Latające cygara

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niemcy przypomnieli sobie o zeppelinach
Na niebie znowu pojawiły się sterowce. Mają około 75 m długości, poruszają się z prędkością 80 km/h i zabierają dwunastu pasażerów. Chętnych nie brakuje. Na pierwsze loty wokół Jeziora Bodeńskiego zgłosiło się aż 4000 zainteresowanych z całego świata, gotowych zapłacić 600 DM za godzinny rejs nowym zeppelinem.
Pierwszy sterowiec wzniósł się w powietrze w czerwcu 1900 r. Miał 128 m długości, 11 m średnicy, był pokryty lakierowanym lnem. Unosiły go dwa silniki benzynowe Daimlera, każdy o mocy 14,2 KM. Ostatni lot z 1937 r. zakończył się tragicznie - gigantyczny "Hindenburg" stanął w płomieniach, a 36 pasażerów straciło życie. Po sześćdziesięciu latach jedna z berlińskich firm zdecydowała się ponownie zapełnić niebo fruwającymi statkami. Dotychczas można było oglądać tzw. blimpsy - sterowce (najczęściej z reklamami i logo firm) skonstruowane podobnie jak balony: cygaro wypełniano helem, a silnik doczepiano do kabiny sterowniczej znajdującej się tuż pod cygarem. Tymczasem w zeppelinach pasażerskich silniki można mocować w dowolnym miejscu pod stelażem, co ma gwarantować bezpieczeństwo lotu.
Prace przygotowawcze trwały trzynaście lat i w 1997 r. ponad 30 tys. widzów obejrzało lot próbny. Rok później wystawiono sterowiec na targach lotniczych Aero, a niedawno odbył się pierwszy lot pasażerski. Do października zeppelin poleci jeszcze około 300 razy. Statki te budowane są we Friedrichshafen w południowych Niemczech. Projekt zeppelina kosztował około 100 mln DM, a gotowego można kupić za 14,3 mln DM. Nowy sterowiec NT jest o wiele mniejszy niż setka jego poprzedników. "Hindenburg" miał aż 245 m długości, salon, palarnię i kabiny sypialne, natomiast najnowsze zeppeliny są trzykrotnie krótsze i mieszczą zaledwie dwanaście osób, które siedzą tuż za plecami pilotów. W przyszłości liczba miejsc zostanie zwiększona do trzydziestu, ale konstruktorzy zapewniają, że bezpowrotnie minęła era powietrznych gigantów. Po pierwsze - koszt produkcji olbrzymiego zeppelina wyniósłby ponad miliard marek, po drugie - nie ma na świecie lotniska, które zdolne byłoby go przyjąć.
Konstruktorzy z DZR (Deutsche Zeppelin Reederei) stworzyli swój najnowszy statek powietrzny na wzór praprzodka, nafaszerowali go jednak najnowszą techniką. Stelaż (o wadze 1000 kg) wykonano z włókien węglowych i duraluminium. Powłokę wypełnia niepalna mieszanka helu z powietrzem, co ma zapobiec katastrofie podobnej do tej z 1937 r. Najważniejszą innowacją są trzy silniki (każdy o mocy 200 KM) ze śmigłami o zmiennym kącie nachylenia. Tak skonstruowany sterowiec znacznie skuteczniej przeciwstawia się silnym naporom powietrza. Dodatkowo silniki umieszczono z dala od gondoli dla pasażerów, co znacznie zmniejsza hałas - jest on zaledwie dwukrotnie wyższy niż w samochodzie osobowym. Dawniej start i lądowanie wymagało pracy dwustu mężczyzn, którzy stabilizowali statek linami grubości ramienia. Dzisiaj linkę trzyma jeden człowiek, a i on w zasadzie nie jest potrzebny, bowiem piloci perfekcyjnie operują silnikami i sterują za pomocą joysticka.
Zeppeliny mają służyć nie tylko celom reklamowym i turystycznym, ale i naukowym. Można nimi manewrować znacznie precyzyjniej niż śmigłowcami; mogą się unosić i zatrzymywać na niskich wysokościach. Dzięki temu idealnie nadają się do obserwowania natury i pomiarów meteorologicznych. Mogą też przenosić ładunki z terenów trudno dostępnych. Zeppeliny będą również wysyłane na misje specjalne - na przykład w 2004 r. na igrzyska olimpijskie do Aten, gdzie posłużą za latającą centralę łączności.


Więcej możesz przeczytać w 37/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.