Blask sopranu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Koncert Kiri Te Kanawy odbył się w ramach cyklu "Wielkie damy światowej sceny operowej", rozpoczętego 16 stycznia występem Ewy Podleś
 Nowozelandzka śpiewaczka pasuje idealnie do tego określenia. Nie tylko dlatego, że kilkanaście lat temu brytyjska królowa Elżbieta II przyznała jej tytuł Dame of the British Empire, ale przede wszystkim dlatego, że jej kreacje artystyczne zachwycają zarówno brzmieniem, jak i wielką klasą. Ma w repertuarze bardzo różną muzykę: od barokowej po dwudziestowieczną (właśnie przygotowuje rolę tytułową w operze "Vanessa" Samuela Barbera), ale najbardziej cenione są jej wykonania arii Mozarta. Jej typ ekspresji predestynuje ją do takich ról, jak Hrabina Almaviva ("Wesele Figara") czy Donna Elvira ("Don Giovanni") - dam, które mimo powściągliwości, jaką narzuca im pozycja społeczna, skrywają w sobie głębokie namiętności. Kiri Te Kanawa dzięki głosowi pełnemu wewnętrznego żaru jest jedną z najlepszych odtwórczyń tych ról w historii muzyki (co można podziwiać między innymi we wspaniałym filmie "Don Giovanni" Josepha Loseya). Równie wielkie kreacje stworzyła w operach Richarda Straussa - "Arabelli", "Capricciu" i "Kawalerze srebrnej róży".
Artystka jest córką Irlandki i Maorysa. Konkursy wokalne zaczęła wygrywać już jako nastolatka. Do Anglii przyjechała po otrzymaniu stypendium na studia w Londyńskim Centrum Operowym i właśnie ten kraj stał się miejscem jej zakorzenienia, choć Kiri robiła błyskawiczną karierę zarówno na scenach europejskich, jak i amerykańskich. - Nowa Zelandia to kraj subtropikalny, w którym prowadzi się życie typu ma-ana - opowiada śpiewaczka. - Natomiast w Wielkiej Brytanii chłód powoduje, że wszystko robi się szybciej i efektywniej, co mi odpowiada.
Od czasu jej angażu do londyńskiego Covent Garden minęło równo trzydzieści lat, a głos artystki nie stracił nic ze swego blasku. Co więcej, padł mit o trudnej akustyce sali Opery Narodowej: nawet najcichsze tony słyszalne były w każdym zakątku.
Kiri Te Kanawa nie ukrywa swojego wieku - sześć lat temu pięćdziesiąte urodziny uczciła uroczystym koncertem, który został utrwalony na kasetach wideo. Rok temu "New York Times" napisał, że artystka żegna się ze sceną. - Nikt mnie o zdanie nie pytał - replikuje - a ja udowodniłam już, że to nieprawda.

Więcej możesz przeczytać w 13/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.