Wojna obronna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Izraelska akcja w Ramallah rozpoczęła się zaledwie kilkanaście godzin po zakończeniu szczytu Ligi Państw Arabskich w Bejrucie.
Jedną rękę Palestyńczycy wyciągają do pokoju, drugą zabijają niewinnych Izraelczyków 

Podczas szczytu 22 kraje członkowskie zaoferowały Izrae-lowi pokój i normalizację w zamian za wycofanie się do granic z 1967 r., zgodę na powstanie państwa palestyńskiego ze stolicą w Jerozolimie Wschodniej oraz rozwiązanie kwestii powrotu palestyńskich uchodźców. Niestety, kiedy jedna ręka była wyciągnięta do pokoju, druga zabijała niewinnych Izraelczyków w Netanii.
Izrael nie mógł nie odpowiedzieć na atak terrorystów. Na to z kolei odpowiedzieli poplecznicy zamachowców: na ulicach Bejrutu pojawiły się tysiące czarnych flag Hezbollahu. Na latarniach, na podziurawionych kulami domach, na taksówkach i samochodach osobowych pojawiły się portrety "męczenników sprawy palestyńskiej". Zawrzało w obozach Sabra i Szatila, gdzie 20 lat temu chrześcijańskie milicje - za cichą zgodą Ariela Szarona - dokonały rzezi Palestyńczyków.Zawrzało również w stolicach państw arabskich: przecież szczyt w Bejrucie kilkakrotnie był o włos od załamania. Pod koniec pierwszego dnia obrad nikt nie myślał nawet o planie pokojowym, myślano, jak uniknąć rozłamu. Syn długoletniego dyktatora Syrii Hafeza Asada, Bashar, postanowił wykorzystać bejruckie spotkanie, by mianować się liderem całego świata arabskiego i skompromitować "front umiarkowanych". Ci, którzy to przewidzieli - jak egipski prezydent Mubarak - w ogóle do Damaszku nie pojechali.
Gry niedyplomatyczne
Przedstawienie odegrane na szczycie było żałosne: Arafat nie zgodził się na ogłoszenie zawieszenia broni, w związku z czym Izrael nie wypuścił go do Bejrutu. Przewodniczący miał z Ramallah wygłosić przemówienie do uczestników szczytu. Miał powiedzieć, że w pełni akceptuje plan Abdullaha. Tyle że prowadzący obrady, posłuszny Syrii prezydent Libanu Emil Lahoud, nie dopuszczał go do głosu. Po godzinnym oczekiwaniu rozeźlony Arafat zerwał połączenie. Delegacja palestyńska i kilka innych opuściły obrady. Nie pomogły telefony z Waszyngtonu i Paryża ani naciski obecnego w Bejrucie Kofi Annana, sekretarza generalnego ONZ. Nie wysłuchano reprezentującego Unię Europejską José Marii Aznara. Paradoksalnie, bejrucki szczyt uratował 25-letni Abdelbaset Odeih, który w nocy ze środy na czwartek wysadził się w powietrze w hotelu Du Parc w Netanii koło Tel Awiwu. W jednej chwili Arabowie pojęli, że ten zamach był wymierzony nie tyle w Izrael, ile w nich samych. Powrócili do sali obrad, pospiesznie przyjęli plan pokojowy, i to w najłagodniejszej z możliwych wersji - bez postulowanego przez Syrię żądania bezwarunkowego powrotu uchodźców palestyńskich. Przeważyła wersja umiarkowana i uchodźcy mogą pozostać tam, gdzie są (pod warunkiem wypłacenia im odszkodowań). Gotowość wzięcia na siebie części wydatków zgłosiły Unia Europejska i Stany Zjednoczone.
Zakładnik Arafat
Izrael zaatakował Ramallah i kwaterę główną Arafata w najgorszym momencie, nie mógł jednak pozostawić bez odpowiedzi wyjątkowo krwawego zamachu w Netanii. W jednej chwili wszelkie plany pokojowe znów stały się ćwiczeniem akademickim. Decyzja nie przyszła rządowi Izraela łatwo: podjęto ją po całonocnym posiedzeniu rządu, na którym - jak się wydaje - laburzystom Peresowi i ben Elizerowi udało się przekonać Szarona, żeby nie eliminował fizycznie Arafata i nie wydalał go z terytoriów, tylko definitywnie pozbawił go możliwości komunikowania się ze światem i koordynowania akcji terrorystycznych. Teraz dużo będzie zależeć od silnych nerwów przywódców świata arabskiego, ale jeszcze więcej od zdolności przekonywania dyplomacji amerykańskiej.
Na razie nie ma wielkich szans na zahamowanie niebezpiecznego rozwoju wypadków. Nie ma nawet powodów, by cieszyć się z bejruckiej porażki jastrzębia Bashara Asada. Jedynym sukcesem Arabów osiągniętym podczas szczytu w Bejrucie okazuje się wbicie - na chwilę - klina między Izrael a Stany Zjednoczone. A to pokoju nie zapewni.


Więcej możesz przeczytać w 14/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.