Dom w lodówce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy wicepremier Marek Belka zahibernuje polskie budownictwo?

20 grudnia miałam podpisać umowę na zakup od developera czterdziestometrowej kawalerki, która miała mnie kosztować 155 tys. zł. Teraz okazuje się, że będę musiała za nią zapłacić 190 tys. zł, a nikt nie jest mi w stanie zagwarantować, że otrzymam zapowiadany zwrot VAT. Odwołałam wizytę u notariusza - opowiada Anna Raczyńska z Warszawy.
Biura developerów, zwykle o tej porze pełne klientów pragnących uciec przed zapowiadaną niemal co roku likwidacją ulgi budowlanej, świecą pustkami. Ludzi przeraziła wiadomość o zamiarze wprowadzenia przez rząd 22-procentowej stawki VAT na mieszkania i podwyższenia podatku VAT (z 7 do 22 proc.) na materiały budowlane.
- Planuję budowę dwóch budynków, ale boję się, że nie będzie ich komu sprzedać - mówi Zbigniew Kijanin, właściciel firmy developerskiej Nowator z Krakowa. - Oddajemy właśnie do użytku duże osiedle w Lublinie. O ile jednak jeszcze w październiku sprzedaż mieszkań szła bardzo dobrze, o tyle teraz nie możemy sprzedać ani jednego mieszkania. Klienci, którzy mieli podpisywać umowy, wstrzymali decyzję, czekając, co będzie dalej - informuje Andrzej Kubasiewicz z warszawskiej firmy Makdom. Co będzie dalej? - Developerzy będą zawierali umowy i wystawiali faktury, umawiając się co najwyżej z klientami, którzy nie dysponują dużą gotówką, że resztę należności spłacą później w ratach - przewiduje Piotr Flens, właściciel firmy budowlanej z Koszalina. W lepszej sytuacji są firmy, które zgromadziły większą ilość materiałów budowlanych, dzięki czemu uda im się uniknąć skutków podwyżki VAT z 7 do 22 proc.
Czy rynek nie wymusi na przedsiębiorcach i developerach konieczności "schowania" VAT w cenie, nawet kosztem obniżenia własnych zysków? - To mało realne - uważa Zbigniew Kwapisz, właściciel warszawskiej firmy zajmującej się obrotem materiałami budowlanymi. - Jeśli w ślad za podwyżką VAT znacząco spadną stopy procentowe, to być może skutki tej operacji będzie można nieco zniwelować - ma nadzieję Piotr Flens. Najlepsze, najbardziej solidne firmy mogą wziąć na siebie 14-15 proc. VAT i to one zapewne utrzymają się na rynku.
Typowa polska firma budowlana to spółka "ja ze szwagrem" i trzech pracujących na czarno przybyszów ze Wschodu. W Polsce branża budowlana jest bardzo rozdrobniona. Dwaj krajowi potentaci - Budimex i Exbud Skanska - mają łącznie niespełna trzyprocentowy udział w rynku, którego wartość ocenia się prawie na 90 mld zł. Reszta to około 220 tys. firm budowlanych - przypada na nie aż 44 proc. wartości produkcji budowlano-montażowej. Prezesom spółdzielni mieszkaniowych i firm developerskich sen z powiek spędzają domy i mieszkania, na które nie ma chętnych. Nie wiadomo dokładnie, ile ich jest.
Z danych GUS wynika jedynie, że w ciągu ostatnich dwóch lat rozpoczęto w naszym kraju budowę prawie 260 tys. mieszkań. Średnia rentowność przedsiębiorstw budowlanych jest "pod kreską" o ponad dwa punkty procentowe. - Kiedyś developer osiągał zysk w wysokości kilkunastu procent. Dziś jest bardzo zadowolony, jeśli zarobi kilka procent - mówi Piotr Flens. Połowa firm w ciągu najbliższych dwóch lat może zniknąć z rynku.

Więcej możesz przeczytać w 48/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.