Gangholding

Dodano:   /  Zmieniono: 
Śledztwo w sprawie "ośmiornicy 2", wielkiej organizacji przestępczej, obejmującej swym zasięgiem cały kraj, dowodzi, że polskie podziemie zagraża już gospodarce i finansom państwa
Rosyjska mafia mogła wyprowadzić ze skarbu państwa nawet miliard złotych

Przestępcy założyli setki fikcyjnych firm obracających lewymi fakturami, wyłudzających podatek VAT, piorących pieniądze gangów. Przekręty wymyślali wspólnie z przywódcami gangów doradcy finansowi, prawnicy, eksperci. Umożliwiali je skorumpowani urzędnicy państwowi, a osłaniali m.in. żołnierze gangów. Ostatecznie znaczna część wyłudzonych od skarbu państwa pieniędzy trafiała najprawdopodobniej do rosyjskiej mafii. Przywódcy "ośmiornicy 2" byli powiązani z bossami polskiego podziemia, z liderami "ośmiornicy 1", zwanej mafią winiarską, która oszukała skarb państwa na 300 mln zł. Urząd Ochrony Państwa szacuje, że "ośmiornica 2", w której strukturach działało co najmniej kilkaset osób i niewiele mniej firm z całej Polski, w ciągu ostatnich dwóch lat wyłudziła od skarbu państwa - w formie zwrotu podatku VAT - około miliarda złotych. Rozpracowanie gangsterskiego holdingu jest poważnym sukcesem nie tylko UOP i prokuratury, ale przede wszystkim wywiadu skarbowego.

Biznesmeni i złodzieje
Od 9 marca funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwa - przy wsparciu antyterrorystów - zatrzymali w różnych miastach, m.in. w Toruniu, Łodzi, Bielsku-Białej i Olsztynie, 29 osób, wśród których są zarówno poważani w swoich środowiskach biznesmeni, skorumpowani celnicy, jak i typowi kryminaliści. Znaleziono przy nich broń, niewielkie ilości narkotyków, a w sejfach firm - dziesiątki tysięcy dolarów, do których nikt się nie chce przyznać. - Była to struktura mafijna z dokładnie określonym podziałem obowiązków i ról - mówi oficer Zarządu Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa UOP. Istniała osobna struktura do organizowania tzw. słupów, czyli ludzi wynajętych do roli właścicieli fikcyjnych firm. Byli fachowcy zajmujący się tylko rejestrowaniem tych firm. Inne osoby kontaktowały się z celnikami, a inne odpowiadały za skomplikowaną logistykę. Poszczególnymi "łańcuszkami" firm kierowali dyrektorzy mający do dyspozycji żołnierzy - typowych kryminalistów, którzy wymuszali posłuszeństwo wśród wszystkich członków organizacji.
- Właśnie ludzie z kryminalną przeszłością organizowali poszczególne struktury - mówi porucznik Artur Wójciak z łódzkiej delegatury UOP. Wśród aresztowanych są m.in. Cezary R. z Łodzi i Jan F. z okolic Krakowa. Byli oni właścicielami niewielkich firm (jeden w branży włókienniczej, drugi - metalowej), działających zgodnie z prawem, by uwiarygodnić właścicieli. Karierę rozpoczynali na początku lat 90., specjalizując się w kradzieżach, przemycie, handlu samochodami. Obu biznesmenom stale towarzyszyli rosyjskojęzyczni, uzbrojeni ochroniarze. W trakcie przeszukań okazało się też, że niektórzy członkowie organizacji bardzo często jeździli do Kolumbii. - Może chcieli zainwestować zarobione pieniądze w narkotyki? - zastanawia się oficer UOP.

