Umbryjskie sny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przez wzburzone fale historii najlepiej płynąć krytym hamletem
Piotr Nowina - Konopka w felietonie "Wirtuozi i Kunstreiterzy" (nr 34) posądził mnie o dwie niegodziwości: jakieś pokrętne więzy z Platformą Obywatelską i deprecjonowanie szlachetnych celów Unii Wolności, bo jej propagandowo wyborczy autobus nazwałem hamletycznym. Broni przy tym Piotr Konopka przede mną Tadeusza Mazowieckiego, czego już zupełnie nie rozumiem. Z Platformą Obywatelską nie miałem i nie mam powiązań, z Tadeuszem Mazowieckim za peerelu kilkadziesiąt lat razem konie kradłem (podobnie jak z Tobą, Piotrze) i obecnie bardziej sobie cenię poszczególne osoby, z którymi wiąże mnie ówczesne koniokradztwo, aniżeli ich obecne partyjne usytuowanie. Hamletyzm autobusu Unii Wolności przyszedł mi na myśl, ponieważ jak się ma w badaniach opinii około 4 proc. poparcia wyborczego, to walczy się o być albo nie być w parlamencie. A porównanie, Piotrze, wirtuozów z kunstreiterami, czyli hecnymi woltyżerami w cyrku, nie oddaje w pełni prawdy o kulturze wyższej i niższej. Jedną z najwspanialszych metafor sztuki w świecie dzisiejszym jest film "La strada", czyli dzieje kuglarzy. Przyznaję się do tej tradycji, bo grać pierwszych skrzypiec nie potrafię.
Odpowiedź przyjaźnie wobec niżej podpisanego usposobionemu politykowi była obowiązkiem. Mniej mi przez to miejsca pozostało na tratwie (nie platformie) na odpowiedź pewnej pani, która pyta mnie w ludzkiej sprawie: jaki znam najlepszy środek na bezsenność powodowaną niepokojami o przyszłość kraju i świata. Czytelniczka wyjawiła mi, że zawiodło ją liczenie baranów, pod które podstawiała różne osoby publiczne i znajomych. Podobno doszła do stu i tak się wzburzyła, że już w ogóle spać nie mogła. Odpowiadam: to fatalna droga. Najspokojniejsze są, proszę Pani, łagodne noce miłości, a nie nienawiści. Jeżeli zalewają Panią na samotnym łóżku fale obfitującej w bałwany wzburzonej rzeki historii, to trzeba płynąć wymyślonym przeze mnie (instrukcję przyślę) krytym hamletem.
Ja radzę sobie z bezsennością inaczej. Wspominam piękne chwile życia (takie ma chyba każdy), zwłaszcza podróże. Namiętnie w marzeniach przedsennych wracam do Asyżu, miasta św. Franciszka. Byłem tam wielokrotnie. Święty tam mieszka do tej pory i ma się wrażenie, że gdy błąkamy się wąskimi uliczkami, wyjdzie zza rogu uliczki lub placyku i spyta: czy dobrze ci się sypia, bracie? Franciszek z Asyżu jest postacią przedziwną, bo zmienił bieg epoki (pierwszy człowiek renesansu!), a zachowywał się jak współcześni bitnicy, rozbierając się do naga w momencie odkrycia swej miłości do Boga, by tańczyć z radości po polach. Wydaje się olbrzymem kultury duchowej Europy - tak zmienił klimat swych czasów i życia Kościoła - a był znikomej postury. W Carceri, pierwszym klasztorze franciszkańskim, na stokach góry znajduje się jego kamienne łóżko. Umartwiał się, śpiąc w niecce wyżłobionej w skale. Obok niziutkie i ciasne drzwi celi. Byłem kiedyś świadkiem, jak w tych drzwiach utknął gruby Niemiec z Monachium i dwie grupy pielgrzymów starały się go przepchnąć w tę lub tamtą stronę. Metafora Państwa Dobrobytu?
Umbria - myślę o niej w ciemnościach. Słońce zalewa blaskiem pofalowany horyzont uświetniony szpalerami cyprysów. Wilk z pobliskiego Gubbio podaje na zgodę Franciszkowi łapę, wstydząc się swych krwiożerczych marzeń. Rozmowa z ptakami. Ale u kresu życia zgryzota - bo założony zakon Braci Mniejszych skłócił się i przestał być w pełni franciszkański. Stygmaty. Ciekawe, jakie sny miewał Franciszek w swym kamiennym łożu w Carceri. Jak człowiek zacznie się ich domyślać, wtedy spokojnie zasypia.
Więcej możesz przeczytać w 36/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.