Nadzieja w bliźniakach!

Nadzieja w bliźniakach!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pracodawca jest dziś bardziej kochankiem na jedną noc niż kandydatem do monogamicznego związku - zapewnia w książce "No logo" Naomi Klein, guru tzw. Generation Why?. Nie wiem, jak się ma życie seksualne panny Klein do jej zawodowej kariery, ale coś musi być na rzeczy, skoro autorzy tekstu "Weekendowa alternatywa" zapewniają: "W Europie [w Polsce też - M.Z.] daje o sobie znać pokolenie pytające dlaczego?, kontestujące wyścig szczurów i wątpiące, czy warto odkładać życie na później. Żyją w dostatku, ale nienawidzą słowa materializm, sprzedają produkty, lecz nie godzą się z pojęciem zaprzedania". OK, takie jasne postawienie sprawy bardzo mi się podoba i gotów jestem nawet wznieść okrzyk: niech żyje Generation Why?, byle za własne pieniądze!
I na tym okrzyku pewnie bym poprzestał, gdyby nie felieton Tomasza Raczka "Zwalniające szczury". Wyznawcy panny Klein głoszą - z czym trudno się nie zgodzić - że znacznie przyjemniej być młodym, zdrowym, bogatym i szczęśliwym aniżeli starym, chorym, biednym i zapracowanym, natomiast Raczek idzie znacznie, znacznie dalej: z powszechnego błogostanu czyni pożądany i w dodatku niesłychanie wręcz jakoby ekonomicznie efektywny model społecznej egzystencji! "Z ochotą poddaliśmy się amerykańskiemu tempu i gustowi. Whitney Houston zastąpiła Edith Piaf, hamburger tatara, coca-cola oranżadę, a frytki - świeże chrupiące pieczywo (...). Stanęliśmy do wyścigu" - ubolewa na początku Raczek. My, ślepe, polskie "szczury". Dlaczego ślepe? Ano bo nie widzimy tego, co dostrzega autor "Ekranu osobistego". "Nie zainteresowana naszym nuworyszowskim wyścigiem Europa zaczęła zwalniać" - zauważa. "Wyjazdy - tak, ale nie służbowe, raczej rodzinne. Wycieczki - tak, ale raczej pobytowe niż objazdowe. Tak, żeby był czas na książkę, rozmowę, drzemkę". Matko Boska, toż to europejski raj na ziemi! Tylko kto to wszystko finansuje? Spokojna głowa. "Okazuje się - wylicza Raczek - że Francuzi, według statystyk, mają wyższą wydajność pracy niż goniący za sukcesem Amerykanie. A przecież oni gonią tylko za... relaksem!".
Przyznam, że sens wywodów Tomasza Raczka, którego bardzo lubię i szanuję, pojąłbym tylko wtedy, gdyby ten znawca kina startował w najbliższych wyborach parlamentarnych. W końcu jeśli można obiecać narodowi gruszki na wierzbie i piąć się w rankingach popularności, to dlaczego - z równym, a może nawet większym powodzeniem - nie przekonywać, że leżenie bykiem pod gruszą na dowolnie wybranym boku zapewni czterdziestomilionowej zbiorowości gospodarczą prosperity? A skoro o prosperity mowa, to twórcy "Zwalniających szczurów" polecam lekturę "Sekretu amerykańskiej prosperity" szwajcarskiego ekonomisty Williama E. Rapparda. Rappard pisze o "pasji zwiększania konkurencji i tym samym wydajności". Tendencyjny ten Szwajcar? To może coś z prac Ludwiga von Misesa, wybitnego austriackiego filozofa, który uznał, że "Amerykanie zbudowali potęgę swej gospodarki dzięki temu, że od początku w Nowym Świecie obowiązywały zasady wolnego rynku i konkurencji bez jakichkolwiek taryf ulgowych"? Też tendencyjny ten Austriak?
Późno, bo późno, gdy już obudziliśmy się z ręką w gigantycznej dziurze budżetowej o średnicy około 90 mld zł, Jarosław Bauc przyznaje (vide: "Rozmowa wprost"), że na "historię choroby finansów publicznych" złożyły się zbyt wolne zmiany w strukturze gospodarki, zbyt wolna demonopolizacja i zbyt powolny rozwój konkurencji. Recepta przepisana przez niego i Leszka Balcerowicza odbiega, niestety, nieco od zalecanego przez Tomasza Raczka kursu na "pogoń za relaksem": zacisnąć pasa i zakasać rękawy! Nic zatem chyba dziwnego, że i obecnemu ministrowi finansów, i obecnemu prezesowi NBP rzucili się do gardła nawet członkowie rządu.
Cóż nam więc pozostaje w arcytrudnej sytuacji gospodarczej, tuż przed wyborami? "Potrzeba nam ludzi walki!"
- orzekł niedawno na wiecu Jarosław Kalinowski, szef PSL. A jak "ludzie walki", to zaraz przypomina mi się opinia Lecha Wałęsy: "Kaczyńscy to są ludzie walki. Musieli walczyć już o pierś matki". To wcale nie złośliwość, ta konstatacja ma naukowe podstawy! "Rywalizacja między bliźniętami zaczyna się już w macicy. W łonie matki płody fizycznie walczą z sobą o przestrzeń i pożywienie" - twierdzi w tym numerze (vide: "Życie z lustrem") prof. Lous Keith z Northwestern University Medical School w Chicago. Pozostaje tylko - drobiazg - opracować technologię seryjnej produkcji bliźniaków, osobników aktywnych z natury. W nich cała nasza nadzieja!
Więcej możesz przeczytać w 34/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.