Magia nauki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stara rzeźnia w La Villette stała się dla czterdziestu pięciu milionów osób przedsionkiem do świata nauki
Tukażdy może wystrzelić rakietę, zbadać chorego na bronchit, unieść się swobodnie nad podłogą, śledzić bombardowanie pyłem kos-micznym, wywołać tornado, a nawet zostać kierowcą wyścigowym Formuły 1. "C’est magnifique, extraordinaire, grandiose" (to wspaniałe, nadzwyczajne, imponujące) - mówili kilkunastoletni chłopcy, wychodzący obok mnie z La Théâtre de l’Ardéche. Ze spektaklu, w którym na panoramicznym ekranie zmieniały się jak w kalejdoskopie historyczne krajobrazy z rejonu Ardéche we francuskim Masywie Centralnym: 350 mln lat temu - góry pokryte bujną roślinnością, 150 mln lat później - zalane głębokim morzem. Jeszcze później Masyw Centralny, wypiętrzając się, przełamuje rejon Ardéche na pół. W pęknięcia wdziera się magma z głębi Ziemi. Jeden po drugim wybuchają wulkany. Siedzieliśmy na skałach i niemal czuliśmy gorąco buchające z kraterów.

Tu widz jest badaczem
Teatr geologiczny to tylko jedna z 300 prezentacji, w których można wziąć udział w muzeum nauki mieszczącym się w starej rzeźni w La Villette pod Paryżem. Cité des Sciences et de l’Industrie, czyli Miasto Nauki i Przemysłu, odwiedziło już ponad 45 mln osób; pierwsze zrobiły to nocą 13 marca 1986 r. Francuzi ze zwykłym sobie wyczuciem sytuacji otworzyli największe w Europie muzeum nauki w nocy, kiedy ukazała się na niebie kometa Halleya. Przychodzi tu średnio około pięciu tysięcy osób dziennie. To muzeum nowego typu. Tu się wszystkiego dotyka, włącza urządzenia, prowadzi eksperymenty, tworzy programy komputerowe. Świat nauki w La Villette jest przez zwiedzających nie tylko oglądany - jest doświadczany. Najmłodsi sami uczą się kadrowania obrazu telewizyjnego, przesyłania wiadomości pocztą elektroniczną lub pneumatyczną, drukują własne wizytówki, zwiedzają prawdziwe mrowisko, ubierają się jak w Senegalu lub Brazylii, tańczą w rytm muzyki z różnych miejsc świata, chodzą w kieracie, wyciągając wodę ze studni.

Tornado na zamówienie
Komputerowe symulacje huraganów i tajfunów wywołuje się naciśnięciem guzika pod odpowiednim ekranem. Niewielkie tornado można też samemu rozpętać. W tym celu trzeba wywołać prąd wstępujący w masie obracającego się ciepłego powietrza. Odpowiednie przyrządy dostępne są na miejscu. Dzięki dodaniu pary wodnej widać obrotowy ruch powietrza. Powstaje doskonałe tornado, pędzące jak wirujący, chybotliwy walec.
Zasada nieustannej interakcji utrzymana jest we wszystkich prezentacjach Miasta Nauki i Przemysłu. Nawet na wystawie samochodów, gdzie pysznią się lśniące egzemplarze z zamierzchłych czasów - peugeot 301 z 1932 r., "cytryna", czyli citroen 2CV z 1949 r. i inne, aż do nieco pokracznego renault twingo z ostatnich lat. Jeśli chcecie wiedzieć, co po złomowaniu auta stanie się z materiałem, z którego jest ono zbudowane, naciśnijcie odpowiedni guzik, na przykład na zbiorniku z benzyną, tylnym oknie czy drzwiach. Głos dobiegający z wybranej części samochodu wyjaśnia, na co zostanie ona przerobiona.

