Zmysł intrygi

Dodano:   /  Zmieniono: 
W intrydze mało kto pokona polskich polityków
Porządkując papiery i myśli po moim pierwszym posłowaniu, nie mogę pominąć tematu zarysowanego w tytule. W intrydze mało kto pokona polskich polityków. Tyle że jest to intryga do niczego na ogół nie prowadząca, owoc charakteru, a nie wyobraźni, bardziej chora namiętność niż twórcza pasja. Obserwatorzy tej bezpłodnej gry głosują przeciw jej uczestnikom. Po 23 września nie wymaga to dowodu. Wyborcy odpowiedzieli słowami Fredry: "Sądząc z szczątków po zabawie, nieźle żeście się bawili!". Co więc skłania graczy do kontynuacji? Cicha, prywatna namiętność do mieszania. Ot co.
Spójrzmy, jak to wygląda na przykładzie Nomen Omen. Najpierw uczestniczył on w podziale AWS-owskiego tortu między ZChN, SKL i "Solidarność". Potem planował spóźniony rokosz przeciw Krzaklewskiemu, pchając przed sobą jako maszynę oblężniczą marszałka z jego doradcami. Gdy dokonała się bożonarodzeniowa odnowa AWS i pamiętne zdjęcie przywódców czterech jej filarów obiegło prasę, okazało się, że Płażyński jest zupełnie gdzie indziej niż umieszczał go nasz bohater. Zmontował bowiem w tym czasie Platformę Obywatelską. Nomen Omen po krótkim intermezzo najwierniejszego z wiernych (oczywiście w AWS) zaczął negocjować wejście SKL do platformy, z opuszczeniem flagi partyjnej do połowy masztu. Trojka nigdy się na to nie zgodziła, ale skoro Platforma Obywatelska nie była jeszcze partią, głoszone zasady traktowała elastycznie. W dniu wyborów nasz bohater poczuł znane sobie i wyborcom swędzenie. Złożył kondolencje Unii Wolności i AWS. Parę dni temu w imię przyszłego montażu nowej partii zaczął kolejny demontaż. Tym razem - platformy.
Przypomniałem ostatnie lata postaci z tej zagadki, doceniając jej zmysł intrygi, ale nie widząc w tym żadnych innych korzyści poza tymi dla niej: przy każdym zwrocie pojawiała się na pierwszych stronach gazet. I wtedy, gdy Nomen Omen opuszczał w środku kadencji 1993-1997 Unię Wolności, i wtedy, gdy zrywał w kadencji 1997-2001 z AWS. Teraz jest i nie jest na platformie.
Elektorat powiedział w ostatnich wyborach jedno: chce przewidywalności, zgody polityków na politykę, do której przekonują innych. Gdy ktoś, jak bohater tej zagadki, z tą samą ortodoksją głosi kolejną wiarę, zwiększa tylko rzeszę małowiernych. Od samego mieszania liberalno-konserwatywna zupa nie staje się bardziej strawna dla naszych wyborców.
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.