Dwa języki Kuczmy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zachód rywalizuje ze Wschodem o wpływy nad Dnieprem
Ukraińcy doczekali się wprawdzie własnego państwa - przed dziesięciu laty na mapie Europy pojawiła się samostijna Ukraina - ale ich kraj zatrzymał się w pół drogi do niepodległości. Czy można bowiem nazywać suwerennym państwo, które wciąż nie ma wschodniej granicy (bagatela, z Rosją)? Czy niepodległe państwo może nie mieć wpływu na obecność obcych baz wojskowych na swoim terytorium? Mimo upływu lat władze w Kijowie wciąż trwają w szpagacie między Zachodem i Wschodem. Wojna o Ukrainę jeszcze się nie skończyła - o wpływy nad Dnieprem rywalizują z coraz większym zapałem zachodni i wschodni politycy. 24 sierpnia 1991 r. Rada Najwyższa Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej proklamowała niepodległość Ukrainy. "Ukraińcy mogli się czuć wybrańcami fortuny, po wielu politycznych niepowodzeniach przypadł im zaszczyt zostania burzycielami ostatniego imperium, do tego samo burzenie przebiegało bez rozlewu krwi i bez specjalnych wysiłków z ich strony" - napisał historyk Jarosław Hrycak. Jeszcze bardziej entuzjastycznie przywitał niepodległość Ukrainy Zbigniew Brzeziński, uznając jej proklamowanie za "jedno z trzech najważniejszych wydarzeń geopolitycznych XX wieku na Starym Kontynencie - obok rozpadu imperium austro-węgierskiego i podziału Europy na dwa bloki w 1945 r.".

Wschodni filar
W politycznych projektach nowego, pojałtańskiego ładu niepodległa Ukraina odgrywa niezmiernie ważną rolę. Stany Zjednoczone i państwa zachodnioeuropejskie widzą w naszym południowo-wschodnim sąsiedzie gwaranta stabilizacji politycznej i wojskowej w Europie. W przemówieniach wygłoszonych w czerwcu tego roku w Polsce prezydent Bush wymieniał Ukrainę przed Rosją, poparł też jej "przyszłą integrację z zachodnimi instytucjami".
Z planami ścisłych związków z NATO czy Unią Europejską nie godzą się jednak Rosja i Białoruś. Widzą one Ukrainę obok siebie, w nowym, prawie radzieckim związku. "Amerykanie przy pomocy ukraińskiej prawicy chcą uczynić z Ukrainy buforowe państwo skłócone z Rosją" - to łagodna wersja retoryki Żyrinowskiego. Nieobca jest ona także bardziej umiarkowanym politykom rosyjskim, na przykład merowi Moskwy Łużkowowi. Powtarza on często, że Krym należy do Rosji i Ukraina powinna go jak najszybciej oddać. Rosjanie uważają ten półwysep za dobry element przetargowy: "Chcecie do NATO? Oddajcie Krym". Ale Kreml nie ma dzisiaj armat, a szantaż gazowy to za słaby instrument politycznego nacisku. Do tego dochodzą inne problemy - Czeczenia i Kursk, "wizytówki" rosyjskiej polityki wewnętrznej i szacunku do ludzi. Kreml chce podporządkować sobie Kijów, ale nie potrafi.
USA i Europa w tym czasie przy każdej okazji podkreślają, że finansowo i politycznie wzmacniają ukraińską niepodległość. Zachód liczy na powodzenie wewnętrznych reform politycznych i ekonomicznych, które mają przynieść wzrost poziomu życia, wewnętrzną stabilizację i stworzyć solidny fundament pod równoprawne stosunki z sąsiadami. Ta koncepcja nie jest jednak bez skazy. Nikt dokładnie nie wie, ile pomocowych pieniędzy trafiło już do prywatnych ukraińskich kieszeni. W ogólnym rachunku ekonomicznym zachodnie inwestycje są zresztą zaledwie kroplą w morzu potrzeb. Zachód, podobnie jak Rosja, utrzymuje swoje przyczółki na Ukrainie, ale nie ma dalekosiężnych planów (wydaje się, że także środków), aby zaszczepić na Ukrainie wolny rynek i demokrację, a tym samym pomóc jej dogonić Europę.

