Lubimy się troszkę porozkoszować naszą potęgą. Ledwośmy się upomnieli o odkładaną nominację ministerialną dla Sławomira Wiatra, a już ją dostał!
Zaraz też wyszło, że nowy minister nie lubi rano wstawać, na unii się nie zna i kasy na propagandę ma mało. To po co nominacja? Jak to po co?! Każdemu rządowi od 50 lat musi jakiś Wiatr służyć.
Znany smakosz spryskiwacza do szyb, odkrycie nasze, serdeńko, skarb nasz najdroższy, czyli Alfred Owoc, były poseł SLD, wypłynął!!!
W poprzedniej kadencji uchylili mu immunitet, bo go w jego prywatnym aucie pochwycili policyjni siepacze i uznali, że pan poseł wstawiony jedzie. Alfred zarzekał się, że alkoholu to on ani kropelki do ust, a to, co mundurowi czują, to właśnie spryskiwacz do szyb. I właśnie pan Fredek został krajowym konsultantem ministra zdrowia do czegoś tam. Gratulujemy! Toast za zdrówko wznosimy spryskiwaczem, a poprawimy borygo!
Cięgiem do tej Szwecji fruwają liderzy SLD. Ledwie wrócił Leszek Miller, a już proszę, siedzi tam Jerzy Szmajdziński. Zadanie dla asów, ba, marszałków dziennikarstwa śledczego: po kiego oni tam jeżdżą? tej Szwecji zimno, ciemno, wódka droga, a nam na przykład łosie się już przejadły. A przecież z tymi samolotami, co to je niby chcą kupić, musi być jakaś ściema: latają, latają, a ciągle tymi samymi aeroplanami wracają.
Były już plotki, że w związku z najgłośniejszą ostatnio aferą polecą głowy kilku ważnych prawicowców. Ale nie tak dawno usłyszeliśmy, że jednak za kraty żaden nie trafi. A to dlaczego? A dlatego, że syn Bardzo Ważnego Polityka też by musiał zamieszkać na Rakowieckiej, więc się sprawie łeb ukręci. Szkoda, byłoby zabawnie.
Chryja się zrobiła, kiedy "Życie" ujawniło, że Leszek Miller wziął sobie wyjątkowo atrakcyjny kredyt na rozpoczęcie budowy domu z banku Aleksandra Gudzowatego.
A wszystko przez to, że władza tak mało zarabia. Teraz pewnie premier będzie musiał u Gudzowatego pieniądze pożyczyć, żeby sobie światło, kanalizację i (EuRoPol)Gaz doprowadzić.
Kolejna chryja zrobiła się, gdy się okazało, że telewizyjne "Wiadomości", które o kredycie Millera się nie zająknęły, przygotowały jednak o tym materiał, a nawet na pół godziny przed emisją był on przerabiany. Ostatecznie jednak go nie pokazano, żeby premiera nie rozeźlić. Jasne, mógłby kazać eskadrze bombowców zbombardować telewizję. Ale prawda, przecież bombowców też nie mamy...
Każden jeden by chciał być charyzmatycznym Edwardem Gierkiem, każden jeden. Nic więc dziwnego, że i Markowi Polowi się to zamarzyło. Na spotkaniu z OPZZ-owcami bardzo chciał, by go robociarze poparli, zaapelował więc "Pomożecie?!". I cisza. Panie Pol, z Edwarda to masz pan na razie wzrost i talent do gadania godzinami tak, by nikt nie wyczaił, o co panu chodzi.
Ale trzeba Marku Polu oddać, że poprosił zebranych, coby mu na to pytanie nie odpowiadali. Powiedział jednak, że "wydaje mu się, iż OPZZ go poparł". Po kwadransie, kiedy głos zajęli buńczuczni związkowcy, okazało się, że Pol miał rację. Wydawało mu się.
Znany smakosz spryskiwacza do szyb, odkrycie nasze, serdeńko, skarb nasz najdroższy, czyli Alfred Owoc, były poseł SLD, wypłynął!!!
W poprzedniej kadencji uchylili mu immunitet, bo go w jego prywatnym aucie pochwycili policyjni siepacze i uznali, że pan poseł wstawiony jedzie. Alfred zarzekał się, że alkoholu to on ani kropelki do ust, a to, co mundurowi czują, to właśnie spryskiwacz do szyb. I właśnie pan Fredek został krajowym konsultantem ministra zdrowia do czegoś tam. Gratulujemy! Toast za zdrówko wznosimy spryskiwaczem, a poprawimy borygo!
Cięgiem do tej Szwecji fruwają liderzy SLD. Ledwie wrócił Leszek Miller, a już proszę, siedzi tam Jerzy Szmajdziński. Zadanie dla asów, ba, marszałków dziennikarstwa śledczego: po kiego oni tam jeżdżą? tej Szwecji zimno, ciemno, wódka droga, a nam na przykład łosie się już przejadły. A przecież z tymi samolotami, co to je niby chcą kupić, musi być jakaś ściema: latają, latają, a ciągle tymi samymi aeroplanami wracają.
Były już plotki, że w związku z najgłośniejszą ostatnio aferą polecą głowy kilku ważnych prawicowców. Ale nie tak dawno usłyszeliśmy, że jednak za kraty żaden nie trafi. A to dlaczego? A dlatego, że syn Bardzo Ważnego Polityka też by musiał zamieszkać na Rakowieckiej, więc się sprawie łeb ukręci. Szkoda, byłoby zabawnie.
Chryja się zrobiła, kiedy "Życie" ujawniło, że Leszek Miller wziął sobie wyjątkowo atrakcyjny kredyt na rozpoczęcie budowy domu z banku Aleksandra Gudzowatego.
A wszystko przez to, że władza tak mało zarabia. Teraz pewnie premier będzie musiał u Gudzowatego pieniądze pożyczyć, żeby sobie światło, kanalizację i (EuRoPol)Gaz doprowadzić.
Kolejna chryja zrobiła się, gdy się okazało, że telewizyjne "Wiadomości", które o kredycie Millera się nie zająknęły, przygotowały jednak o tym materiał, a nawet na pół godziny przed emisją był on przerabiany. Ostatecznie jednak go nie pokazano, żeby premiera nie rozeźlić. Jasne, mógłby kazać eskadrze bombowców zbombardować telewizję. Ale prawda, przecież bombowców też nie mamy...
Każden jeden by chciał być charyzmatycznym Edwardem Gierkiem, każden jeden. Nic więc dziwnego, że i Markowi Polowi się to zamarzyło. Na spotkaniu z OPZZ-owcami bardzo chciał, by go robociarze poparli, zaapelował więc "Pomożecie?!". I cisza. Panie Pol, z Edwarda to masz pan na razie wzrost i talent do gadania godzinami tak, by nikt nie wyczaił, o co panu chodzi.
Ale trzeba Marku Polu oddać, że poprosił zebranych, coby mu na to pytanie nie odpowiadali. Powiedział jednak, że "wydaje mu się, iż OPZZ go poparł". Po kwadransie, kiedy głos zajęli buńczuczni związkowcy, okazało się, że Pol miał rację. Wydawało mu się.
Więcej możesz przeczytać w 7/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.