Realizm realistyczny

Realizm realistyczny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pesymizm może Polskę kosztować dużo drożej niż tani optymizm. Tymczasem to właśnie owym drogim pesymizmem (drogim, bo mającym często moc samospełniającej się przepowiedni) szprycują nas od miesięcy z niezwykłym upodobaniem politycy koalicji i opozycji oraz dziennikarze. Jest źle, ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co nas czeka w roku 2002, nie mówiąc o 2003 r. - słyszymy zewsząd codziennie. Do dziury budżetowej - mimo cięć w wydatkach i podniesienia podatków - wpadniemy niechybnie najpóźniej w drugiej połowie września. Samoobrona zablokuje najpierw Sejm, potem kraj, a Lepper rozpocznie marsz po władzę! Leszkowi Balcerowiczowi wsadzą do Rady Polityki Pieniężnej Zygmunta Wrzodaka, Gabriela Janowskiego, Waldemara Pawlaka, dwóch ekonomistów ze "szkoły Leppera" (w tym Zbigniewa Witaszka), a na dokładkę doproszą tymczasowego prezydenta Argentyny, populistę Adolfo Rodrigueza Saa! Inflacja na koniec 2002 r. przekroczy 10 proc., bezrobocie - 25 proc., dolar będzie po sześć złotych, a euro po pięć czterdzieści. Druga Argentyna murowana więc najdalej późną jesienią! Tymczasem na przekór czarnowidzom polska gospodarka trzyma się nieźle i jeszcze się taki polityk nie znalazł (i oby się nigdy nie znalazł), który potrafiłby ją pokonać, choć wielu się starało i nadal mocno stara, czego dowodów, czyli największych gniotów pseudoekonomicznych roku 2001, prezentujemy w tym wydaniu "Wprost" równo dziesięć (vide: "Złamany Grosz"). Ba, w morzu globalnej dekoniunktury przeszło jeden procent wzrostu PKB Polski w tym roku i jeden procent w przyszłym wygląda może niezbyt imponująco, ale z pewnością wciąż nie katastrofalnie. Równie nieźle, a nawet jeszcze lepiej trzyma się na razie polski złoty i strzegąca go jak źrenicy oka Rada Polityki Pieniężnej, a i z dziurą budżetową koalicja rządząca radzi sobie niezgorzej. Co dawałoby jaką taką nadzieję, że nasi rządowi populiści (z PSL, UP i z SLD) mają jednak odrobinę więcej oleju w głowach niż ich nieocenieni koledzy z Argentyny, którzy już puścili kraj z torbami, a teraz zamierzają jeszcze kilka miesięcy pożyć ze sprzedaży tych toreb.
Szczepionka przeciwko drogiemu pesymizmowi powinna być nam jednak aplikowana wyłącznie razem ze szczepionką przeciwko taniemu optymizmowi, byśmy nie zapomnieli argentyńskiej lekcji (tak jak szybko puściliśmy w niepamięć lekcję południowokoreańską) i wyciągnęli z niej właś-ciwe wnioski. W przeciwnym razie nasz nabierający szybkości Euroekspres, który co prawda od dawna mknie na Zachód, ale wciąż jest przed rozjazdem, równie dobrze zamiast popędzić do Brukseli (vide: "Eurolucja" i "Balcerowicz wprost"), może się potoczyć w stronę Buenos Aires (vide: "Pociąg do Argentyny"). Patrzmy więc na ręce naszym maszynistom, by nie majstrowali przy Radzie Polityki Pieniężnej, czyli przy złotym, by cięli wydatki naszego zbyt drogiego państwa, by obniżali podatki. I ufajmy tylko tym politykom, których nie wybrano by teraz do władzy w Argentynie, a - niestety - niemało posłów PSL, Unii Pracy, Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin oraz SLD pasowałoby tam jak ulał.
"W polityce argentyńskiej od lat bezkarnie hula realizm magiczny, który sprawdza się w dziełach pisarza Gabriela Garcii Marqueza, ale jest zgubny dla gospodarki" - napisał w ciekawej korespondencji z Argentyny specjalny wysłannik "Wprost" Juliusz Urbanowicz. "Szkopuł w tym, że polityką argentyńską nadal rządzi trumna Juana Perona. Tuż po II wojnie światowej ten radykalizujący demagog niewątpliwie zmniejszył różnice społeczne, wyrównując m.in. szanse edukacyjne. Stworzył jednak wizerunek państwa działającego w stylu Robin Hooda: tak opiekującego się słabymi i ubogimi, że państwo ledwie to wytrzymywało. W rezultacie Argentyna ze ścisłej czołówki najbardziej rozwiniętych państw świata stoczyła się po równi pochyłej, przypominając coraz bardziej bananowe republiki, a nie USA czy Europę".
Oby więc Leszkowi Millerowi nie zamarzyła się rola Juana Perona! Oby koalicja SLD-UP-PSL nie przerabiała dalej Polski w zżerające samo siebie, wrogie państwo opiekuńcze Robin Hooda! I oby podawanego u nas w nadmiarze drogiego pesymizmu i taniego optymizmu nie zastąpił w roku 2002 i latach następnych równie fatalny w skutkach argentyński realizm magiczny, lecz zwykły, prosty realizm bezprzymiotnikowy - "Wprost" realizm - jedyna gwarancja sukcesu! Czego wszystkim Czytelnikom "Wprost" serdecznie w Nowym Roku życzę.
Więcej możesz przeczytać w 1/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.