Drożdżowa baba i 40 rozbójników

Drożdżowa baba i 40 rozbójników

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ja też posiadam egzemplarz "Larousse Gastronomique", tyle że wydany w 1961 r

Piotrze!

Oto leży przede mną wieloletni obiekt pożądania, adresat lubieżnych westchnień i pomruków, owoc długotrwałych starań. Dzięki uprzejmości jednego z katowickich wydawnictw udało mi się posiąść najnowsze, angielskojęzyczne wydanie "Larousse Gastronomique", księgi cieszącej się reputacją najbardziej kompetentnej encyklopedii kulinarnej świata. Sprawa nie była prosta - gastronomiczny Larousse jest w Polsce niedostępny i musiano go sprowadzać na mą prośbę z USA, co w wypadku zamówienia na jeden egzemplarz jest działalnością uciążliwą i absolutnie grzecznościową.
Leży zatem przede mną księga licząca prawie półtora tysiąca stron, napisana i zredagowana pod przewodnictwem znanego Ci skądinąd pana, mianowicie Joela Robuchona, wielkiego autorytetu francuskiej gastronomii, którego kilka lat temu obaj mieliśmy okazję spotkać w Poitiers, gdy z charakterystyczną dla przedstawicieli francuskiej republiki monarszą celebrą wizytował I Europejski Puchar Potraw Regionalnych. Autorów mnóstwo, a wszyscy znamienici specjaliści od jedzenia i picia. Na skrzydełkach i z tyłu obwoluty fragmenty entuzjastycznych recenzji, na przykład pani Julii Child, bardzo znanej amerykańskiej autorki książek kucharskich. Pani Child stwierdza, że od wczesnych lat pięćdziesiątych, kiedy zaczynała swą karierę, "Larousse Gastronomique" jest dla niej najważniejszym źródłem informacji nie tylko o kuchni francuskiej, lecz o kuchni w ogóle. Dodaje, że gdyby musiała mieć w bibliotece tylko jedną książkę, bez wątpienia byłby to właśnie "Larousse Gastronomique".
Od razu otwieram więc Larousse?a na stronie 910, gdzie widnieje hasło "Poland". Są tam różne informacje, że dużo jemy i pijemy, że bigos, kapusta, wieprzowina, król Leszczyński, żubrówka itp. To wszystko prawda. Co jednak powiedzieć, gdy biblia smakoszy twierdzi, że z dań mącznych najbardziej lubimy "piroshki", "cyrniki", "kromeskies" i "varieniki"? Jak zareagować na stwierdzenie, że zupa ogórkowa znana jest w kraju Traugutta, Barona i Okrzei pod nazwą "rasolnick"? Co czynić, gdy książka, dla której Julia Child jest gotowa wyrzec się wszystkich innych książek świata, imputuje nam masowe gotowanie zupy na wołowinie, ozorach, świńskich uszach i fenkułach, zupy, którą w dodatku nazywamy "stchi"?! Czy słyszałeś, Przyjacielu, by ktoś między Odrą a Bugiem gotował zupę szczi? To się u nas nie zdarza nawet w rosyjskich restauracjach.
Cóż zatem robić? Proponuję, by nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało specjalny okólnik. Jeśli z oficjalną delegacją przybędzie do nas monsieur Robuchon, na lotnisku muszą go witać dzieci w strojach kozackich, a dęciaki winny grać "Na szczytach Mandżurii". Potem kolacja, koniecznie z blinami i kawiorem, może też być rasolnick. Byle nie stchi. Stchi nawet w tym wypadku byłaby już lekką przesadą.
Pozdrawlaju!

Robert Włodzimierzowicz Makłowicz



Drogi Robercie!

Tam tych bzdur o naszej kuchni i kulturze jest jeszcze więcej, bo część z nich w późniejszych wydaniach poprawiono. Na przykład baba drożdżowa, którą nasz wspaniały król Leszczyński (tu: Leczinski) wprowadził do Francji, zdaniem autorów, została tak nazwana na cześć ulubionego bohatera literackiego naszego króla, Ali Baby. My wiemy, że baba jest tak nazywana z racji swych kobiecych kształtów, ale Francuz wie lepiej.
"Larousse Gastronomique" jest - owszem - autorytetem, ale wyłącznie w sprawach kuchni francuskiej. O kulinariach innych krajów jest niewiele, bo inne kuchnie Francuzów zupełnie nie interesują. Zauważ choćby, że całkiem brak jest tam informacji o kuchni włoskiej, nie mówiąc o Dalekim czy Bliskim Wschodzie. Zabawne, że nasza rodzima i stosunkowo nowa "Encyklopedia sztuki kulinarnej" Marka Łebkowskiego (wydawnictwo Tenten), która w dużej części bazuje na "Larousse Gastronomique", bezkrytycznie powtarza niektóre bzdury, m.in. tę o Ali Babie.
Cóż, Przyjacielu, może czas zakasać rękawy i samemu się wziąć do encyklopedycznego uporządkowania naszej wiedzy kulinarnej. Do czego zachęca Cię Twój ewentualny współautor,

Bikont Encyklopedyczny
Więcej możesz przeczytać w 10/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.