Miłe złego początki
Organizatorzy zakładali firmy na podstawione osoby, tzw. słupy; często byli to ludzie z marginesu, nierzadko z kryminalną przeszłością. - Ale w grupie działało też wielu biznesmenów, którzy prowadzili firmy działające lege artis - mówi Artur Wójciak. Organizatorów przestępstw poznawali, prowadząc legalne interesy. - Pierwsza propozycja przestępców była kusząca: "Sprawa jest czysta, nie da się tego wykryć, a ty się dorobisz" - opowiada Wójciak. - Byli zresztą pewni, że rzeczywiście chodzi o mały, cichy interes. Znali raptem dwie, trzy osoby, które wydawały im polecenia, przywoziły faktury. Nie wiedzieli, że są tylko trybikami w potężnej przestępczej machinie. Wielu przyznaje, że próbowało się wycofać. Nie przewidzieli, że gdy już zacznie się z tego typu ludźmi prowadzić interesy, nie da się z tego wyplątać.
Jednemu z biznesmenów spod Łodzi podpalono dom. Wielu z zatrzymanych woli nic nie mówić, gdyż zemsta może ich dosięgnąć nawet w areszcie. Wiedzą, że w ostatnich miesiącach bez śladu zniknęły niektóre "słupy". - Była to struktura tak potężna, tak doskonale zorganizowana i zorientowana w szczegółach funkcjonowania pewnych struktur państwowych, że musi sięgać dalej, niż można było przypuszczać. W organizacji tej czuć rękę profesjonalisty. Nie potrafię jeszcze z całą pewnością zlokalizować głównego ośrodka władzy, ale będziemy się starali dotrzeć do prawdziwych szefów - mówi Kazimierz Olejnik, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Łodzi, gdzie prowadzona jest sprawa "ośmiornicy 2". O potędze "ośmiornicy 2" świadczy na przykład to, że tylko jeden z zatrzymanych właścicieli fikcyjnych firm wystawił faktury, na podstawie których otrzymał 24 mln zł tytułem zwrotu podatku VAT. Wstępnie oficerowie UOP szacują straty skarbu państwa na miliard złotych.
- Ludzi prędzej czy później wyłapiemy, ale chodzi głównie o to, żeby nie zginęła dokumentacja firm - wyjaśnia Kazimierz Olejnik. Dlatego razem z funkcjonariuszami UOP do 130 rozpracowanych już firm gangholdingu weszli - po raz pierwszy oficjalnie - urzędnicy kontroli skarbowej. - Zatrzymani naprawdę się nie spodziewali, że od wielu miesięcy są w kręgu naszego zainteresowania. Właściwie interesowały się nimi służby podległe ministrowi finansów. W bardzo istotny sposób przyczyniły się one do rozpracowania gangu - dodaje prokurator Olejnik. - Zainteresowaliśmy się firmami żądającymi dużego zwrotu podatku VAT. Zarzuciliśmy sieci i zaczęliśmy sprawę po cichu badać - opowiada dyrektor Departamentu Kontroli Skarbowej Ministerstwa Finansów.

Wywiad skarbowy
Przypomnijmy, że wywiad skarbowy stworzono dwa lata temu. Ma on uprawnienia do działalności operacyjnej, własny fundusz operacyjny, może "kupować" informacje, werbować tajnych współpracowników, zakładać podsłuchy. Korzysta z informacji i pomocy policji, UOP, GUC i Straży Granicznej, ale zebrane przez siebie materiały może przekazać tylko prokuraturze. W ubiegłym roku wywiad skarbowy rozpracował operacyjnie kilkaset spraw, m.in. ujawnioną niedawno przez prokuraturę w Zielonej Górze aferę z przemytem spirytusu, przetwarzaniem go i rozprowadzaniem po całej Polsce. Skarb państwa stracił na tym 200 mln zł.

Łańcuszek (nie)szczęścia
- Zaczynając badać firmy występujące o zwrot podatku VAT, podejrzewaliśmy, że mamy do czynienia z typowym praniem brudnych pieniędzy. Przez konta wielu firm przechodziły ogromne, ale "puste" pieniądze, za którymi nie szły żadne transakcje - tłumaczy prokurator Olejnik. Kilkanaście razy dziennie z rachunku jednej firmy na rachunek drugiej - w tym samym banku - przelewano po kilkaset tysięcy złotych. Taki przepływ "pustej" gotówki był potrzebny, by wyłudzić zwrot podatku VAT. System nie był zresztą skomplikowany, choć - zdaniem prowadzących sprawę - stali za tym profesjonalni doradcy finansowi. Wystarczał łańcuszek kilku współpracujących z sobą firm, przekupieni celnicy i firma za granicą - w tym wypadku na Litwie, Ukrainie, Białorusi. Pierwsza firma wystawiała lewą fakturę kupna towaru. Przechodziła ona następnie przez kilka innych spółek, by cena towaru - tylko na fakturze - rosła. Ostatnia firma towar eksportowała i na podstawie dokumentu SAD, potwierdzającego wywóz, występowała o zwrot 22 proc. wartości eksportowanych dóbr. Otrzymane pieniądze przekazywano osobie, która finansowała całe przedsięwzięcie.
Zdarzało się, że na granicy towaru w ogóle nie było bądź był nie taki, jaki zadeklarowano - zamiast jedwabiu wywożono na przykład ścinki. Używano też "wędrującej ciężarówki", która jednego dnia wielokrotnie przejeżdżała przez to samo przejście graniczne. Czasami zamiast towaru na granicy okazywano tylko dokument SAD. Eksportowano też towar o znacznie niższej - w stosunku do deklaracji - wartości. Bywało, że w deklaracji celnej dwudziestokrotnie zaniżano wielkość ładunku. - Nawet jeśli transport przejeżdżał przez granicę, nie trafiał na obszar celny sąsiedniego kraju. Pozostawał bowiem w składzie celnym i później wracał do Polski - wyjaśnia porucznik Wójciak. - Ten proceder nie mógł się odbywać bez pomocy funkcjonariuszy państwowych - uważa Kazimierz Olejnik. Dotychczas zatrzymano pięciu celników i na pewno na tym się nie skończy. Przemytnicy twierdzą, że za jeden transport (raczej za jeden dokument SAD) płacili do 2 tys. zł. Zatrzymani celnicy mówią o 200-500 zł.

