Afera z demokracją

Afera z demokracją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aż połowa obywateli uważa, że ujawnianie afer świadczy o słabości polskiej demokracji


Jest na świecie jeszcze kilka państw, w których - oficjalnie - nie ma afer polityczno-gospodarczych. Są to na przykład Korea Północna, Kuba i Białoruś. Ponad dziesięć lat temu należały do nich również kraje tzw. obozu socjalistycznego, w tym PRL. Dziś w Polsce mamy demokrację, a tym samym jawność życia publicznego i wolność słowa, co sprzyja między innymi ujawnianiu afer. Lecz Polacy nie przyzwyczaili się jeszcze do bombardowania informacjami o politykach zamieszanych w niejasne interesy. Aż połowa obywateli uważa, że ujawnianie afer świadczy o słabości polskiej demokracji.
Możliwe, że Polacy - w myśl powiedzenia "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" - chcą, aby winnych popełnienia nieprawnych czynów pozbywano się w zaciszu rządowych czy sejmowych gabinetów. Bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem wyników sondażu jest jednak utożsamienie przez część respondentów ujawniania afer z ich zaistnieniem. Tylko dla jednej trzeciej pytanych było oczywiste, że wykorzenianie przestępstw jest możliwe dzięki ich opisywaniu, że świadczy to o skuteczności kontroli społecznej i sile demokracji. Okazuje się także, że Polacy są raczej dalecy od histerii z powodu ostatniej serii afer. 37 proc. ankietowanych sądzi, że w naszym kraju zdarza się ich więcej niż w innych demokratycznych państwach, 42 proc. zaś uznaje, że tyle samo. W rzeczywistości każdy kraj przechodzi trzęsienie ziemi wywołane nagannym postępowaniem polityków. Powinniśmy się więc cieszyć, że dochodzą do nas informacje na ten temat. Gdy afery przestaną być ujawniane, będzie to znaczyło, że znów żyjemy w PRL.

Więcej możesz przeczytać w 30/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.