Naród z premierem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ranking polityków: Miller goni Kwaśniewskiego

Lewica górą! - orzekli Polacy, których poparcie dla Leszka Millera, Marka Borowskiego, Marka Pola i Krzysztofa Janika rekordowo wzrosło. Aż o 6 proc. powiększyło się też grono zwolenników SLD, dzięki czemu partia ta, z poparciem 47 proc. respondentów, może uchodzić za reprezentanta niemal połowy narodu. Gdyby sojusz nadal w takim tempie zdobywał przychylność obywateli, za rok miałby szansę w wyborach zdobyć 460 poselskich mandatów. SLD nie stanie się jednak partią wszystkich Polaków, gdyż nic nie wskazuje na to, aby premier Leszek Miller miał zostać populistą i nacjonalistą, który tworzy "budżet potrzeb, a nie możliwości" i zrywa pertraktacje z Unią Europejską.

Tak dla rządu, ale...
Sytuacja Millera przypomina dylematy jego przyjaciela, Gerharda Schrödera, kanclerza RFN. Trzeba zaciskać pasa? Owszem, ale powinno to dotyczyć urzędników i polityków - oceniają Polacy. Aż 84 proc. respondentów Pentora uznaje decyzję rządu o zamrożeniu płac erki za słu-szną; 74 proc. popiera likwidację niektórych agencji rządowych. Inne decyzje już nie cieszą się takim poparciem. Jak było do przewidzenia, 70 proc. Polaków nie pochwala rządu za ograniczenie rewaloryzacji zasiłków dla bezrobotnych, a dwie trzecie źle przyjęło podniesienie podatków. Wątpliwe więc, aby zajmujący się zasypywaniem budżetowej dziury wicepremier i minister finansów Marek Belka zdołał zyskać większe poparcie niż obecne (39 proc.).
Coraz ostrzejsza będzie też walka o integrację Polski z Unią Europejską, bo aż 64 proc. respondentów gani rząd za ustępstwa w sprawie sprzedaży ziemi cudzoziemcom, a tylko 57 proc. oddałoby dziś w referendum głos za wspólną Europą. Sytuacja dla rządu jest tym trudniejsza, że ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza popiera zaledwie 39 proc. obywateli. Dla 64 proc. rodaków symbolem ojczyzny jest nadal chłop Ślimak. Minister Cimoszewicz będzie musiał jeszcze stawić czoło przekonaniu, że "tyle Polski, ile ziemi", oraz wytłumaczyć Polakom, że sprzedaż pól i ugorów obcokrajowcom nie uczyni z nas niewolników.

Bonifikata dla Millera i Borowskiego
Zanim rząd zaczął zaciskanie pasa, starał się czymś obywateli udobruchać - obiecał zmniejszenie wydatków na administrację. Lecz takie obietnice szybko stają się nieaktualne. Premier zaczął więc stosować taktykę dżudoków - krok do przodu, krok do tyłu, zwód, rzut na matę. Rząd wycofał się z podwyżki VAT na budownictwo do 22 proc., w zamian proponując podwyżkę "tylko" o 7 proc. Okazało się, że taktyka dżudoki pomaga w zdobywaniu popularności, zwłaszcza że nowa ekipa rządząca zawsze startuje z kredytem zaufania. Wyborcom, zmęczonym swarami w AWS, musiały się podobać sprawność w kompletowaniu gabinetu i jedność nowej koalicji. Wzrost poparcia dla Millera o 12 proc. jest więc premią za styl uprawiania polityki.
Coraz większe szanse kształtowania nastrojów tak w partii, jak i w społeczeństwie ma Marek Borowski, marszałek Sejmu z rekomendacji SLD, który zyskał aż 16 proc. nowych zwolenników. Rośnie też popularność Krzysztofa Janika, ministra spraw wewnętrznych i administracji, oraz Barbary Piwnik, minister sprawiedliwości. Dobrze wypada też Marek Pol, wicepremier, minister infrastruktury, a zarazem lider Unii Pracy, któremu przybyło 10 punktów poparcia. Jego partia jednak nie istnieje w społecznej świadomości (popiera ją tylko 1 proc. ankietowanych).
Rządzący obóz ma jeszcze jeden atut. Pierwsze miejsca rankingów niezmiennie zajmuje prezydent Aleksander Kwaśniewski, który umiejętnie odgrywa arbitra na politycznej scenie. I to nie tylko krajowej, zważywszy choćby jego aktywność wśród państw grupy wyszehradzkiej.

