Krucjata dziecięca

Krucjata dziecięca

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Ekskluzywne filmy wideo z małymi dziewczynkami w roli głównej, zdjęcia lolitek i 11 sal z pokazami na żywo" - to jedno z tysięcy ogłoszeń zachęcających do korzystania z pedofilskich serwisów internetowych.
Tropi je komisarz Dariusz Potocki z Komendy Głównej Policji (obok stron propagujących zoofilię i prezentujących sceny egzekucji). Cyberprzestrzeń umożliwiła powstanie wielkiego międzynarodowego rynku materiałów, za których rozpowszechnianie w większości krajów na świecie grozi długoletnie więzienie. W Internecie powstała prawdziwa międzynarodówka pedofilów: wymieniają dane wykorzystywanych dzieci, zajmują się stręczycielstwem, organizują seksturystykę.
Pedofil z Ząbkowic Śląskich zapewne nie przypuszczał, że może wpaść przez to, iż jego szwedzki klient, który kupował od niego zdjęcia pornograficzne dzieci i zwierząt, wyjedzie na urlop. - Odbiorca tych materiałów prowadził pensjonat. Podczas jego nieobecności pocztę elektroniczną odbierała zastępująca go kobieta. Kiedy zorientowała się, że otrzymuje mnóstwo pedofilskich materiałów, powiadomiła szwedzką policję. Szwedzi od razu zawiadomili nas, że na naszym terenie działa pedofil. Namierzyliśmy go po kilku dniach - opowiada Piotr Zawadzki z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, który rok temu uczestniczył w akcji ujęcia pedofila z Ząbkowic. Policjanci sprawdzili twardy dysk jego komputera oraz skrzynkę poczty elektronicznej. Okazało się, że nielegalną korespondencję przesyłał także innym ludziom. Aresztowano jeszcze dwie osoby, w tym pracownika dydaktycznego Politechniki Wrocławskiej.
Wbrew pozorom dotarcie do dziecięcej pornografii w Internecie nie jest proste. Polscy pedofile raczej nie mają odwagi zakładać serwisów na rodzimych serwerach. Ich aktywność ogranicza się głównie do list dyskusyjnych, których nazwy nie budzą zdrożnych skojarzeń. Można ich także spotkać w ogólnodostępnych witrynach, serwisach towarzyskich oraz na internetowych aukcjach, gdzie wymieniają się filmami, zdjęciami, informacjami i adresami. Aby je otrzymywać, trzeba jednak mieć referencje.
Mniej restrykcyjne warunki wstępowania do tego typu grup panują w serwisach stworzonych w byłym Związku Radzieckim. Nasi policjanci nie słyszeli też, żeby ścigano tam internetową pedofilię. Polscy policjanci skarżą się, że odpowiednie służby na Wschodzie nie odpowiadają na ich pytania, nie reagują na prośby. Często ze strony pornograficznej amatorzy cyberseksu są kierowani na witryny z rozszerzeniem "ru", zawierające materiały pedofilskie. Żeby trafić na zdjęcia czy filmy z dziecięcą pornografią, trzeba jednak wydać sporo pieniędzy. Przy otwieraniu pedofilskich plików komputer podłączony do Internetu za pośrednictwem modemu automatycznie wybiera odpowiedni numer telefonu - połączenie kosztuje ponad 5 zł za minutę. Inne serwisy udostępniają zbiory za 30-50 dolarów miesięcznie.
Przed powstaniem Internetu rynek pedofilskich usług właściwie w Polsce nie istniał. Przemycano co prawda z zagranicy kasety wideo i zdjęcia, ale krążyły one w bardzo hermetycznych grupach. - Taki film trzeba było gdzieś wywołać, a odbitki przewieźć i stać z "gorącym" towarem na przykład na bazarze. Dlatego krąg osób, które mogły się okazać nielojalne, był nieporównywalnie większy niż obecnie - mówi Piotr Zawadzki. Dziś takie materiały można umieścić na serwerze w dowolnym kraju świata i odpłatnie je udostępniać.
Na potrzeby sieci powstają specjalne studia, do których zwabia się dzieci i robi im zdjęcia. - Najwięcej materiałów z pornografią dziecięcą pochodzi z Rosji - mówi komisarz Potocki. Za każdym zdjęciem kryje się dramat dziecka. Raz umieszczone w Internecie fotografie i filmy mogą trafić do każdego zakątka świata, w dodatku pedofile powielają je i umieszczają na następnych serwerach. Podaż na tym rynku rośnie w tempie kilku tysięcy procent rocznie. Za 20-30 zł amator dziecięcej pornografii dostanie zamówioną w sieci płytę CD jak pizzę. "Dwunastoletnie piękności. Szybka dostawa. Po więcej szczegółów zapraszam na Gadu-Gadu" - można przeczytać na jednej z ogólnodostępnych polskich list dyskusyjnych. - Zwykle takie ogłoszenia dają osoby, które same nie mają skłonności pedofilskich. Po prostu chcą zarobić - mówi funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego.
Jest pocieszające, że dystrybutorzy dziecięcej pornografii są przez większość użytkowników sieci napiętnowani. "Właśnie wysłałem tę wiadomość wraz z adresem jej nadawcy na policję. Myślę, że nikt nie ma do mnie o to pretensji" - zakomunikował jeden z gości forum dyskusyjnego, gdy przeczytał ofertę zakupu nielegalnych zdjęć. "Słusznie postąpiłeś" - pochwalił go inny internauta. Nierzadko reakcje na tego typu propozycje formułowane są w o wiele ostrzejszych słowach.
Wyszukanie podejrzanej oferty w ogólnodostępnym serwisie lub na internetowej aukcji nie jest proste. - Na naszych stronach znajduje się obecnie około 100 tys. ofert i każdego dnia pojawia się 10 tys. nowych. Nie sposób tego kontrolować. Dlatego przy każdej aukcji znajduje się link do tzw. rzeźni, gdzie użytkownicy w razie jakichkolwiek wątpliwości mogą zlecić nam sprawdzenie każdego przedmiotu. Jeżeli okaże się, że chodzi o dziecięcą pornografię, natychmiast kontaktujemy się z policją - zapewnia Jakub Łacki z serwisu aukcyjnego Allegro.
- Możemy liczyć na błędy i potknięcia drugiej strony. Wystarczy, że przestępca będzie rozsyłał nielegalne materiały z kawiarenek internetowych i wtedy mamy problem z namierzeniem go. Musimy wówczas czekać, aż skorzysta z prywatnego komputera i będziemy w stanie udowodnić mu, że nielegalne materiały należą do niego. Poza tym wielu polskich pedofilów umieszcza swoje serwisy na zagranicznych serwerach i w dodatku tworzy je w języku angielskim. Trudno wówczas ustalić, że autorem takiej witryny jest Polak - opowiada nasz rozmówca z CBŚ.
Ściganie internetowych przestępców utrudnia też brak odpowiedniego sprzętu i oprogramowania. - Nie liczę już nawet pieniędzy, które wydałem z własnej kieszeni na "uzbrojenie" mojego miejsca pracy - mówi Piotr Zawadzki. Nie ma również funduszy na zatrudnienie w policji wykwalifikowanych informatyków. Na razie internetowi pedofile wygrywają z policją: wedle danych Interpolu, wykrywa się mniej niż pół procent tego rodzaju przestępstw.

Więcej możesz przeczytać w 38/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.