Budowa i alkowa

Dodano:   /  Zmieniono: 


I znowu nadszedł rok, w którym ma się poprawić. Kraj jest w rękach ekipy wyspecjalizowanej w "dalszych poprawach" oraz "kolejnych sukcesach w zakresie kontrolowanego wzrostu na bazie...". I znowu aktualna odpowiedź na pytanie: "Kiedy będzie lepiej?" brzmi: "Już było".
Na razie mamy oficjalną propagandę klęski. Odpowiedzialność rządu Jerzego Buzka sięga już rozbiorów Polski, tylko sprowadzenia do niej Krzyżaków w dalszym ciągu winny jest Mazowiecki. Poza profesjonalnym zwalaniem win wszelakich na poprzedników nowa władza coś jednak robi, więc z nowym rokiem mamy wiele zmian w prawie, służących poprawie. Co ciekawe, wszyscy odczuwają te zmiany jako niekorzystne, zatem kto może, kombinuje, jak się nie dać. Dlatego rok 2001 społeczeństwo żegnało wzmożoną aktywnością budowlaną, a także tą w zaciszu alkowy. Skąd to ożywienie i co ma jedno do drugiego?
Podobno mąż stanu od zwykłego polityka odróżnia się tym, że polityk myśli w kontekście najbliższych wyborów, a mąż stanu w horyzoncie pokoleń. Jeśli tak, to w koalicji rządzącej aż się roi od mężów stanu, którzy dowiedli, że w trosce o rozwiązywanie naszych problemów myślą co najmniej o jedno pokolenie naprzód. No bo co jest największym problemem? Bezrobocie. A czym jest ono spowodowane? Nadmiarem rąk do pracy. Zatem jeśli ludzi będzie mniej, to bezrobocie spadnie. Trzeba więc zniechęcić naród do prokreacji. A jak? A na przykład skracając urlopy macierzyńskie i likwidując zasiłki porodowe. Jak kogoś nie stać na dzieci, to niech nie produkuje bezrobotnych. W ten sposób za czas jednego pokolenia urwie się bezrobociu kilka punktów. Żeby jednak ten spadek był efektowniejszy, to niech ono na razie jeszcze trochę powzrasta. Do tego służą utrudnienia dla branży budowlanej - likwidacja ulg i częściowo już zrealizowane groźby wprowadzenia VAT.
Stąd właśnie wzięło się pod koniec roku minionego niezwykłe ożywienie w zacisznych dotychczas alkowach małżeńskich i poza nimi. Bo jeżeli przed wejściem w życie ustawy pani zdąży być w ciąży, to urlop macierzyński należy jej się w wymiarze dłuższym, jak za niesłusznych AWS-owskich czasów. Stąd także rekordowa liczba rozpoczynanych pod koniec grudnia budów. Postępów robót i tak pod śniegiem nie widać, a w razie czego można tymczasem zbudować igloo, rozpalić ogień i dom jest. Nawet z alkową. Byle zdążyć z ulgą, bo podobno rząd obmyśla już nowy podatek obejmujący zarazem budownictwo i prokreację. Ma się nazywać jak kiedyś - "podymne".
Najgorzej z tymi, co nie zdążą. Na przykład taki bociek. Jak wróci wiosną, to już ani dzieci do noszenia, ani ulgi na budowę gniazda. Będzie to wtedy "bezrobociek".
Więcej możesz przeczytać w 2/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.