Kalinowski kontra Lepper
Politycy sojuszu, nawet walcząc o wpływy, postępowali z poszanowaniem opinii wyborców, demonstrujących niechęć do partyjnych waśni. Instynkt samozachowawczy zaczyna natomiast słabnąć w PSL, którego część działaczy niemal otwarcie kontestuje koalicję z SLD i czyha na potknięcie Jarosława Kalinowskiego, wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi. W rankingu polityków lider PSL zajmuje wysokie piąte miejsce, ale nie zyskał wiele na zasiadaniu w rządzie (przybyło mu 3 proc. poparcia). Co gorsza, stronnictwo w rankingu partii straciło punkt procentowy. Ludowcy będą więc kalkulować, czy bardziej opłaca się pozostanie w koalicji, czy przejście do opozycji.
Ćwiczący w młodości boks Andrzej Lepper walczy ostatnio na politycznym ringu z podkowami w rękawicach. Skutki tego są umiarkowane. Co prawda Samoobronie przybyło - jak wynika z rankingu partii - 3 proc. zwolenników, jednak sam Lepper ma poparcie 34 proc. respondentów, przy 64 proc. osób mu nieżyczliwych. Zachowanie lidera Samoobrony może przynieść korzyści Millerowi, gdyż zmniejsza szanse zjednoczenia opozycji. W dodatku obywatele niechętni Lepperowi, czyli polskiemu Aleksandrowi Łukaszence, będą zapewne sympatyzować z tymi politykami, którzy mają największe możliwości zablokowania jego marszu do władzy. A największe możliwości mają oczywiście koalicja i Leszek Miller.

Ostrzeżenie dla prawicy
Notowania Lecha Kaczyńskiego i poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości praktycznie pozostają bez zmian. Mimo rozłamowych doświadczeń Kaczyński na razie unika losu lidera słowackich chadeków i byłego ministra sprawiedliwości Słowacji Jana Czarnogórskiego, którego ugrupowanie szybko się rozsypało.
Niepokoić natomiast powinna kondycja Platformy Obywatelskiej, gdyż ugrupowanie to utraciło 2 proc. zwolenników, choć zarówno Andrzej Olechowski, jak i Maciej Płażyński nieznacznie zyskali, a poparcie dla Donalda Tuska utrzymuje się na poziomie 38 proc. Trudno przesądzać, czy platformie zaszkodziła bierność, czy awantura z grupą działaczy Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, którzy dążą do przejęcia władzy w swej partii i zerwania przymierza z PO, mimo - co wynika z rankingu - jednoprocentowego poparcia wyborców.
Politycy Ligi Polskich Rodzin zaczynają się już wprawdzie spierać, czy poprzeć Leppera, lecz kłótnie te nie grożą na razie rozłamem. Ugrupowanie spaja niechęć wobec Brukseli i nadzieja, że taka sama niechęć będzie narastać w społeczeństwie, co pozwoli lidze złapać drugi oddech.

Wotum nieufności dla Krzaklewskiego
Polityczną karierę będzie prawdopodobnie kończył Marian Krzaklewski, przewodniczący "Solidarności" i ojciec AWS, gdyż życzy sobie tego 81 proc. Polaków. RS AWS też traci poparcie - gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, zdobyłby 2 proc. głosów. O większą akceptację będzie musiał ciężko walczyć nowy przewodniczący Unii Wolności Władysław Frasyniuk - nie zna go aż 45 proc. Polaków. Frasyniuk, tak jak Lepper, lubi boks, lecz nie bije poniżej pasa, co może się spodobać wyborcom, którzy niegdyś głosowali na unię (dziś zrobiłoby to tylko 2 proc.).
Polska lewica ma więc swojego Schrödera, a populiści - Łukaszenkę. Centroprawica natomiast jeszcze nie znalazła takiego polityka, jak liberalny premier Węgier Viktor Orbán, który państwem i partią rządzi na tyle twardo, że zyskał miano viktatora (ten ukuty na Węgrzech termin jest zbitką słów victor - zwycięzca oraz dyktator), czy premier José Maria Aznar, który zjednoczył hiszpańską prawicę.
A bez takich sprawnych menedżerów ugrupowania centroprawicy nie wygrają przyszłych wyborów.

Więcej możesz przeczytać w 50/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.