Koszmary mistrzów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Klasyczna grafika dogorywa
200 tysięcy osób w kolejce do Goi i Piranesiego?

Niektórzy twierdzą, że już umarła i nie wskrzesi jej nawet najbardziej wymyślny program komputerowy. Nieboszczka wciąż jednak wzbudza spore zainteresowanie publiczności. Tak przynajmniej można sądzić po wystawie w warszawskim Teatrze Wielkim, gdzie eksponowane są prace dwóch najwybitniejszych grafików epoki oświecenia. Wystawę "Francisco Goya, Giambattista Piranesi. Symbole i wizje" przygotowała agencja Kontakt Grzegorza Furgi, która wcześniej sprowadzała już do Polski dzieła Marca Chagalla, Salvadora Dalego i Andy?ego Warhola. 350 grafik pochodzi ze zbiorów prywatnych. W stolicy będą wystawiane do 16 czerwca, potem pojadą do Gdańska, Łodzi i Wrocławia.
Agencja Kontakt nie dość, że dysponuje atrakcyjnym towarem, to jeszcze potrafi go sprzedać. Zwiedzający mogą obejrzeć film o życiu i twórczości Goi, kupić ryciny opatrzone "certyfikatem autentyczności", albumy z reprodukcjami, T-shirt ozdobiony grafiką mistrza lub płytę z muzyką "z epoki". Na tej ostatniej króluje Beethoven, którego biografia wykazuje pewne podobieństwa z życiorysem Goi. Obaj mieli problemy ze słuchem, zawiedli się na Napoleonie i uwikłali w tajemnicze romanse. Co warto podkreślić - ekspozycja jest dostępna codziennie od 10.00 do 21.00 (tylko w poniedziałki do 18.00). To szokujące dla kogoś, kto przyzwyczaił się, że późnym popołudniem w naszych muzeach można co najwyżej obejrzeć strażnika.

Kaprys wenecki
W krajowych zbiorach nie brakuje grafik, także tych, które wyszły spod ręki mistrzów gatunku. Tylko warszawska biblioteka uniwersytecka ma prawie tysiąc prac Piranesiego. Co z tego, skoro ostatnio wystawiono je publicznie w 1967 r. Dzieła spoczywają w magazynach, a o ich istnieniu w gruncie rzeczy wiedzą tylko historycy sztuki. Muzealnicy tłumaczą, że eksponowanie grafik jest niewdzięcznym zadaniem. Papier źle znosi światło i wilgoć, nie ściąga przy tym tak wielkich tłumów jak obrazy francuskich impresjonistów. Mogłaby to zmienić intensywna kampania promocyjna, ale jak wiadomo, naszych muzeów nie stać na remonty, a co dopiero na reklamę. I tak kółko się zamyka.
Goya i Piranesi jako graficy mieli jedną cechę wspólną - bujną wyobraźnię. Styl capriccio, popularny w okresie rokoka, stawiał właśnie na pomysłowość. Ważniejsza od tematu była inwencja, z jaką artysta go przedstawia. Mistrzami tej konwencji byli Wenecjanie Giambattista Tiepolo i jego syn Domenico, obaj bardzo cenieni na dworze hiszpańskim. Młody Goya miał sporo okazji, by zetknąć się z ich twórczością. Piranesi miał ich jeszcze więcej, bo urodził się w Wenecji. Z wykształcenia był architektem, zaś z wyboru - Rzymianinem. Sławę przynios-ły mu serie grafik, na których uwiecznił zabytki wiecznego miasta. "Widoki Rzymu" zdobiły salony w całej Europie. Sztychy Wenecjanina robią wrażenie także dzisiaj - ze względu na swoją malarskość, niemal fotograficzną dokładność i mistrzowskie wykorzystywanie efektu świat-łocienia. Dzięki nim Piranesi stał się zamożnym człowiekiem i mógł się poświęcić swojej pasji: archeologii. Brał udział w wykopaliskach, studiował tajniki antycznych technik budowlanych. Efektem dziesięcioletniej pracy była seria "Starożytności rzymskie". Artyście przyświecały szlachetne intencje - chciał zwrócić uwagę opinii publicznej na niszczejące świadectwa potęgi dawnej stolicy imperium i doprowadzić do ich rekonstrukcji. Zamiast tego stał się jednym z ojców chrzestnych mody na sztuczne ruiny, którymi zaczęli przyozdabiać swoje ogrody europejscy królowie i książęta.
Trzeci, najbardziej fantazyjny cykl akwafort Piranesiego nosi tytuł "Więzienia". W monumentalnych, poprzedzielanych schodami i łańcuchami wnętrzach snują się przygarbione postacie, nie wiadomo - kaci czy skazańcy. Dzięki tym szesnastu sztychom Wenecjanin został okrzyknięty prekursorem symbolizmu.

Kiedy rozum śpi
Goya miał wprawdzie w swojej kolekcji "Więzienia", ale jako grafik poszedł w innym, bardziej ascetycznym kierunku. W odróżnieniu od Piranesiego nie interesowały go budowle, lecz ich mieszkańcy. Utrata słuchu sprawiła, że zaczął widzieć świat w czarnych kolorach i nie przestając być malarzem dworskim, stał się szydercą, karykaturzystą i demaskatorem najgorszych ludzkich cech. Cykl "Kaprysy" z 1799 r. wywołał tak wielkie wzburzenie w Madrycie, że już po dwóch dniach artysta musiał wycofać prace ze sprzedaży. A zapowiadał się sukces - w tak krótkim czasie nabywców znalazło sześćdziesiąt zestawów składających się z osiemdziesięciu sztychów. Resztę nakładu oraz płytki Goya podarował królowi, czym zamknął usta krytykom.
43. "kaprys", opatrzony sentencją "kiedy rozum śpi, budzą się potwory", uchodzi dziś za majstersztyk. Inne, wykpiwające obyczajowość XVIII-wiecznej Hiszpanii, nieco się postarzały.
Drugi z prezentowanych cykli to słynne "Okrucieństwa wojny", poświęcone przebiegowi i następstwom wojny z Napoleonem. Goya ujawnia w nich pasję współczesnego reportażysty, beznamiętnego kronikarza okrucieństw francuskich żołdaków. Grafiki z tej serii były swego rodzaju aktem ekspiacji artysty. Nie ma co ukrywać - gdy rodacy walczyli z okupantem, Goya brał od nich pensję i wypinał pierś do orderów.
Trzeci cykl, znany jako "Szaleństwa" lub "Przysłowia", jest najbardziej zagadkowy. Historycy sztuki do dzisiaj kłócą się o interpretację grafik, ich kolejność i czas powstania. Patrząc na te makabreski, trudno się oprzeć wrażeniu, że artystę pod koniec życia gnębiły koszmary i halucynacje. "Szaleństwa", podobnie jak "Okrucieństwa wojny", ujrzały światło dzienne dopiero 35 lat po śmierci Goi.
Organizatorzy wystawy liczą na dwieście tysięcy zwiedzających. W listopadzie chcą sprowadzić nad Wisłę prace Picassa. Warto podkreślić, że jeszcze przez dwa tygodnie czynna będzie ekspozycja sztychów Dürera i jego naśladowców w warszawskim Muzeum Narodowym, zaś w kwietniu w Krakowie zostanie otwarta kompletna wystawa grafik Goi (bogatsza od stołecznej o cykl "Tauromachia"). Pogoda na grafikę potrwa więc w Polsce przynajmniej do końca roku.

Więcej możesz przeczytać w 12/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.