Nowa cywilizacja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niebawem dowiemy się, że "liberalne społeczeństwo" jest winne przyzwolenia na wyginięcie dinozaurów
Na zorganizowane w Porto Alegre w Brazylii Światowe Forum Społeczne wybrało się sześciu ministrów lewicowego rządu premiera Jospina, dwóch doradców premiera, przewodniczący rządzącej Partii Socjalistycznej, a także trzech kandydatów w zbliżających się francuskich wyborach prezydenckich, reprezentujących lewicę nacjonalistyczną, zielonych i lewaków. Wielotysięczne zgromadzenie w Porto Alegre pomyślano jako przedsięwzięcie konkurencyjne w stosunku do corocznego Forum Ekonomicznego w Davos, które tym razem - ku czci ofiar zamachów z 11 września - przeniesiono wyjątkowo do Nowego Jorku. Rząd francuski stanął we wdzięcznym rozkroku: sześciu ministrów pojechało solidaryzować się z biednymi i antyglobalistami w Porto Alegre, ale ponieważ trzeźwe poczucie rzeczywistości podpowiada, że o losach świata decydują jednak bogaci zabiegający o powodzenie procesu globalizacji, trzech ministrów - za to kierujących w rządzie kluczowymi resortami: gospodarki i finansów, obrony oraz spraw zagranicznych - skierowano do Nowego Jorku.
Łatwo przewidzieć, co usłyszą i powiedzą ministrowie na forum nowojorskim, bo nad poruszanymi tam problemami pracują na co dzień i na ogół w dość podobnym gronie. Trudniejsze zadanie wzięli na siebie ministrowie, którzy pojechali do Porto Alegre, gdyż zrozumienie przesłania tego forum wymaga zrozumienia grup nacisku jeszcze bardziej hermetycznych niż ministrowie, biznesmeni i naukowcy, a w niektórych wypadkach przydaje się znajomość psychologii społecznej, szczególnie zaś opisu metod manipulacji zachowaniem tłumów.
Poważny centrolewicowy dziennik "Le Monde" opublikował przed rozpoczęciem spotkania w Porto Alegre tekst napisany na zamówienie komitetu organizacyjnego, "aby zainicjować dyskusję zgromadzenia plenarnego". Tekst ma więc ambitne cele i tytuł na miarę tych ambicji: "Wartości nowej cywilizacji". Jego autorzy to Frei Betto, brazylijski pisarz i głosiciel tzw. teologii wyzwolenia, oraz Michael Löwy, naukowiec z francuskiego CNRS (odpowiednik PAN). Ich twierdzenia rzeczywiście skłaniają do dyskusji, chociaż wątpię, czy w Porto Alegre poszła ona w tym kierunku, jaki wydaje się najbardziej interesujący.
Autorzy tego manifestu tak dalece odsądzają od czci i wiary "liberalne społeczeństwo kapitalistyczne", że przypisują mu nawet akceptację "opresji milionów jednostek, które należą do kast nietykalnych w Indiach". Jeszcze trochę, a dowiemy się, że ta forma organizacji społeczeństwa jest również winna przyzwoleniu na wyginięcie dinozaurów. Podobne głupstwa spotykamy w owym manifeście co krok, ale zwróćmy uwagę tylko na najważniejsze - te, które najdobitniej świadczą o tym, że autorzy albo nie mają pojęcia o głównym przedmiocie swej krytyki, tj. o liberalizmie, albo świadomie okłamują swoich czytelników na temat jego założeń i istoty.
Najbardziej horrendalną bzdurą jest tam uporczywe powtarzanie, że wyznawcy liberalizmu stawiają społeczeństwu za cel wyłącznie gromadzenie pieniędzy, a budowana przez nich cywilizacja opiera się jedynie na wartościach o charakterze "ilościowym". To autorzy nic nie słyszeli o tym, że liberałowie - oprócz prawa do własności - głoszą fundamentalne prawo do wolności oraz obowiązek odpowiedzialności? Nic nie słyszeli o wpływie tego nurtu myślenia na przykład na kształtowanie prawa, które i na liberalnym Zachodzie miewa niedostatki, ale jednak znacznie lepiej i skuteczniej chroni obywateli przed nadużyciami władzy i przewagi ekonomicznej niż w innych rejonach świata? Czy nie mówimy tu przypadkiem o "wartościach jakościowych, etycznych i politycznych, społecznych i kulturalnych, nie dających się sprowadzić do przeliczenia na pieniądze" - na które rzekomy monopol mieliby mieć uczestnicy forum w Porto Alegre? Autorzy artykułu piszą, że "wolność wypowiedzi, organizowania się, myślenia, krytyki, manifestacji" została "ciężko zdobyta przez wieki walk z absolutyzmem, faszyzmem i dyktaturami".
A przez kogo ona została zdobyta? Przez antyliberałów? To liberałów na pewno przy tym nie było? Zajmowali się popieraniem absolutyzmu, faszyzmu i dyktatur? I pewno jeszcze zbijali na tym pieniądze, co?
Koncentrowanie się wyłącznie na "pieniądzach i kapitale" nie jest niczym mądrym, ale też nie ma to nic wspólnego z liberalizmem rzeczywistym, a nie wydumanym dla doraźnych potrzeb politycznych. Frei Betto i Michael Löwy twierdzą, że ich tekst jest wyrazem "aspiracji do innego typu cywilizacji, bazującej na innych wartościach niż pieniądze i kapitał". Otóż muszę powiedzieć, że ja się takich aspiracji boję jak jasna cholera. Ideologie, które chciały budować nowe cywilizacje, wyłączając pomnażanie dóbr z zestawu podstawowych wartości i ograniczając się do haseł opartych na tzw. ideach czystych, pozostawiły po sobie jak najgorsze, wręcz koszmarne wspomnienie. Zastanawiam się, czy kolejny sukces myślowy i polityczny tego typu jest nam na pewno potrzebny.
Więcej możesz przeczytać w 6/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.