W sieci
Sprawą zajmuje się Zarząd Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa UOP. - Prowadzimy kilka innych spraw dotyczących wyłudzenia VAT, ale w tej mamy do czynienia z zagrożeniem interesów ekonomicznych państwa - mówi oficer UOP. - Wiemy o ponad 130 firmach, ale na pewno będą następne. Zatrzymując jedną grupę, trafiamy na następne tropy: do nowych firm, nowych ludzi - twierdzi Artur Wójciak. Pierwsze zatrzymania i kontrole firm objęły głównie Małopolskę, Śląsk, Podkarpacie, północną część województwa kujawsko-pomorskiego (jedna spółka działała w województwie warmińsko-mazurskim). - Był to jednak proceder obejmujący cały kraj - zaznacza prokurator Olejnik. - Nieprzypadkowo. Organizatorzy wyszli z prostego założenia, że każdy urząd kontroli skarbowej może działać tylko na swoim terenie, a bez zgody generalnego inspektora kontroli skarbowej nie może wejść na obszar sąsiada. Dlatego wiele "łańcuszków" firm rozmieszczano w oddalonych od siebie miejscach Polski. Kontrola jednej firmy nie dawała wtedy nic, bo dokumenty były w idealnym porządku. Dopiero skoordynowana kontrola w całym kraju pozwoliła na wykrycie przestępczej działalności.
- Wraz z rozwojem śledztwa okazało się, że "ośmiornica 1" łączy się z "ośmiornicą 2" i to na szczeblu kierowniczym. Są to wręcz naczynia połączone - mówi prokurator Olejnik. Jego zdaniem, największe zorganizowane grupy przestępcze w Polsce na pewnym szczeblu muszą się znać, porozumiewać, czasami współpracować.
- Działalność zorganizowanych grup przestępczych jest podzielona na segmenty: jedni zajmują się wyłudzaniem podatku VAT, inni zakładają firmy winiarskie itp. Szefowie tych segmentów znają się nawzajem, pomagają sobie, choć nie powiedziałbym, że jest to jedna wielka organizacja - mówi porucznik Wójciak. W notatniku jednego z aresztowanych znaleziono wprawdzie numer telefonu jednego z bossów polskiego podziemia, ale nie wiadomo jeszcze, jak bliskie były związki "ośmiornicy 2" z innymi zorganizowanymi grupami przestępczymi.

Rosyjski ślad
Na pewno działalność "ośmiornicy 2" ma bezpośredni związek ze zorganizowanymi grupami przestępczymi spoza Polski - z terenów byłego ZSRR. - Polskie grupy mogły być tylko wykonawcami i organizatorami tego procederu - wyjaśnia prokurator Kazimierz Olejnik. - Według służb specjalnych krajów, do których "ośmiornica 2" eksportowała towary, firmy docelowe należały do rosyjskiej mafii. Mieściły się w prywatnych mieszkaniach, nie miały kapitału. - Jeden z aresztowanych miał bardzo dobre kontakty z ludźmi zza wschodniej granicy - przyznaje oficer Urzędu Ochrony Państwa. Oficerowie zajmujący się tą sprawą bardzo poważnie rozważają możliwość wykorzystania polskich grup przestępczych przez rosyjską mafię do "wyciągnięcia" pieniędzy z kasy państwa polskiego. - To nie musiał być transfer pieniędzy na konta bankowe. Skoro tyle ciężarówek mogło swobodnie przejeżdżać przez granicę, to ciężarówka pełna pieniędzy też nie stanowiła problemu. A mogła przekroczyć granicę nawet kilka razy - mówi jeden z prowadzących śledztwo.
Na razie nie ustalono, gdzie podziały się pieniądze z przestępczej działalności. - Członkowie "ośmiornicy 2" żyli wprawdzie ponad stan, ale lewych pieniędzy było tak dużo, że nie potrafiliby ich przejeść. Prawdopodobnie inwestowali. Odzyskanie pieniędzy jest teraz jednym z głównych celów działań wszystkich zajmujących się tą sprawą służb. To dlatego podczas zatrzymań funkcjonariuszom UOP towarzyszą komornicy, którzy zajmują mienie członków przestępczej organizacji - m.in. domy i samochody. Wartość tego majątku wynosi ok. 3 mln zł. Prokurator zwrócił się też do banków o informacje o stanie kont podejrzanych. Jeśli znajdują się tam pieniądze, których pochodzenia podejrzani nie będą mogli udokumentować, będą musieli zapłacić podatek w wysokości 75 proc. zakwestionowanych depozytów.

Więcej możesz przeczytać w 14/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.