Rock w ruinach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jean-Michel Jarre pod piramidami, Elton John w Efezie
Muzycy coraz częściej spotykają się z publicznością w miejscach, które były centrami kultury setki lub tysiące lat temu. Tak było ze słynnym występem Pink Floyd w Pompejach w październiku 1971 r. Idea zagrania w ruinach rzymskiego miasta, zasypanego dwa tysiące lat temu wulkanicznym popiołem, była wówczas nowa i doskonale odpowiadała charakterowi muzyki zespołu. Zarejestrowano wtedy materiał do filmu "Live in Pompeii", który przez lata stanowił jeden z najoryginalniejszych dokumentów muzycznych, doskonale łączący kompozycje Pink Floyd z obrazami antycznej architektury. W innym włoskim mieście - Weronie - główną "salą" koncertową stała się starożytna Arena. Budowla z I wieku n.e. jest obok Koloseum największym zachowanym amfiteatrem rzymskim, może pomieścić ponad dwadzieścia tysięcy widzów. Nic dziwnego, że od maja do października grają tam wszyscy - od Stinga po Pearl Jam.
Jean-Michel Jarre przez wiele lat prezentował swoje elektroniczne kompozycje w miejscach kojarzących się z nowoczesnością i zaawansowaną techniką: w paryskiej dzielnicy Défense, w londyńskich dokach czy w Houston. Także ten "futurystyczny" artysta zwrócił się jednak ku przeszłości. Ukoronowaniem niezwykłych widowisk Jarre’a był bez wątpienia występ pod piramidami. Niezwykłe przedstawienie, trwające 12 godzin, to najbardziej spektakularny koncert muzyki popularnej pamiętnego sylwestra 1999.
17 lipca solowy popis w Wielkim Teatrze w Efezie dał Elton John. Efez to rodzinne miasto Heraklita, najstarszego z greckich filozofów, to miasto, gdzie wybudowano Artemizjon - jeden z siedmiu cudów świata, i gdzie stosunkowo niedawno (niecałe dwa tysiące lat temu) nauczał św. Paweł. "Jestem szczęśliwy, że mogę zaśpiewać i zagrać dla państwa w tak niezwykłym miejscu" - powiedział Elton John po wejściu nie na deski, lecz marmurowe płyty efeskiego teatru. Był to bardzo osobisty, kameralny koncert, bez zespołu i orkiestry. Elton John, akompaniując sobie na fortepianie, zagrał niemal wszystkie swoje przeboje: "Rocket Man", "Candle In The Wind", "I’m Still Standing", "Nikita", "Sorry Seems To Be The Hardest Word". Dzięki ragtime’owym aranżacjom i doskonałej, stonowanej scenografii piosenki te zyskały wzruszający, osobisty charakter. Wykonawca po raz pierwszy zaprezentował też utwory z najnowszej płyty "Songs from the West Coast", która wkrótce ukaże się na rynku. Dzięki łączom satelitarnym oprócz dziesięciu tysięcy osób zgromadzonych w antycznym teatrze brytyjską gwiazdę mogli obejrzeć internauci na całym globie.

Więcej możesz przeczytać w 31/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.