Czarna rozpacz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dzisiejszy felieton bardzo ciężko mi pisać. Od ćwierć wieku jestem związany z radiową Trójką. Było to radio, które konsekwentnie uczyło i wychowywało nowe pokolenia słuchaczy, a jednocześnie nie opuszczało tych związanych z nim od samego początku. Kiedy w innych stacjach od bladego świtu puszczano "sieczkę", tu każdy miał stabilny własny muzyczny świat. Wtorek - Paweł Sztompke, muzyka filmowa; czwartek - Korneliusz Pacuda; piątek - Marek Niedźwiecki. Każdy z nich, mając wiedzę prawie absolutną w swojej dziedzinie, dzielił się nią i ze mną. Wiedziałem, kto jest na topie w muzyce country, co się dzieje na scenie kabaretowej, dowiadywałem się czegoś nowego na temat filmu i muzyki itd., itp.
Wiosną tego roku ktoś w radiu wymyślił, że Trójka będzie radiem przyjaznym dla słuchaczy. Tak jak "Życie na gorąco" czy "Na żywo" są pismami przyjaznymi dla czytelników, a "Kiepscy" i "Big Brother" przyjaznymi dla widzów. Efektem tego pomysłu jest "Słoneczna Trójka", z powodu której to audycji większość moich znajomych, przyjaciół i ja także zaczęliśmy szukać stacji mniej przyjaznych, a ciekawszych.
I okazuje się, że nie ma takich, a Trójka dołączyła tylko do powszechnej mody. "Powtórka z rozrywki" przeplatana takimi zespołami, jak Bony M., Smokie. Nie piosenkami Starszych Panów czy innych kabaretowych wykonawców, którzy tworzyli klimat tej audycji, ale kolejną muzyczną "sieczką".
Ciekawsze audycje pojawiają się tylko wieczorami. Snujący się koło północy Marcin Kydryński i Artur Andrus. Piotr Kaczkowski Bóg wie gdzie. A wszystko po to, żeby radio od rana do wieczora było przyjazne dla wszystkich słuchaczy.
Których? Jakich? Małolaty nie przyjdą, bo to i tak nie ich styl i muzyka, a starsi odchodzą. Dlaczego? Po co komu jeszcze jedno radio w wersji WŁĄCZ ODBIORNIK - WYŁĄCZ ROZUM.
Być może tym felietonem pożegnałem się z moją "trójeczką", ponieważ władze radiowe są - z tego, co wiem - nieprzyjazne osobom krytykującym owe zmiany, ale musiałem to napisać, bo niszczony jest jedyny skrawek anteny przyjaznej artystom niekomercyjnym. Andrzejowi Garczarkowi, Jankowi Kaczmarkowi. Przyjaznej i wielkim bardom, i tym na dorobku, którzy byli przy nadziei, że ktoś ich "puści", że są słuchani, że ktoś o nich pamięta.
A tymczasem ktoś przypomniał sobie o Bony M. Szkoda. Miała być "Słoneczna Trójka", a powstała czarna rozpacz.

Więcej możesz przeczytać w 29/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.