ROF

Dodano:   /  Zmieniono: 
Znajomy kret z mojego ogrodu zapowiedział, że przegryzie kable TVP przy Woronicza. Źródłem tego desperackiego czynu jest lansowanie w TVP polityki antyzwierzęcej, zwłaszcza w "Tygodniku politycznym Jedynki". Otóż redaktor prowadzący Andrzej Kwiatkowski z uporem godnym lepszej sprawy politykom różnych opcji zadaje to samo pytanie: co należy zrobić, żeby ludzie nie ucierpieli w wyniku nieuchronnych cięć budżetowych. Redaktorowi wtóruje Kalinowski, Lepper i Łopuszański, deklarując, że zaakceptują program naprawy finansów państwa pod warunkiem, że skutki tego nie dotkną ludzi, no może z wyjątkiem ludzi zamożnych, kapitalistów, ale ci do szeroko rozumianych ludzi się nie zaliczają. Trudno się dziwić, że mój kret - podobnie jak wiewiórki i towarzyszący im dzięcioł - nie wytrzymał, obawiając się, że znowu za głupotę ludzi zapłacą zwierzęta.
Oczywiście każdy wie, że przytoczona przeze mnie opinia kreta to bujda, czyli kretanizm użytkowy do celów doraźnych. Każdy redaktor "Tygodnika politycznego Jedynki" wie natomiast, że kret jest zwolniony z opłat RTV, gdyż jest niewidomy, a skoro tak, to zakup odbiornika radiowo-telewizyjnego jest nieuzasadniony i politycznie szkodliwy. Bujda niech się bujdą odciska. Czy żądanie, by reformy finansów państwa nie dotknęły ludzi i by za nie nie musiały płacić polskie rodziny, nie jest większą bujdą niż moja rozmowa z kretem? Trudno się dziwić, że nawet tak spokojny profesor jak Marek Belka nie wytrzymał i poinformował, że szanse, by za kryzys finansów zapłaciły rodziny czeskie lub rosyjskie, są niewielkie. Dodam, że szanse, by ten kryzys nie dotknął ludzi zwanych Polakami, są także niewielkie, gdyż znam wredny i egoistyczny charakter zwierząt, a także złośliwość rzeczy martwych.
Skończyły się żarty, zaczął się budżet i coraz głośniej słychać tykanie "bomby wyborczej", którą "tymi ręcami" zmontowaliśmy 23 wrześ-nia. Jak od tej bomby odłączyć zapalnik, jak ją bezpiecznie zdetonować, by nie rozerwała naszych kieszeni, piszą autorzy tematu okładkowego ("Bomba wyborcza"). Im szybciej rozpoczniemy operację naprawy budżetu, tym mniejsze będą koszty. Największe rozczarowanie czeka tych, którzy uważali, że za poziom ich życia odpowiada państwo, a nie oni sami. Państwo powinno wspomagać, ale tylko najuboższych, pokrzywdzonych przez los, którzy w żaden sposób nie są w stanie własną pracą zdobyć środków do życia. Nie może być jednak ubezpieczycielem nietrafnych decyzji gospodarczych, nieodpowiedzialnego zadłużania się i złego zarządzania.
Katastrofa finansów państwa, do której niechybnie dojdzie, jeśli w porę nie rozpoczniemy sanacji budżetu, dotknie najbardziej ponad połowę Polaków - ludzi ubogich i średnio zamożnych. Wzrost bezrobocia i spadek płacy realnej poszerzą obszar polskiej biedy. Dlatego uważamy, że w Polsce powinien powstać Ruch Obrony Finansów (w skrócie ROF), skupiający wybitnych polityków, ekonomistów, tych wszystkich, którzy nie chcą doprowadzić do kryzysu państwa. Ruch ten powinien wspierać rząd, który podejmie się sanacji finansów państwa, operacji niepopularnej, ale koniecznej. Rząd, który wybierze przyszłość, a nie wegetację przez cztery lata. "Chociaż Polacy zajmują jedno z niższych miejsc w tabeli politycznych i gospodarczych osiągnięć, to nie na darmo są mis-trzami świata w sztuce przetrwania" - pisał Norman Davies. Polacy w ostatnich wyborach nisko ocenili "sztukę przetrwania" rządu AWS. Jeżeli następny rząd zamierza doskonalić "sztukę przetrwania", to już dzisiaj powinniśmy szukać sobie miejsca w parku jurajskim wśród gospodarczych dinozaurów. One także doskonaliły sztukę przetrwania, aż do śmierci.
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.