Fabryka zwycięzców

Fabryka zwycięzców

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak z przeciętnego dziecka zrobić Billa Gatesa
Czteroletni Maksymilian Jaworski zna nazwy wszystkich modeli samochodów obecnych na polskim rynku. Marzy o karierze Michaela Schumachera. Trzyletni Jakub Bożek bezbłędnie wymienia elementy konstrukcji jachtu. Chciałby być Mateuszem Kusznierewiczem. Jaś Szymański, który w grudniu skończy cztery lata, sam sobie czyta przed zaśnięciem. Chciałby zostać polskim Larrym Kingiem.

Reguły gry
Ponad 60 proc. polskich dziesięciolatków uczestniczy w dodatkowych zajęciach - wynika z badań przeprowadzonych przez OBOP. W 1997 r. na lekcje poza szkołą chodziło zaledwie co czwarte dziecko. Dziś co trzeci uczeń biegnie po południu na zajęcia sportowe, 16 proc. dzieci uczy się dodatkowo języków obcych, 11 proc. - pracy z komputerem, 10 proc. - muzyki, a 6 proc. - plastyki.
Coraz większa liczba dzieci uczęszczających na dodatkowe zajęcia świadczy o tym, że rodzice coraz lepiej rozumieją reguły gry rynkowej. - Rodzice zgłaszają się do poradni psychologicznych już z półtorarocznymi dziećmi, prosząc o zdiagnozowanie ich zdolności - mówi Katarzyna Świgost ze Stowarzyszenia na rzecz Dzieci i Młodzieży Szczególnie Uzdolnionej.

Klan korowców
Dwunastoletni tenisista Piotr Styczyński, tegoroczny mistrz Polski w singlu i deblu, na treningi poświęca średnio dwie godziny dziennie. - W sezonie na turnieje wyjeżdżamy co dwa tygodnie. Nasze życie jest podporządkowane terminarzowi rozgrywek - tłumaczy Jan Styczyński, ojciec chłopca. Mama Magdaleny Turek na lekcje baletu wydaje miesięcznie prawie 2 tys. zł. - Staramy się nie odbierać córce dzieciństwa, ale zainwestowaliśmy już zbyt wiele czasu i pieniędzy, by teraz rezygnować - przyznaje Anna Turek. Rodzice w trosce o karierę dzieci inwestują w najdroższy sprzęt sportowy, biorą kredyty na zakup instrumentów muzycznych, utrzymują korepetytorów i trenerów.
W świecie sportu zaangażowanych opiekunów nazywa się korowcami, czyli członkami Klubu Oszalałych Rodziców. To nieformalne gremium najsilniej działa w tenisie, żeglarstwie, jeździectwie, jeździe figurowej na lodzie i szachach. Rodzice nastoletnich mistrzów, takich jak szachista Kamil Mitoń z Krakowa, sprowadzają do Polski zagranicznych trenerów, by doskonalili umiejętności ich dzieci.

Ciężki los prymusa
Kiedy Kamil Jaworski szedł do zerówki, znał tabliczkę mnożenia i zaczynał się interesować ułamkami. W pierwszej klasie podstawówki wychowawczyni zaproponowała, żeby chłopca przenieść do trzeciej klasy. Najpierw musiał jednak zdać testy. - To była bułka z masłem. Tylko przy niektórych pytaniach musiałem się dłużej zastanawiać - wspomina Kamil.
Jaś Michałowski z Warszawy wygrał ogłoszony przez Pocztę Polską konkurs na projekt znaczka. Tematem konkursu były środki transportu. Komisji spodobał się pomysł Janka, który narysował bociana z dzieckiem w dziobie. Nie jest to jedyny sukces chłopca - wcześniej jego obrazy wysłano na wystawę do Japonii.
- Kiedyś mały coś rysował. Zauważyliśmy, że jego praca jest nie tylko dopracowana, ale ma również przemyślaną kompozycję. Stwierdziliśmy, że można posłać dziecko na dodatkowe zajęcia z malarstwa - mówi Marzena Michałowska, mama Jasia.
Mali geniusze wcale nie mają lepiej niż przeciętni uczniowie. - Często są to dzieci szczególnie wrażliwe na krytykę. Mają też kłopoty z akceptacją w grupie. Ponieważ z powodu swojej ciekawości i wiedzy burzą ustalony porządek lekcji i podważają autorytet dorosłych, nauczyciele nie zawsze im pomagają - tłumaczy Maria Olszewska z Ośrodka Twórczego Rozwoju DAMB.
Do posyłania dzieci na zajęcia pozalekcyjne namawia Małgorzata Rymkiewicz, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej "Uniwersytet dla rodziców". - To nie jest tylko moda, ale też wymóg czasów, w których żyjemy. Dzięki dodatkowym zajęciom dzieci zdobywają umiejętności, które pomogą im w dorosłym życiu - mówi Rymkiewicz.

Syndrom Gatesa
Cześć psychologów przestrzega jednak przed stawianiem dzieciom wygórowanych wymagań. Zdaniem Marii Olszewskiej, około 10 proc. dzieci nie spełnia oczekiwań rodziców. - Jeśli dziecko czuje, że mama i tata nie są z niego zadowoleni, zaczyna się buntować, ucieka w swój świat. Szuka akceptacji w grupach rówieśników, gdzie nie musi udowadniać, że jest najlepsze - ostrzega Olszewska. Niebezpieczne może być także rozwijanie u młodych ludzi jedynie zdolności intelektualnych. Coraz więcej dzieci cierpi na "syndrom Billa Gatesa" - są bardzo inteligentne, ale nie radzą sobie z emocjami.
To, co dorośli nazywają stymulacją rozwoju, dzieci - szczególnie mniej zdolne - odczuwają niekiedy jako udrękę. W Chinach maluchy rozpoczynają treningi w skokach do wody, zanim nauczą się pływać. Dzieci uprawiające gimnastykę muszą utrzymywać stałą wagę, więc często poddawane są głodowej diecie. Przed laty na skutek anoreksji, której przyczyną była chęć osiągania jak najlepszych wyników, zmarła młoda gimnastyczka Christy Henrich. Richard Williams, ojciec i pierwszy trener sióstr Venus i Sereny, którego obsesją było "wyhodowanie" gwiazd tenisa, zamknął swe córki na dwa lata w ośrodku tenisowym na Florydzie. Trenowały tam pięć dni w tygodniu po sześć godzin dziennie i nie mogły się skontaktować ze światem zewnętrznym. Bez przyzwyczajenia do ciężkiej pracy i bez wyjątkowych umiejętności nie sposób jednak osiągnąć sukcesu.
Więcej możesz przeczytać w 45/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.