Wprost od czytelników

Wprost od czytelników

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szpieg enigmatyczny
Justyna Kobus w artykule "Szpieg enigmatyczny" (nr 46) zarzuca polskim dyplomatom w Londynie histeryczną reakcję na zrobienie z Polaka zdrajcy w filmie "Enigma". Takie oburzenie można jednak zrozumieć jako protest przeciwko rozpowszechnianiu krzywdzących stereotypów w przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej, zwłaszcza że polskie wojsko i wywiad zapisały wyjątkowo piękną kartę we współpracy z aliantami. Faktem jest jednak, że złamanie szyfru Engimy przez Polaków nie jest nad Tamizą powszechnie znane.
Media utrwalają przekonanie, że Enigma została rozszyfrowana w Bletchley Park, o roli polskich kryptologów wspominają półgębkiem lub wcale. Dlatego warto spokojnie prostować fakty historyczne, przypominać złote karty brytyjsko-polskiego sojuszu i nie przesadzać z publicznym krytykowaniem kogokolwiek, kto działa w myśl angielskiej zresztą reguły fair play.

DARIUSZ ZWIERZYŃSKI
Londyn

Lex Lepperi
Dorota Macieja, autorka artykułu "Lex Lepperi" (47), sugeruje, że Andrzej Lepper jest człowiekiem nieobliczalnym, popełnia szaleństwa, łamie prawo. Ja osobiście widzę to całkiem inaczej. Wicemarszałek jest konsekwentnym, wytrawnym politykiem świetnie posługującym się socjotechniką. Wyczuł on znakomicie, że ludzie mniej wyedukowani (elektorat Samoobrony stanowią bowiem głównie rolnicy i bezrobotni nie umiejący odnaleźć się w nowych realiach) łatwiej nabierają się na jeden z najstarszych trików politycznych, jakim jest wskazanie wroga. Wszczynając kolejne afery, Lepper jak prawdziwy artysta kreuje swój image. Pomagają mu w tym media, zwłaszcza telewizja, zapewniając darmową reklamę. Wicemarszałek jako profesjonalista wie, że polityk nie może pozostać obojętny, bo to grozi śmiercią polityczną.

PRZEMYSŁAW ZACZ

Po kolei, panowie!
Jestem kibicem programów publicystycznych, które są nieocenionym źródłem wiadomości o zjawiskach zachodzących w otaczającym nas świecie. Coraz częściej jednak odnoszę wrażenie, że zaproszeni przez dziennikarzy goście, którzy mają wyjaśnić słuchaczom jakieś ważne zagadnienie, zupełnie o tym zapominają. Z ich dyskusji i sporów w studiu wynika, że telewidzowie w ogóle ich nie obchodzą. Wiadomo przecież, że jeśli mówią równocześnie dwie osoby, to z reguły nie można niczego zrozumieć, a co dopiero, gdy mówiących jednocześnie jest więcej.
Takie sytuacje są nagminne w programach publicystycznych, a ich prowadzący z trudem opanowują ogólną wrzawę. A może wprowadzenie pulpitu, tak jak w Sejmie, zmieniłoby sytuację na lepsze - wtedy miałby prawo się wypowiadać tylko ten, kto jest przy pulpicie. Niezwykle bowiem denerwująca jest sytuacja, gdy redaktor prowadzący dyskusję mówi "ma pan rację, to prawda". Nie wiadomo jednak, o jaką prawdę chodzi, ponieważ poprzednio wszyscy mówili jednocześnie, i nie wiadomo, do jakich doszli wniosków.

LESZEK BERGER
Poznań

Lek na ignorancję
Krzysztof Łoziński w artykule "Lek na ignorancję" (nr 45) pisze, że "ktoś, kto nie może opanować szkolnej matematyki, to nie humanista, lecz ignorant". Chciałbym przypomnieć, że uczeń, który nie opanuje matematyki, nie ukończy szkoły średniej, nie mówiąc już o dopuszczeniu do egzaminu dojrzałości.
Wybierając kilka jaskrawych przykładów, nie można dowieść braku logicznego myślenia u humanistów. Z artykułu wynika, że bywają oni wybitni, ale w przeważającej większości są przeciętni lub wręcz słabi. Tak jest jednak wśród przedstawicieli każdej profesji. Ja sam nie zdawałem matury z matematyki, a mimo to potrafię obliczyć podatek VAT czy odsetki od kredytu. Nie czuję się ignorantem tylko dlatego, że wybrałem historię. Jestem szczęśliwym studentem politologii i myślę, że umiejętność obliczania całek lub ciągów nie jest mi wcale potrzebna w zawodzie, w którym mam zamiar się realizować.

MICHAŁ SIELSKI
Gdańsk
Więcej możesz przeczytać w 48/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.