Skok w nieważkość
Do pomieszczeń stacji kosmicznej zbudowanych zgodnie z oryginałem można wejść, rozejrzeć się w garderobie astronautów i zobaczyć Ziemię powoli obracającą się pod stopami. Kilkuminutowy film z prawdziwej stacji pokazuje, jak się żyje w warunkach nieważkości, gdy najprostsze gesty nabierają zupełnie innego wymiaru. Wszystko i wszyscy unoszą się w powietrzu, pojęcia dołu i góry, sufitu i podłogi straciły znaczenie. Żeby się choć na chwilę unieruchomić, trzeba się przywiązać do ściany. Ubieranie się to akrobacja. Zupę można tylko wycisnąć z tubki, sos czy woda przypadkiem uwolnione z zamknięcia pływają w powietrzu, przybierając kształty jak ze snu. W dodatku 16 razy na dobę wschodzi i zachodzi Słońce.
Braku ciążenia każdy ze zwiedzających może doświadczyć osobiście, wykonując "skok w nieważkość". Potem można wystrzelić rakietę napędzaną wodą i sprężonym powietrzem. Sztuka polega na odpowiednim dobraniu ilości wody i masy rakiety. Przy właściwych proporcjach rakieta w obłoku wody uniesie się na wysokość dziesięciu metrów.
U wejścia do działu medycyny zwiedzających wita nagi manekin. To pacjent, a my musimy go zbadać. Ze słuchawki lekarskiej dobiegają dźwięki pracy płuc, do wyboru (wystarczy nacisnąć odpowiedni guzik) - człowieka zdrowego, pacjenta z zapaleniem płuc, chorego na astmę albo bronchit. Kilka kroków dalej możemy się przekonać, jak tryb życia wpływa na zdrowie. Stajemy się twórcami filmowej opowieści. Historyjka jest wielowątkowa. Jej bohaterowie mogą palić dwie paczki papierosów dziennie lub nie palić wcale, mogą pracować w warsztacie malowania samochodów bez wentylacji, zasypiać w ostrym słońcu... Celem zabawy jest uprzytomnienie widzom, jakie zachowania zwiększają niebezpieczeństwo zachorowania na nowotwór.

Przenikamy przez ściany
Gerard Majax, iluzjonista, wykorzystując wiedzę o funkcjonowaniu naszego mózgu i pewne efekty optyczne, zaprojektował kask z okularami, który wprowadza do zdumiewającego świata: przenikamy przez ściany, poruszamy się wśród podwodnych stworzeń, omijamy potwory.
Tworzenie kolorów, iluzje optyczne, świat do góry nogami, lustro antygrawitacyjne - to tylko niewielka część działu nazwanego "Gry ze światłem". Można tam zobaczyć samego siebie w swobodnym locie nad podłogą, jak również przekonać się, że nasz mózg, przyzwyczajony do reagowania na znane informacje wizualne, gubi się, jeśli musi zinterpretować dziwny obraz przedmiotów. Każdy wie, jak wygląda sześcian. Ta pewność jest tak zakorzeniona, że zamiast rozpoznać wklęsłe formy złożone z trzech tylko ścian, wyraźnie widzimy sześciany. Obracające się okno w kształcie trapezu wydaje się pospolitym prostokątem. Rzadko przecież zdarza się oglądać trapezoidalne okna.

Kobietom w ciąży wstęp wzbroniony
Warto również siąść na godzinę w wygodnych fotelach planetarium, aby na zadziwiająco realistycznym nocnym niebie śledzić życie i śmierć gwiazd. Wszystko zostało zaprojektowane tak, by złudzenie przebywania w przestrzeni kosmicznej było doskonałe: ruchome fotele otaczające projektor, dźwięki dobiegające z wielu stron naraz, migocące i wybuchające gwiazdy. Podróżując przez gwiazdozbiór Oriona, sprawdzamy, jak wyglądała Wielka Niedźwiedzica 100 tys. lat temu.
Cinax to miejsce, gdzie można przeżyć na przykład przygody kierowcy w wyścigu Formuły 1 lub kosmonauty w startującej rakiecie. Pod podłogą sali, wyposażonej w kilkadziesiąt foteli, umieszczono urządzenia hydrauliczne, umożliwiające przechylenia podłogi do 30 stopni (zgodnie z akcją pokazywaną na panoramicznym ekranie). Dzieci do lat czterech i kobiety w ciąży nie mogą brać udziału w tym spektaklu.

Więcej możesz przeczytać w 33/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.