Gorące kartofle

Gorące kartofle

Dodano:   /  Zmieniono: 
Oby po wejściu do unii Polacy nadal nie musieli stać na granicy w kolejce "dla nieczłonków"
"Hot potato" (gorący kartofel)
angielskie wyrażenie slangowe, oznaczające trudny problem, którego lepiej nie poruszać


Dogasają ogniska, w których tradycja kazała kiedyś piec ziemniaki, by choć trochę się ogrzać przed nadejściem zimy. Czy ich ciepła starczy dla uczestników polsko-unijnych negocjacji, czy też poparzą się "gorącymi kartoflami"? Nowy rząd z nowym mandatem, nowe twarze negocjatorów (oby umiejących nawiązać personalnie i merytorycznie do poprzedniej ekipy), nowy etap unijnej dyskusji nad rozszerzeniem, wreszcie światowe zderzenie demokracji i terroryzmu - oto pole gry. Ognisko grzeje, ale dym gryzie w oczy.
Jak zwykle media nie ułatwiają zadania negocjatorom. Dziennikarze chcą wiedzieć wszystko, najlepiej zanim rządy podejmą decyzję. Opinia publiczna tumaniona jest szumem informacyjnym. Do tego dochodzi swoista alchemia procedur akcesyjnych i wewnątrzunijnych przetargów z perspektywą decyzji podejmowanych gorączkowo w ostatnich godzinach, gdy przychodzi czas na osobiste działania i argumenty przywódców. A na horyzoncie referenda - zarówno w krajach członkowskich, jak i kandydujących. Mawiają górale: dymno i porno!
Właśnie wyjęliśmy z ogniska dwa dojrzałe już do wzięcia w palce kartofle: okres przejściowy na obrót ziemią i swobodę podejmowania pracy poza granicami Polski. Racjonalnej decyzji w sprawie ziemi pod inwestycje towarzyszy jeszcze otwarta, ale już jasno ukierunkowana kwestia obrotu ziemią rolną. Zapowiedziano ustawę o warunkach nabywania nieruchomości rolnych. Wątpliwość budzi jednak zarówno zasada koncesjonowania (kolejne przekręty), jak i kryterium wykształcenia rolniczego (czyżby obecni polscy rolnicy wyższe wykształcenie rolnicze wyssali z mlekiem matki, dzięki czemu mogą się zadowolić - i to nie zawsze - świadectwem szkoły podstawowej?). Formuła zmiany stanowiska w sprawie pracy nadal pozostawia spore pole manewru. Miedzy unijną propozycją "2+3+2" a formułą dwuletniego okresu przejściowego jest taka odległość jak między Warszawą a Tokio, zwłaszcza w rozwiązaniach szczegółowych. Analizowałem kiedyś traktaty akcesyjne z poprzednich rozszerzeń i przyznaję, że niektóre przepisy czytałem kilka razy, by ustalić, kto był naprawdę górą w tamtych negocjacjach.
Czeka nas jednak jeszcze gorętszy kartofel, którego na razie negocjatorzy nawet nie dotknęli patykiem. Uczestniczyłem właśnie w konferencji odbywającej się w Belgii pod auspicjami College of Europe. Przedstawiciele UE pierwszy raz zasygnalizowali tam otwartym tekstem, że nowi członkowie będą czekać dłuższy czas po akcesji na pełne wejście w tzw. przestrzeń Schengen. A zatem - mimo członkostwa w UE - nadal istniałaby ściśle kontrolowana granica miedzy "starą" unią a Polską, Czechami, Węgrami, Słowacją, Słowenią itd. i dopiero po dłuższym czasie, po własnoręcznym (i na własny koszt) "uszczelnieniu" ich granic wschodnich faktyczna zewnętrzna granica UE objęłaby także nowych członków. Być może uchroniłoby to Polskę przed natychmiastowym wprowadzaniem wiz dla Rosjan, Ukraińców lub Białorusinów, ale stałoby się to kosztem Polaków, Węgrów czy Słowaków, nadal karnie wystających na granicach z Austrią lub Niemcami w kolejce "dla nieczłonków" z obowiązkowym paszportem w garści. Politycznie i psychologicznie problem ten zarysuje się chyba jeszcze ostrzej niż marginalny z praktycznego punktu widzenia problem pracy oraz histerycznie upolityczniony problem ziemi. To, jak będzie wyglądać granica Polski z Niemcami, będzie mieć wpływ na nasze narodowo-obywatelskie poczucie członkostwa w UE i kategorię tego członkostwa.
Dlatego warto już obecnie wyjąć z dogasającego żaru piekący się tam kartofel "Schengen", nie czekając, aż pod warstwą popiołu znajdziemy coś spalonego i nie nadającego się do spożycia. Ostatecznie ziemniaki służą do jedzenia, a nie do patrzenia.
Więcej możesz przeczytać w 47/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.