Dylemat Kozaka
A co na to Ukraina? W polityce zagranicznej Kijowa dominuje zasada "kozackiego sprytu", pochodząca jeszcze z czasów hetmana Bohdana Chmielnickiego, który starał się nie zamykać dróg do różnych sojuszy (w końcu wybrał Rosję, czego wielu rodaków nie może mu wybaczyć). W przeciwieństwie do Polski Ukraina deklaruje "wielowektorowość" polityki zagranicznej. Jej partnerami strategicznymi są: Rosja, Stany Zjednoczone, Niemcy i Polska. Kijów opowiada się także za współpracą z NATO i integracją europejską. Efektem tej "wielowektorowości" jest ciągłe kluczenie i dwa języki Leonida Kuczmy. Ukraiński prezydent inaczej rozmawia z politykami Zachodu, inaczej - Wschodu. Deklarowany przez niego "kurs na integrację europejską" to zaledwie luźna koncepcja. Jak powiedział jeden z jego oponentów, były minister spraw zagranicznych Borys Tarasiuk: "Do Europy idzie się każdego dnia, a nie raz na pół roku z okazji konferencji prasowej".
W polityce zagranicznej Ukrainy dominuje doraźność. Wynika to z ciągłego poszukiwania pieniędzy (pozyskiwanych m.in. z handlu bronią), a także braku energetycznej niezależności. Reinhard Lauterbach, wieloletni korespondent ARD w Kijowie, powiedział, że Ukraina przez swoją niejednoznaczność w polityce międzynarodowej skazuje się na samotność. Jego zdaniem, ostatnia dekada Ukrainy to dziesięć lat samotności.
Jak na tym tle wyglądają stosunki Ukrainy z Polską? I w Warszawie, i w Kijowie ocenia się je bardzo dobrze. W jednym z wywiadów Leonid Kuczma powiedział nawet, że Polska zrobiła dla Ukrainy na arenie międzynarodowej znacznie więcej niż ukraiński MSZ. Może to i prawda. Jak zaklęcie powtarzamy tezę, że dobre stosunki z niepodległą Ukrainą są kamieniem węgielnym naszej polityki wschodniej. Ale także Polska nie wie, jak mamy wspólnie iść w przyszłość i co możemy sobie zaoferować.
Odwiedzający Ukrainę, zwłaszcza jeśli ostatnio byli tutaj kilka lat wcześniej, zauważają zmiany. Nieźle zaopatrzone sklepy i gwarne restauracje nikogo już nie dziwią. Zmieniła się ukraińska ulica - zniknął sowiecki smutek, w oczach przechodniów nie widać już rezygnacji. Zaczyna być normalnie - hrywna trzyma się nie gorzej od złotego, w tym roku Ukraina odnotowała ponaddziesięcioprocentowy przyrost produkcji przemysłowej i wysokie zbiory pszenicy (już się zaczęła klęska urodzaju).

Wolny rynek prezydenta
Ukraińska telewizja uprawia propagandę sukcesu. Wszystkie pozytywne wydarzenia - łącznie z urodzajem, któremu sprzyja pogoda - to zasługa "głowy państwa, prezydenta Leonida Kuczmy". Tutejsze wiadomości zaczynają się od wyliczenia dekretów, które on podpisał (co najmniej dwa dziennie). To on jest "regulatorem" wolnego rynku. Styl prezydenckiej telewizji (a Kuczma i jego otoczenie mają też udziały we wszystkich kanałach prywatnych) oddaje ducha ukraińskiego systemu politycznego, który jest główną przyczyną opóźnień państwa. Prezydent jest tutaj carem. Kuczma prowadzi ustawiczną walkę z parlamentem - poniża Radę Najwyższą, deputowanym zarzuca prywatę, zdradę narodowych interesów, łamanie konstytucji. Parlament wyraźnie mu przeszkadza w sprawowaniu władzy. W związku z przygotowaniami do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych telewizja przekonuje społeczeństwo, że jeszcze nie dorosło do systemu partyjnego, że "Anglia i USA też uczyły się tego długo". Na razie powinien więc wystarczyć prezydent, który wie lepiej...
Feudalna struktura władzy jest związana z pieniędzmi. Ukraiński system polityczny wciąż najlepiej symbolizuje przykład byłego premiera Pawło Łazarenki, obecnie więźnia kalifornijskiego aresztu. W USA posądzono go o pranie brudnych pieniędzy, a na Ukrainie oskarżono o kradzież 320 mln dolarów. Łazarenko nie lubił się dzielić, a gospodarkę traktował jak własne przedsiębiorstwo, pobierając od prywatyzowanego majątku "podatek". Major Melnyczenko, były ochroniarz Kuczmy, twierdzi, że podobnie robił prezydent. Duch byłego premiera - jego sposób myślenia o gospodarce i reformach - ciągle żyje na Ukrainie. W Polsce symbolem transformacji ekonomicznej po komunizmie jest Leszek Balcerowicz, na Ukrainie - Pawło Łazarenko.
Aby wyciągnąć wnioski z kompromitującej Kijów historii Łazarenki, trzeba uzdrowić cały system polityczny, dając wolność mediom i wprowadzając rządy prawa. Do walki m.in. z "pokusą korupcji" nawoływał w Kijowie także Jan Paweł II. W homiliach podkreślał on "unikatową misję Ukrainy jako granicy i bramy między Wschodem a Zachodem".
Dziesięć lat temu prof. Bohdan Osadczuk porównał swoją ojczyznę do "wielkiej kuropatwy, która przysiadła na miedzy i nie wie, dokąd polecieć". Mimo upływu lat to określenie pozostaje, niestety, aktualne. 


Więcej możesz przeczytać w 34/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.