Z Wiatrem pod wiatr

Z Wiatrem pod wiatr

Dodano:   /  Zmieniono: 
Żadnemu rządowi nie zaszkodziło jeszcze promowanie własnej polityki
"75 proc. Polaków całkiem niedawno zeszło z drzewa i zanim staną się obywatelami pełną gębą, muszą się jeszcze trochę podszkolić"
Michał Zieliński, "Rzeczpospolita", 13 grudnia 2001 r.


Radykalną tezę Michała Zielińskiego skłonny jestem uznać za przesadzoną, i to nie tylko z powodu politycznej poprawności. Rozumiem darwinistyczno-idealistyczną konstrukcję tej refleksji nad zjawiskiem pana L. (nomina sunt odiosa), wiem też, że pomimo jawnej historycznej nieścisłości wielu czyta cytowany wywód z ponurą Schadenfreude: wreszcie przyłożono, komu należało, i nazwano go po imieniu. Niestety, nawet jeśli autorowi ulżyło po wylaniu atramentowej żółci na papier - niewiele posunął sprawy naprzód...
Niedawno spotkało się pięciu rzeczników kolejnych rządów (zabrakło Małgorzaty Niezabitowskiej). Wspólnie narzekali zarówno na swoje, jak i "cudze" rządy, na to, że politycy nie umieją informować o integracji europejskiej. Mam na własnym koncie kilka dobrych lat spędzonych w roli rzecznika (trudno byłoby nazwać rzecznikiem rządowym kogoś, kto reprezentował gdańskiego "premiera" wtedy wciąż jeszcze nielegalnej "Solidarności") i dlatego czuję się troszkę kompetentny w omawianej materii. W tamtych czasach pojęcie informowania miało oczywiście zupełnie inny sens. Szło raczej o przełamanie monopolu informacji, zarezerwowanego dla oficjalnej władzy. Odniesiony w czerwcu 1989 r. sukces zawdzięczaliśmy jednak nie tylko kontrinformowaniu wszystkimi dostępnymi kanałami, ale przede wszystkim widocznemu gołym okiem naszemu przekonaniu, że działamy w słusznej sprawie, że za słowami idą czyny, że działacze "Solidarności" gotowi są ponosić większe lub mniejsze ryzyko. Inaczej rzecz nazywając - uprawialiśmy nie tyle informację, ile raczej promocję własnego stanowiska. Otwarta promocja własnego punktu widzenia i własnych argumentów naraża oczywiście na zarzut uprawiania propagandy. Trzeba wtedy cierpliwie wyjaśniać różnicę między jednym a drugim, ale nie rezygnować z prawa do - także emocjonalnej - obrony własnego punktu widzenia.
Mianowany został pełnomocnik rządu ds. informacji europejskiej (lub wkrótce będzie). Jestem zainteresowany powodzeniem Sławomira Wiatra w powierzonej mu roli, pomimo że wywodzi się z zupełnie innej "familii politycznej" niż niżej podpisany. Życzę mu sukcesu, bo od powodzenia jego misji zależy teraz niesłychanie dużo, bodaj czy nie więcej niż od wielu ministrów, i to w sprawie rzeczywiście ogólnopolskiej, która powinna być traktowana jako wychodząca poza opłotki partyjnej gry. Jednak właśnie dlatego, że będę śledził jego poczynania, trzymając zarazem kciuki za dobry finał procesu wchodzenia Polski do Unii Europejskiej, już na początku muszę się podzielić dwiema wątpliwościami.
Pierwsza: nadal uważam, że praktyczniejsze i skuteczniejsze byłoby uwiarygodnienie misji pełnomocnika przez umieszczenie go poza strukturami rządowymi i uwolnienie od konieczności tłumaczenia się z każdego potknięcia rządu. Druga: dlaczego jest to pełnomocnik ds. informacji, a nie promocji? Już poprzedni rząd popełnił ten sam błąd, konstruując "Program informowania społeczeństwa". Skutki tego uniku są boleśnie widoczne. I oto w pierwszym wywiadzie minister Wiatr zaczyna od stwierdzenia, że "trzeba skończyć z propagandą i zastąpić ją informowaniem". Rozumiem, że - jak uważa Michał Zieliński - trzeba trochę "podszkolić" 75 proc. Polaków. Do szkolenia służą jednak szkoły, a - wedle mojej najlepszej wiedzy i praktyki - żadnemu rządowi nie zaszkodziło jeszcze promowanie włas-nej polityki. Jeśli pełnomocnik mówi, że ma informacyjny hit do sprzedania, bo oto Polacy mogą sami zadecydować o przyszłości swego kraju, to wolałbym, by jego hitem promocyjnym było przekonanie Polaków, iż warto samemu decydować. Dziś wiedzą, że mogą, ale nie wiedzą po co. Jutro nie wezmą udziału w referendum albo wybiorą w nim wyłącznie odpowiedzi zaczynające się na L.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.