Kosmiczne wakacje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Za 20 lat na wycieczkę na orbitę stać będzie każdego... przeciętnego milionera
 

Niemal co drugi Amerykanin marzy o tym, by spędzić urlop na orbicie okołoziemskiej. Kilka tysięcy Niemców byłoby skłonnych zapłacić za takie wakacje równowartość swoich rocznych dochodów. Specjaliści oceniają potencjalną wartość rynku turystyki kosmicznej na 10 mld USD rocznie, nic zatem dziwnego, że na świecie trwa zacięty wyścig o jak najszybsze wykorzystanie technologii kosmicznych do celów turystycznych. Dzięki temu prawdopodobnie już za 20 lat na wycieczkę w kosmos stać będzie każdego... przeciętnego milionera.
Na razie bezkonkurencyjni w organizowaniu lotów turystycznych są Rosjanie. Tylko oni dysponują bowiem środkiem lokomocji idealnym dla kosmicznych turystów. Kapsuła ratunkowa Sojuz - stosunkowo tani rosyjski wkład w budowę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) - co pół roku musi być wymieniana. Nic prostszego, jak zabrać przy okazji dodatkowego pasażera, który byłby skłonny zapłacić za tę przyjemność 20 mln USD. Tyle zdecydował się wydać Dennis Tito, który w maju 2001 r. jako pierwszy kosmiczny turysta miał okazję podziwiać Ziemię z wysokości kilkuset kilometrów.
Udany lot Tity zachęcił kolejnych żądnych wrażeń milionerów. Na razie surowe warunki zdrowotne i finansowe udało się spełnić jedynie 28-letniemu programiście z RPA Markowi Shuttleworthowi, który poleci na ISS 25 kwietnia. Za bilet na orbitę musi zapłacić 15 mln USD.
Nie jest to ostatnie słowo Rosjan. Firma MirCorp. i Rosyjska Agencja Kosmiczna podpisały umowę w sprawie budowy pierwszej turystycznej stacji kosmicznej. Ma ona być 16 razy mniejsza od ISS. Koszty budowy oszacowano na 100 mln USD. Kosmiczny hotel ma się nazywać Mir 2 i zostanie umieszczony na orbicie za trzy lata! - To niebezpieczny pomysł - powiedział jednak w rozmowie z "Wprost" wysoko postawiony pracownik agencji. Jego zdaniem, koszt inwestycji został znacznie zaniżony i wyniesie raczej 1-1,5 mld USD, a takiej sumy MirCorp. nie wyłoży, bo jej nie ma.
Tymczasem Rosjanom depczą po piętach Japończycy. Już w 1998 r. przedstawili projekt kosmicznego hotelu, którego budowa pochłonęłaby kilkadziesiąt miliardów dolarów. Za tygodniowy pobyt trzeba by zapłacić do 250 tys. USD. Budowa mogłaby się rozpocząć już teraz, ale ze względu na jej wysokie koszty na realizację projektu trzeba będzie poczekać około 20 lat.
Japoński rząd poważnie rozważa rozpoczęcie programu turystyki kosmicznej. Gdyby udało się go zrealizować, od 2008 r. każdy chętny - i bogaty - mógłby spędzić dzień na orbicie okołoziemskiej w turystycznym statku kosmicznym. Dolegliwości podróży nie byłyby większe niż podczas jazdy na karuzeli. Pasażer musiałby zapłacić około 700 mln jenów, czyli równowartość 5 mln USD. Ale w przyszłości, gdy powstaną statki powietrzne mogące przewieźć większą liczbę osób, cena może spaść dziesięciokrotnie, a podróż będzie trwać nawet miesiąc.
Do walki o kosmicznych turystów włączyła się też amerykańska NASA. W pracach nad turystycznym wykorzystaniem przestrzeni kosmicznej uczestniczą giganty amerykańskiego przemysłu: od Boeinga po Lockheeda. Dla konstruktora pojazdu kosmicznego odpowiedniego do przewożenia turystów wyznaczono nagrodę w wysokości 10 mln USD.



Więcej możesz przeczytać w 9/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.