Brunet nieparzysty

Brunet nieparzysty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Miał być całkowity zakaz pracy dla emerytów, co ponoć miało dać pół miliona miejsc pracy dla absolwentów
Wyrzucenie z pracy dorabiających emerytów nie przysporzy miejsc pracy

  Po licznych, płynących także z SLD, protestach skończyło się na projekcie przejściowego (do 2004 r.) podwyższenia składki na Fundusz Pracy dla pracodawców zatrudniających emerytów i zakazie kontynuowania pracy przez emeryta u ostatniego pracodawcy przez dwa lata po przejściu na emeryturę.

Nowy podatek
Pierwszy z tych projektów sprowadza się do nałożenia dodatkowego podatku powiększającego koszty pracy. Dzisiaj pracodawca, zatrudniając emeryta, płaci za niego "składkę" w wysokości 2,45 proc. Po wprowadzeniu proponowanej zmiany ów podatek (żartobliwie zwany składką) wzrośnie siedmiokrotnie - do 17,15 proc.
W takiej sytuacji pracodawca powie: "Chcesz pan pracować - pracuj, ale zapłacę panu mniej - dokładnie o tę kwotę, o jaką rośnie podatek". Oznacza to, że emerytowi, który zarabiał 1000 zł brutto (na rękę nieco ponad 800 zł), obniży wynagrodzenie do 872 zł brutto (na rękę dostanie niecałe siedemset złotych).
Możliwy jest także inny wariant wydarzeń. Ponieważ w wypadku emerytów zarabiających poniżej płacy minimalnej (do 759 zł brutto, czyli netto ok. 600 zł) składka nie rośnie, pracodawca - by nie zawracać sobie głowy rachunkami - zaproponuje weteranowi takie właśnie wynagrodzenie.
Nie jest wykluczony także wariant trzeci. Pracodawca powie krótkie: "Won!". Czy jednak w takim wypadku uda się do pobliskiego uniwersytetu i zaproponuje płacę młodemu absolwentowi? Jest to możliwe, ale bardzo mało prawdopodobne. Skoro w podanym przykładzie całkowity koszt zatrudnienia wynosił 1024,50 zł (1000 zł - płaca brutto, 24,50 zł - składka na Fundusz Pracy), pracodawca, jeżeli nie jest altruistą (patrz wyżej), zaproponuje absolwentowi pracę tylko wtedy, jeżeli będzie go to tyle samo kosztowało. Tyle że w tym wypadku będzie musiał zapłacić za niego składkę zusowską (ok. 240 zł). Oznacza to, że zaoferowane wynagrodzenie brutto będzie musiało być równe płacy minimalnej.

Pani z księgowości
W całej propagandowo rozdmuchanej sprawie pracy emerytów zapomina się o jednej sprawie. Kiedy i dlaczego pracodawcy zatrudniają tę grupę osób? Przecież normalne jest raczej to, że pracowników dobijających wieku emerytalnego pracodawcy pędzą z firmy kijami! Emeryt dostaje pracę wtedy i tylko wtedy, gdy następuje równoczesne spełnienie dwóch warunków: jest tańszy i ma niekwestionowane kwalifikacje.
Owe "niekwestionowane kwalifikacje" czasem wiążą się z wykształceniem i doświadczeniem emeryta. I ci jakoś się obronią. Wajda dalej będzie mógł robić filmy, a Miłosz pisać wiersze, gdyż ich wynagrodzenie wynika ze sprzedaży praw autorskich. Nieszczęście spotka natomiast tych emerytów, których kwalifikacje wynikają z drobiazgowej znajomości firmy. A w większym przedsiębiorstwie jest taka "pani z księgowości", która wie, gdzie leżą materiały do bilansu z 1995 r. Zastąpienie jej przez młodego absolwenta byłoby równie racjonalne, jak obsadzenie Agaty Buzek w "Wizycie starszej pani".
Nieszczęście spotka ministra Hausnera. Wedle dobrze poinformowanego źródła, wkrótce na emerytury przejdzie kilku pracowników ministerialnego archiwum. Po ich odejściu do odnalezienia starszych dokumentów minister będzie musiał zatrudnić jasnowidza. I to będzie zapewne jedyny przyrost zatrudnienia związany z zakazem zatrudniania emerytów na poprzednio zajmowanych stanowiskach pracy.

Byle do jutra
Pocieszające jest jedynie to, że pomysł dodatkowego opodatkowania emerytów najprawdopodobniej nie wejdzie w życie. Ma to być ustawa periodyczna, obowiązująca do końca 2004 r. A projekt musi najpierw trafić do konsultacji związkowej i dopiero po konsultacjach może być przekazany Sejmowi. Potem będą ferie parlamentarne i dopiero jesienią zacznie się obróbka w komisjach sejmowych. Najwcześniej zimą odbędzie się drugie czytanie. Potem przyjdzie kolej na Senat, a więc prawdopodobne poprawki, a następnie znowu sprawą zajmie się Sejm. Przy istniejących zatorach legislacyjnych będziemy mieli koniec 2003 r. A wtedy ktoś inteligentny zapyta, czy warto uchwalać prawo, które ma obowiązywać kilka miesięcy (albo i mniej, bo przecież musi istnieć jeszcze trzymiesięczne vacatio legis).
To jednak ministra Jerzego Hausnera do dalszych prac nie zniechęci. A ma on jeszcze wiele niekonwencjonalnych pomysłów na przeciwdziałanie bezrobociu. Na przykład taki, by blondyni mogli pracować tylko w dni parzyste, a bruneci w nieparzyste.




Ciosanie emeryta
  • Do tej pory na emeryta zarabiającego 1000 zł pracodawca wydawał 1024,50 zł (dochodziła składka na Fundusz Pracy w wysokości 2,45 proc.)
  • Po zapowiadanej zmianie pracodawca będzie musiał zapłacić składkę w wysokości 17,5 proc., czyli 175 zł, a zatem o 150,50 zł więcej
  • Aby nie stracić, pracodawca obniży emerytowi wynagrodzenie do 871,91 zł (wtedy zapłaci za niego 152,59 zł składki, czyli w sumie wyda tak jak poprzednio 1024,50 zł)
  • Proponowana zmiana sprowadza się do obniżenia o mniej więcej 13 proc. płac emerytom, których zarobki są wyższe niż płaca minimalna (759 zł)
Więcej możesz przeczytać w 15/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.