Mea culpa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Muszę uznać prawo nieletniego podejrzanego do odmowy złożenia wyjaśnień i nieść na swoich barkach brzemię ciężkiej wpadki
Też miałem ostatnio swój czarny tydzień. Nieoczekiwanie zwaliło mi się na głowę kilka ciężkich spraw, a o jednej z nich muszę dzisiaj napisać.

Pan Romuald Tilkowski z Mysłowic przysłał mi krótki list, dołączając do niego fragment wydanej po angielsku książki Roalda Dahla "The BFG", z którego wynika ponad wszelką wątpliwość, że cudowna historyjka o telefonie od prezydenta Stanów Zjednoczonych, którą lekkomyślnie uznałem za genialny utwór mojego dziesięcioletniego synka, była w istocie przekładem na język polski kawałka wspomnianej książki. Ponieważ dedykowałem ją zmarłemu przyjacielowi, tacie chrzestnemu małego plagiatora, Andrzejowi Zakrzewskiemu ("Wprost", nr 9), muszę to wszystko teraz wyprostować. Pan Romuald Tilkowski - jak mniemam z listu, człowiek już niemłody i erudyta - stawia mnie bezlitośnie pod ścianą: "Interesuje mnie tylko jedno - jakim słowem określi Pan całą tę sprawę?". Przychodzą mi do głowy trzy, z których należałoby wybrać najwłaściwsze: kompromitacja, wpadka, skandal. Niech pan jednak łaskawie posłucha dłuższego usprawiedliwienia. Andrzej nie wymagałby tego ode mnie i teraz pewnie śmieje się, że mały Mundek tak łatwo obydwu swoich tatusiów zrobił w konia.
Gdy żona znalazła kiedyś te bazgroły synka, była zachwycona. Podzielałem jej zachwyt, który z pewnością by się nam nie udzielił, gdybyśmy znali książkę Roalda Dahla. Cwany maluch milczał skromnie, a moją czujność uśpił całkowicie fakt, że akurat mój synek mógł mieć "prezydenckie" sny.
Obydwaj tatusiowie pracowali przecież u prezydenta Wałęsy, z którym moje dzieciaki miały kiedyś okazję przywitać się na lotnisku. Uznałem więc za całkowicie naturalne, że mogła mu się przyśnić rozmowa z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Gdybym nie był ignorantem i znał "The BFG", nie dałbym się nabrać. Tak więc praprzyczyną wszystkiego i grzechem głównym jest moja głupota.
Mały przestępca zachowuje się dość dziwnie. Wyraźnie posmutniał i jest mu przykro, ale jak doświadczona recydywa idzie w zaparte. Nie mogę z niego wycisnąć, w jakich okolicznościach wszedł w posiadanie niezłego tłumaczenia historyjki Dahla. Sam tego z pewnością nie dokonał, bo byłoby to zbyt trudne. Teraz dopiero widzę, jaki byłem głupi: nie wiedziałem, skąd się wziął ten tajemniczy Simpkins oraz kilka poważnych słów, których Mundek w ogóle może nie znać. Cóż, muszę uznać prawo nieletniego podejrzanego do odmowy złożenia wyjaśnień i nieść na swoich barkach brzemię ciężkiej wpadki, kompromitacji i skandalu.
A teraz kilka słów do Andrzeja: Grubasie Kochany! Wyszedłem na kompletnego durnia, bo zamiast prawdziwego prezentu od chrześniaka dałem Ci fałszywkę. Od ludzi nie znających prawdy słyszałem pochwały, że ładne, że wzruszające. Po liście pana Tilkowskiego poczułem się naprawdę głupio, bo pomyślałem sobie, że przecież wiele osób musiało fałsz zauważyć. Jeżeli szczeniak skądś to wytrzasnął, to znaczy, że książka jest znana i łatwo dostępna.
Nie wyszło mi jakoś pożegnanie z Tobą. To najbardziej osobiste z wielu różnych. Ja i Mundek możemy więc tylko prosić o przebaczenie. Ciebie przede wszystkim, no i tych Czytelników, do których dotarł ukryty w tekście przykry dysonans.
Andrzeju! Wiem, że spoglądasz na nas teraz z tym swoim dobrym uśmiechem i mówisz: "Nie martwcie się! To przecież ludzka rzecz". Ty przecież dałeś synkowi swoją książkę "Historia i polityka" z następującą dedykacją "Mundkowi - mojemu Kochanemu Chrześniakowi z przeproszeniem za wszelkie zaległości i ojcowskie zaniedbania, których powodem jest właśnie polityka".
Jestem pewien, że chłopak - kimkolwiek będzie - nigdy już nie dopuści się plagiatu. W szczenięcych latach wszystko jeszcze może się zdarzyć: "Kto Tuwima wiersz przepisał, jako własny tobie wysłał, kto, no powiedz kto?" - śpiewał przecież przed laty znany zespół Czerwone Gitary.
A jednak moja wina. Moja bardzo wielka wina.
Więcej możesz przeczytać w 14/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.