Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komuna mieszkaniowa
Likwidację spółdzielczości mieszkaniowej poprzez uwłaszczenie jej dotychczasowych członków postuluje autor artykułu "Komuna mieszkaniowa" (nr 25). Ryszard Kamiński przedstawił się jako zwolennik usuwania wszelkich pozostałości poprzedniego systemu. Przy okazji zacytował wypowiedzi osób związanych z mieszkalnictwem. W moim wypadku zrobił to nieprecyzyjnie.
Autor twierdzi, że spółdzielnie mieszkaniowe w Polsce nie mają nic wspólnego z prawdziwą spółdzielczością, a zatem trzeba je zlikwidować. Rzeczywiście od połowy lat 60. mieszkanie spółdzielcze stało się jedyną w miarę dostępną drogą zdobycia dachu nad głową. Mieszkańcy nowych osiedli zostawali spółdzielcami tylko z nazwy, nie było to jednak regułą i nie powinno być powodem wylewania dziecka z kąpielą. To, co dzieje się w spółdzielniach, zależy i od prezesów, i od mieszkańców. Ryszard Kamiński mówi o "partii 3,5 tys. prezesów", nie widząc, że większość z nich to prezesi małych spółdzielni, wybierani przez mieszkańców w bezpośrednich wyborach. Spółdzielnie molochy działają jedynie w dużych aglomeracjach.
Prywatna własność mieszkań dotychczas spółdzielczych to ideał, do którego należy dążyć - to teza artykułu. Tymczasem posiadacze ponad połowy z 3,5 mln mieszkań spółdzielczych mają własnościowe prawa do lokali. Mogą je sprzedać na wolnym rynku po cenie umownej. Nie wszystkich stać na wykup, nie wszyscy chcą posiadać mieszkanie na własność. Orędownicy prywatyzacji mieszkań może nie wiedzą, że w Niemczech własne mieszkanie ma 51 proc. rodzin, w USA - 56 proc., a w Polsce - 71 proc.
Autor artykułu pomija problemy zarządzania budynkami i związane z tym koszty utrzymania mieszkań. Z badań Instytutu Gospodarki Mieszkaniowej wynika, że opłaty w spółdzielniach wynosiły w 2000 r. 1,86 zł za m2, a czynsz za porównywalne do spółdzielczego mieszkanie komunalne wynosił 2,49 zł za m2. Widać więc, że za mieszkanie spółdzielcze płaci się na ogół mniej.
Pełne uwłaszczenie członków spółdzielni wiąże się z podwyższeniem miesięcznych opłat za mieszkania, rekompensującym wpływy z przekształceń własnościowych i nadwyżek uzyskiwanych z lokali użytkowych. Prywatyzacja zlikwiduje dotychczasowe zasady gospodarowania osiedlami - koncentracja pieniędzy umożliwiała finansowanie wymian lub napraw m.in. dźwigów, instalacji gazowych, elektrycznych czy centralnego ogrzewania. Tylko dzięki koncentracji kapitału te już dość stare, tandetnie zbudowane budynki funkcjonują. Stworzenie na miejsce spółdzielni setek, a nawet tysięcy wspólnot mieszkaniowych, stworzy problemy zarówno w zakresie zarządzania, jak i problemy ekonomiczne. Zarządzanie nieruchomościami wymaga licencji, wiedzy i doświadczenia. Jest szczególnie trudne we wspólnotach mieszkaniowych, gdzie niełatwo o zgodę wielu właścicieli mieszkań.

doc. dr JAN KORNIŁOWICZ
Instytut Gospodarki Mieszkaniowej

Nocny stróż
Tadeusz Aziewicz, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wprowadza w błąd opinię publiczną ("Nocny stróż", nr 27), sugerując, że w Europie Zachodniej i USA nie ma monopolistów i że dla nas "nie ma innej drogi niż prywatyzacja gospodarki i kreowanie konkurencji". Gospodarka austriacka dobrze funkcjonuje, chociaż w 40 proc. należy do państwa. We Francji energetyka jest w ręku jednej firmy państwowej. Zarząd Rezerwy Federalnej to w istocie monopolista w sterowaniu gospodarką amerykańską. Microsoft nawet w USA jest uważany za faktycznego monopolistę na rynku programów komputerowych. Okazuje się, że obecny rząd "po cichu" popiera Gatesa, więc nie należy oczekiwać rozbicia Microsoftu. W Wielkiej Brytanii po prywatyzacji kolei gwałtownie zwiększyła się liczba wypadków kolejowych. Co więcej, powszechnie uważa się, że prywatyzacja tej gałęzi spowodowała wieloletnie opóźnienie rozwojowe. Mój wniosek: nie każda prywatyzacja gwarantuje uzdrowienie firmy. Poza tym, nie miejmy złudzeń: duże państwa, takie jak Niemcy, Francja, nie mówiąc już o USA, utrzymują monopole tam, gdzie jest im wygodnie.
prof. GUSTAW R. STEIN
Berlin

W wywiadzie nie wyraziłem przypisanego mi poglądu, że "w Europie Zachodniej i USA nie ma monopolistów". Przeciwnie, wyraźnie stwierdziłem, że nie tylko Polska ma problemy z monopolami. Zdecydowanie natomiast opowiadam się za mądrą prywatyzacją zmonopolizowanych sektorów. Rzeczywiście, utrzymywanie monopoli i państwowych struktur czasami jest wygodne dla rządzących elit. Niekiedy pojawiają się między nimi elementy symbiozy, niebezpieczne zarówno dla gospodarki, jak i szeroko rozumianej wolności. Niestety, zawsze płacą za to obywatele - podatnicy i konsumenci. Dlatego nie ma innej drogi niż prywatyzacja i kreowanie konkurencji. Poza tym uważam, że ocena doświadczeń amerykańskich i europejskich nie może opierać się na pojedynczych, wyrwanych z kontekstu przykładach. To zniekształca obraz rzeczywistości i przeczy zasadom uczciwej debaty.

Tadeusz Aziewicz
Więcej możesz przeczytać w 30/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.