Kłopoty z edukacją

Kłopoty z edukacją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nasze szkoły nie uwzględniają dostatecznie osiągnięć współczesności

Kłopoty z edukacją są odwieczne i wielowymiarowe. Z tak zwanej przyrody otrzymywałem w przedwojennym gimnazjum trójkę z litości. Do fizyki skutecznie zniechęcał mnie belfer frustrat, czyniący z tego przedmiotu katorgę dla siebie i uczniów. Wiadomo, że schematy programowe rzadko uwzględniają indywidualne predyspozycje uczniów. To zrozumiałe, pewne standardy muszą mieć walor powszechny, nie można rezygnować z poznania kanonów. Gorzej jednak, gdy na programy nauczania i ich realizację uzyskują decydujący wpływ specjaliści, przekonani o swoich racjach i odnoszący się przy tym z lekceważeniem do innych dyscyplin i ich przedstawicieli. Co rusz słychać o mękach związanych z zapamiętywaniem różnych detali biologicznych, reguł gramatycznych, przy równoczesnym braku czasu i miejsca w programach na poznawanie otaczającego nas świata, jego realiów.
Dynamika rozwoju ludzkości nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w stopniu przygotowania nauczycieli do podejmowania trudnych problemów współczesności. Tymczasem czeka nas przecież nieuchronnie periodyczna weryfikacja stanu wiedzy i uprawnień zawodowych. W USA nawet wybitni lekarze, zajmujący wysokie stanowiska, co pięć, dziesięć lat muszą się poddawać trudnym egzaminom warunkującym prawo dalszego wykonywania zawodu.
A u nas? U nas walczy się o "stabilizację", czyli o nieusuwalność kogoś, kto uzyskał uprawnienia (i stanowisko) w bardzo nieraz odległej przeszłości. Dotyczy to zarówno nauczycieli szkół podstawowych, jak i szkół wyższych. Skutek jest oczywisty. Nasze szkoły, oferując nieraz bardzo dobry poziom nauczania początkowego, zatrzymują się w dalszych jego fazach na odziedziczonym stanie wiedzy, nie uwzględniającym dostatecznie osiągnięć współczesności. Nasze szkoły i uczelnie cechuje często nadmierne poszufladkowanie, brak więzi ponaddyscyplinarnych integrujących ich treści, akcentujących ich bliskość, a nie izolację. Dość powszechne jest utyskiwanie studentów kierunków niematematycznych na wykładowców matematyki na I roku studiów. Ci ostatni często nie orientują się w programach dalszych lat i nie są w stanie zasygnalizować studentom obszarów zastosowań zdobytej na I roku wiedzy matematycznej.
Równocześnie w szkołach podstawowych i średnich zdarzają się coraz częściej wypadki odrzucania przez nauczycieli (i rodziców) podręczników nowoczesnych na rzecz pozycji sztampowych, umiejętnie promowanych przez wydawców. Przybliżający realia codzienności cykl podręczników "Matematyka 2001" bywa odrzucany jako rzekomo za trudny, choć nie ma ku temu żadnych podstaw. Pies pogrzebany jest w tym wypadku gdzie indziej.
W niechęci do podejmowania w szkole, w nauczaniu, spraw gospodarczych, uznawanych za trudne, jątrzące, drażliwe. No, bo wszystkim powinno być jednakowo dobrze i każdy powinien móc wszystko kupić. To bakcyl egalitaryzmu powoduje, że w Polsce utrzymuje się specyficzna tradycja izolacji uczniów aż do matury od gospodarki, od jej mechanizmów, zjawisk.
Awersja ta była zrozumiała w czasach ustroju najlepszego z możliwych, w którym gospodarowało wyłącznie biuro polityczne, a państwo usiłowało dawać. Negacja edukacji ekonomicznej nie jest jednak zrozumiała w gospodarce rynkowej, gdzie każdy jest kowalem swego losu. Tymczasem popularyzacja racjonalnego gospodarowania wśród najmłodszych napotyka ciągle silny opór. Na rodzimym podwórku dowodzi tego choćby niewielkie zainteresowanie miesięcznikiem "Twoja Kasa".
To nie przypadek, proszę państwa, że większość noblistów z ekonomii to Amerykanie. Podstawy logiki gospodarczej i rachunku ekonomicznego musi tam znać każdy, kto chce się utrzymać na powierzchni. W przesocjalizowanej i zainfekowanej marksizmem Europie trzeba natomiast ciągle jeszcze walczyć o prawo obywatelstwa dla ekonomicznych imponderabiliów. Pocieszające (?) jest tylko to, że opozycja przeciw gospodarce rynkowej zeszła już dosłownie na poziom kostek brukowych i nie będzie w stanie (miejmy nadzieję!) zahamować biegu historii.
Więcej możesz przeczytać w 35/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.