Kloss wiecznie żywy

Kloss wiecznie żywy

Dodano:   /  Zmieniono: 
J-23, czyli człowiek sukcesu na szarym tle
Skąd się wzięła ogromna popularność - wręcz nieśmiertelność - "Stawki większej niż życie" i jej głównego bohatera, porucznika, a potem kapitana Abwehry Hansa Klossa, poczętego przez spółkę autorską Andrzej Zbych? Być może stąd, że był to pierwszy dobrze zrobiony i opakowany produkt peerelowskiej popkultury.

Telewizja Polska emituje serial z J-23 już po raz 24. Równocześnie rodziny klossologów walczą o zwycięstwo w teleturnieju "Wakacje z Klossem". Niedawno po raz kolejny wznowiono powieść o Klossie. Muza SA wprowadza na rynek dwudziestoodcinkowy komiks. - Zdecydowaliśmy się na reprint wydania z 1971 r. po telefonach dziennikarzy, którzy dziwili się, dlaczego mimo stałego zainteresowania Klossem trzymamy w archiwach tak kasowy wyrób - wyjaśnia Krzysztof Genczelewski, dyrektor działu marketingu wydawnictwa. Przed trzydziestoma laty dwa pierwsze wydania komiksu "Stawka większa niż życie" rozeszły się w stu-, stupięćdziesięciotysięcznym nakładzie, a kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy sprzedano w Danii i Szwecji.

Sokorski: "Kloss musi żyć"
Pomysł serialu wyszedł w 1965 r. od ówczesnej kierowniczki Teatru Telewizji Illi Genahoff, która trafiła na publikację w języku rosyjskim o radzieckim wywiadowcy Kuzniecowie, działającym w niemieckim mundurze jako oberlejtnant Siebert w oddziałach Wehrmachtu na Ukrainie. Zdemaskowany przez Niemców, został skazany na śmierć i stracony. - Tekst był niewiele wart, więc zaproponowano mnie i Andrzejowi Szypulskiemu, byśmy wymyślili scenariusz związany z Polską - wspomina Zbigniew Safjan. W ten sposób powstał serial teatralny. Autorzy planowali uśmiercić Klossa w szóstym odcinku. Wiadomość przedostała się do prasy i w jednej z gazet ukazał się artykuł: "Kapitan Kloss nie może zginąć!". W czasie spotkania przedwyborczego Ślązacy zapowiedzieli ówczesnemu przewodniczącemu Komitetu do spraw Radia i Telewizji Włodzimierzowi Sokorskiemu, że jeżeli Kloss zginie, to on może zapomnieć o mandacie poselskim. - Mimo że wybory były lipne, Sokorski groźbę potraktował śmiertelnie poważnie. Powiedział: "Chłopcy, ten Kloss musi żyć" - opowiada Safjan. Serial teatralny przedłużony został do trzynastu odcinków. Autorzy niezbyt wysoko oceniali walory swego dzieła. - Niech o tym świadczy choćby to, że nie używaliśmy naszych prawdziwych nazwisk, tylko pseudonimu Andrzej Zbych, utworzonego od naszych imion - mówi Safjan. Potem Telewizja Polska podjęła decyzję o nakręceniu serialu. Równolegle ukazała się książka.
Bohaterski wywiadowca J-23 wcale nie współdziałał zbyt ściśle - co powinno być regułą - z radzieckimi towarzyszami. Janek pracował dla centrali polskiego wywiadu, a nawet wywiadów amerykańskiego i brytyjskiego. Przyczyniał się też do harmonii między AK i AL. Musiało mu to zaskarbiać przychylność widzów. Co ważne, po latach prezentowania w literaturze, filmie i teatrze jedynie klęsk i martyrologii nagle pojawił się na ekranie Polak, któremu wszystko się udaje. Mało tego, wielokrotnie to od niego zależy zwycięstwo aliantów. Telewidzowie nie zastanawiali się nad autentyzmem postaci i sytuacji, nie zwracali też uwagi na liczne sprzeczności i śmiesznostki. Odczuwali potrzebę spotykania się z człowiekiem sukcesu, kiedy wokół panowała atmosfera przeciętniactwa i minimalizmu.

Stirlitz kontra Kloss
Serial filmowy stał się jeszcze bardziej popularny od teatralnego. Był pokazywany we wszystkich krajach socjalistycznych. Można było już mówić o fenomenie Klossa. "Stawka większa niż życie" bardzo spodobała się też w Szwecji. Wielka popularność serialu wśród "ludzi radzieckich" zaniepokoiła tamtejsze kierownictwo. Film sugerował, że poza wywiadem Stalina jeszcze jakiś inny wywiad wykazywał się skutecznością. Ripostą na Klossa był standartenführer SS von Stirlitz (czyli radziecki wywiadowca płk Maksym Maksymowicz Isajew), a na "Stawkę" - serial i książka Juliana Siemionowa "Siedemnaście mgnień wiosny". Stirlitz miał stopień pułkownika, podczas gdy Kloss był kapitanem. Wiaczesławowi Tichonowowi grającemu Stirlitza nie udało się jednak zdobyć tak dużej sławy i uwielbienia jak Mikulskiemu.
Podczas jednego ze spotkań przygotowawczych twórcy filmu, przeglądając album aktorów pod kątem wykonawcy postaci Klossa, doszli do wniosku, że Mikulski będzie odtwórcą wręcz idealnym. Szczególnie dobrą opinię miał o nim Morgenstern, który jako asystent Andrzeja Wajdy pamiętał rolę Mikulskiego w filmie "Kanał". - Doskonale prezentował się wówczas w skórzanej kurtce. Wiedziałem, że świetnie wypadnie w niemieckim mundurze - wspomina Morgenstern. "Der Spiegel" opublikował na okładce fotografię Mikulskiego w niemieckim mundurze z podpisem: "Takim pokochały go miliony Polek". A Polki kochały go za męską urodę, sprawność fizyczną, inteligencję, opanowanie w najtrudniejszych sytuacjach i wysoką kulturę osobistą.

Prawda czasu, prawda ekranu
Zaraz po 1990 r. pokazano film jako przykład obrazu o zniewoleniu Polski przez bolszewizm. Po jego projekcji wybitni historycy nie szczędzili słów krytyki, zarzucając autorom manipulację faktami. - Opowieść o Klossie nie jest próbą dokonania "twórczego wkładu" w historię II wojny światowej - wyjaśnia Safjan. - Stworzyliśmy postać, która miała się po prostu widzom podobać. W przeciwieństwie do dzisiejszych filmów akcji "Stawka" nie jest serialem krwawym, nie ma w niej drastycznych scen.
Kloss przetrwał zakręty historii. Na zamówienie poznańskiej firmy Amercom Safjan i Szypulski napisali scenariusze następnych dwunastu odcinków "Stawki większej niż życie". Wbrew podawanym niedawno informacjom nowy serial nie będzie umieszczony w realiach współczesnych, ale dotyczy wydarzeń, jakie rozegrały się między znanymi już odcinkami. Amercom namawia Andrzeja Zbycha do napisania scenariusza pełnometrażowego filmu, który wszedłby na ekrany jeszcze przed serialem. Wszystko rozbija się o pieniądze. Może projektami zainteresuje się telewizja, która na pierwszej edycji "Stawki" zrobiła świetny interes? Nie zdecydowano także, kto zagra głównego bohatera.
Powstaje jednak pytanie, czy nowy serial przebije poprzedni, który fascynował czarno-białym obrazem i niezapomnianą kreacją Mikulskiego. Czy Polacy rzucą się do kin, żeby dokonać porównania?

Więcej możesz przeczytać w 34/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.