Twarde lądowanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli PLL LOT nie znajdzie nowego inwestora, może podzielić los Swissair
Jan Litwiński, prezes PLL LOT, odbierał w Londynie nagrodę dla najlepszej linii Europy Środkowej, gdy zbankrutował Swissair, współwłaściciel polskiego przewoźnika. W Warszawie banki kredytujące LOT rozważały zamknięcie linii kredytowych. Nasz narodowy przewoźnik nie spłacił jeszcze leasingowych rat za 50 samolotów. W dodatku w tym roku firma zanotowała straty. Jeśli nie znajdzie się kupiec na posiadane przez Swissair akcje LOT, firma może nie przetrwać tego roku.

Przetarg rozczarowań
W październiku 1999 r., szwajcarska SAir Group nabyła od skarbu państwa - za 180 mln USD - pakiet akcji polskiego przewoźnika. Szwajcarzy wygrali m.in. z British Airways i Lufthansą. W 2000 r. LOT przyniósł zysk. W lutym tego roku mówiło się o szybkim wejściu spółki na giełdę, ale już w pierwszym półroczu tego roku LOT przyniósł stratę w wysokości 251,7 mln zł. Końcówka roku będzie zapewne jeszcze gorsza - we wrześniu liczba korzystających z usług tego przewoźnika spadła o 10 proc.
Duże nakłady na inwestycje, które w ostatnich dwóch latach poniósł LOT, nie przyczyniły się do poprawy sytuacji firmy. Najważniejszego celu, czyli utworzenia na Okęciu wielkiego hubu (portu przesiadkowego, do którego dowożono by pasażerów ze środkowo-wschodniej Europy), co obiecywali Szwaj-carzy, nie osiągnięto. - Liczba lotów tranzytowych przez Okęcie wzrosła jednak z 800 do 3200 rocznie - mówi Leszek Chorzewski, rzecznik LOT. Nie poprawiło to kondycji firmy.

Sny o potędze
SAir Grup (wiosną tego roku holding zmienił nazwę na Swissair Group) zależało na tym, by zostać strategicznym partnerem LOT. Inwestycja miała ułatwić konkurowanie z liderami lotniczych sojuszy: One World i Star Alliance, czyli de facto z British Airways i Lufthansą. Kiedy na przełomie września i października 1999 r. prowadzono negocjacje w sprawie sprzedaży akcji LOT, wydawało się, że zwycięży brytyjski przewoźnik. Doszło nawet do tego, że w przeddzień ogłoszenia wyników przetargu "Rzeczpospolita" wskazała na Brytyjczyków jako zwycięzców. Tymczasem minister skarbu Emil Wąsacz wybrał Szwajcarów, którzy zaoferowali najwięcej gotówki za akcje LOT. - To była dobra decyzja, która pozwoliła firmie się rozwijać. Gdyby zaniechano koniecznych inwestycji, LOT przekształciłby się w małego regionalnego przewoźnika - uważa Jan Szczęsny, szef rady nadzorczej spółki, wicedyrektor Departamentu Spółek Strategicznych Ministerstwa Skarbu Państwa. - Dzięki tamtemu kontraktowi jesteśmy największym przewoźnikiem w środkowo-wschodniej Europie - twierdzi Leszek Chorzewski. Flota powietrzna LOT powiększyła się wprawdzie od tamtej pory z 32 do 50 samolotów, ale w ten sposób znacznie wzrosły pasywa firmy (samoloty wzięto w leasing).
Wiesław Kaczmarek, były minister gospodarki, poseł SLD, ma wątpliwości, czy kontrakt był korzystny. - Kiepskie wyniki finansowe LOT mówią same za siebie. Cena oferowana za akcje nie powinna być jedynym kryterium, jakie bierze się pod uwagę przy prywatyzacji - mówi Kaczmarek. Tyle że prywatyzacja LOT rozpoczęła się o wiele za późno, gdy w światowym lotnictwie rozpoczął się trwający zwykle dziesięć lat cykl dekoniunktury. A prywatyzację odkładał rząd SLD-PSL, w którym Kaczmarek był ministrem mającym głos w tej sprawie.

Konieczne cięcia
Umowa skarbu państwa i szwajcarskiej firmy jest tajna. Nie jest również znana treść ofert konkurencji. - Mogę tylko stwierdzić, że decyzja ówczesnego ministra skarbu bardzo nas zaskoczyła - mówi Piotr Czarnowski z British Airways. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Szwajcarzy zapłacili za LOT o ponad 30 mln USD więcej niż pozostali konkurenci. Brytyjczycy są przekonani, że cena, którą oferowali, była realna, a ich program restrukturyzacji uczyniłby z LOT nowoczesną, konkurencyjną firmę. Brytyjczycy zapowiadali jednak redukcję zatrudnienia o 30 proc., na co nikt nie chciał się wówczas zgodzić. Teraz do redukcji i tak dojdzie. Trzeba też będzie ograniczyć koszty. Cięcia będą dotyczyć przede wszystkim inwestycji, oznaczają więc koniec marzeń o wielkim centrum przesiadkowym w Warszawie. Teraz potrzebny jest program naprawczy i nowy inwestor. Inicjatywa należy jednak do Szwajcarów, którzy oficjalnie nie wyrazili jeszcze chęci pozbycia się akcji LOT. Ewentualnego nabywcę musi zaakceptować Ministerstwo Skarbu. Znalezienie kupca na akcje LOT nie będzie jednak łatwe, gdyż większość aliansów nie ma pieniędzy, ogranicza koszty i redukuje zatrudnienie. Zrzeszająca ponad 270 linii IATA wręcz ostrzega swoich członków, że wielu z nich wkrótce może się znaleźć w takim położeniu jak Swissair.
Może się okazać, że beneficjentami niedawnej prywatyzacji byli głównie pracownicy firmy. Umowa ze Szwajcarami zapewniła im prawie dwa lata dostatniego życia. Teraz wracają do brutalnej rzeczywistości.

Więcej możesz przeczytać w 41/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.