. Ale czy rada ma inne wyjście? Trudno sobie przecież wyobrazić, aby banki obniżyły oprocentowanie lokat do tego stopnia, by stały się one mniej konkurencyjne od obligacji i bonów skarbowych, w których inwestorzy także mogą lokować pieniądze. Obligacje i bony muszą zaś przynosić wysoki zysk, by ich nabywcy zechcieli sfinansować rosnącą dziurę w budżecie.
- Polska w ostatnich kilku latach miała najwyższe w Europie tempo wzrostu, sięgające 5 proc. PKB. Wejście na rynek pracy wyżu demograficznego i powiększanie się obszarów nie wykorzystywanej siły roboczej w rolnictwie powodują jednak, że tak naprawdę potrzebny jest nam wzrost o 6-7 proc. rocznie. Problemem jest więc nie tylko to, jak przezwyciężyć obecny spadek wzrostu, ale też jak doprowadzić do stałego rozwoju odpowiadającego potrzebom gospodarki - uważa prof. Stanisław Gomułka.
Więcej możesz przeczytać w 28/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.