Wschodnia szkoła przetrwania

Wschodnia szkoła przetrwania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Musicie być krajem atrakcyjnym dla waszych przedsiębiorców, wtedy pojawi się u was kapitał zagraniczny" - radził Polakom w 1990 r. Milton Friedman, ojciec liberalizmu, laureat ekonomicznej Nagrody Nobla
Dlaczego polski kapitał ucieka za granicę

 Miał rację. W pierwszej połowie lat 90. Polskę najpierw odkryli Polacy, którzy utworzyli kilka milionów firm. Potem przyszli zagraniczni przedsiębiorcy. W latach 1994-2000 wartość inwestycji zagranicznych wzrosła siedmiokrotnie. Teraz kapitał rejteruje. Najpierw zaczęli uciekać rodzimi przedsiębiorcy. Na dodatek w 2001 r. wartość zagranicznych inwestycji w Polsce zmniejszyła się w porównaniu z rokiem 2000 o 3,5 mld USD! Wszystko wskazuje na to, że w 2002 r. będzie jeszcze gorzej.

Chiński raj pracodawcy
- Za granicą, gdzie koszty pracy są niższe, nie trzeba kupować maszyn i czekać, aż się zamortyzują, nie ma ryzyka, że w razie dekoniunktury powstanie problem, co zrobić z pracownikami - tłumaczy Piotr Płochocki, właściciel firmy MPM Product z Milanówka. 90 proc. sprzętu gospodarstwa domowego wyprodukowanego przez MPM Product w Chinach wraca do kraju. - Już 10 proc. naszych produktów jest wytwarzanych w Chinach - informuje Paweł Dłużewski, właściciel zakładów odzieżowych Cobra pod Warszawą. Jeżeli wkrótce nie zmienią się polskie przepisy krępujące przedsiębiorczość, jeszcze większa część produkcji Cobry przeniesie się na wschód. - Jak tak dalej pójdzie, to fabryki będą w Chinach, a u nas zostaną związkowcy - zauważa Dłużewski.
Jędrzej Wittchen, właściciel firmy produkującej wyroby skórzane, na początku lat 90. przez trzy lata prowadził fabrykę na południu Polski. Problemy były ze wszystkim: zatrudnieni nie mieli chęci do pracy, kontrahentom brakowało profesjonalizmu, a biurokracja ciągle rosła. Kiedy wzrosły też koszty pracy, okazało się, że bardziej opłaca mu się garbować skórę we Włoszech, sprowadzać klej z Niemiec, półprodukty wysyłać do chińskich wytwórni, a potem gotowe wyroby sprzedawać w kraju. Jest to korzystne mimo osiemnastoprocentowego cła i kosztów transportu. - Czuję się patriotą, ale to nie powód, by tracić pieniądze - mówi wprost Jędrzej Wittchen. W Chinach wytwarza się 90 proc. produktów firmy Atlantic z Warszawy, lidera na polskim rynku bielizny. Przenoszenie produkcji do krajów, w których istnieje tania, wyspecjalizowana siła robocza, stało się w branży odzieżowej standardem. - Gdyby w Polsce panowały lepsze warunki dla przedsiębiorców, ulokowałbym tu przynajmniej 30 proc. produkcji - mówi Wojciech Morawski, właściciel Atlanticu. Wyroby gdańskiej firmy odzieżowej LPP produkowane są głównie w Chinach. W Polsce wytwarza się zaledwie 5 proc. jej towarów. - Byłoby więcej, ale przy obecnym kodeksie pracy zatrudnianie pracowników ma takie konsekwencje jak ślub kościelny: na dobre i na złe, aż do śmierci - mówi Marek Piechocki, prezes LPP.

Kierunek - wschód!
Acus, warszawska firma wytwarzająca damską bieliznę, zamierza przenieść część produkcji na Białoruś. - Płace w Polsce rosną, a producenci wędrują tam, gdzie jest taniej - tłumaczy Piotr Stefaniuk, właściciel Acusu. - W Polsce nie mogłem rozpocząć produkcji - tłumaczy Michał Twerd, wytwórca systemów sterowania silnikami elektrycznymi z Torunia, które powstają w wolnej strefie ekonomicznej w Brześciu na Białorusi. Twerd wkrótce otworzy też firmę w Iżewsku na Ukrainie, a w przyszłości może również w Rosji.
Dogodne warunki do uruchomienia produkcji na Białorusi znalazł też Tadeusz Mossakowski, właściciel firmy Unibel. Cztery lata temu zainwestował tam w wytwórnię makaronów. Przez pięć lat nie musi płacić podatków. Jego wyroby trafiają głównie na rynek białoruski i rosyjski. - W Polsce rozpoczęcie takiej produkcji nie opłacałoby się - tłumaczy Mossakowski. Początkujący producent nie miałby szans z silną kapitałowo konkurencją. Także Sobiesław Zasada postanowił inwestować za granicą.
- Władimir Putin zamówił u nas 67 autobusów dla administracji rosyjskiej - chwali się Jerzy Borysewicz, prezes firmy Polskie Autobusy Zasada SA. Autobusy Zasady produkowane w specjalnej strefie ekonomicznej w okręgu kaliningradzkim będą o 10 proc. tańsze od wytwarzanych w Polsce. W pierwszej kolejności mają trafiać na chłonny rynek rosyjski, ale Borysewicz nie wyklucza... eksportu do Polski. Do Kaliningradu i na Litwę część produkcji przeniesie też Zbigniew Sosnowski, właściciel firmy Kross z Przasnysza, największego w Polsce wytwórcy rowerów. - Kaliningrad jest dla mnie przede wszystkim furtką na rynek moskiewski i petersburski - tłumaczy przedsiębiorca. Inwestycja w specjalnej strefie w Rosji nie tylko umożliwi ominięcie dziesięcioprocentowego cła, ale także zapewni zwolnienia podatkowe i pozwoli na zmniejszenie kosztów utrzymania pracowników. Rowery reeksportowane do Polski będą tańsze niż produkowane obecnie w kraju.
Waldemar Pytel, radca handlowy ambasady polskiej w Kijowie, radzi naszym przedsiębiorcom, by zakładali na Ukrainie spółki według miejscowego prawa i zatrudniali tamtejszych pracowników. Opłaca się to bardziej niż inwestowanie w Polsce. Na Ukrainie działa ponad 700 przedsiębiorstw z polskim udziałem. - Warto tam inwestować w energetykę i technologie energooszczędne, przemysł rolno-spożywczy, hutnictwo, sektor paliwowy i medyczny - twierdzi.

Z pustego w próżne
- Jedna osoba kopie dół, druga go zasypuje, a państwo za to płaci - takie lekarstwo na kryzys i bezrobocie proponował John M. Keynes. On sam śmiał się później ze swoich pomysłów, ale w Polsce traktuje się je dziś całkiem poważnie. Finansuje się je, podwyższając obciążenia przedsiębiorców, a to z kolei sprawia, że nasz kraj staje się mało atrakcyjny dla inwestorów. - Dwadzieścia lat temu, by zdobyć wolność, trzeba było przeskoczyć przez mur Stoczni Gdańskiej. Dzisiaj wolność czeka na nas za Wielkim Murem Chińskim - ironizuje Paweł Dłużewski.
Krzysztof Dzierżawski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że na razie przedsiębiorcy nie mogą liczyć na szybką poprawę warunków w Polsce. - Będzie jeszcze gorzej - uprzedza. Jego zdaniem, liczba zagranicznych inwestycji będzie maleć, a rodzimy kapitał będzie uciekać w regiony, gdzie panują bardziej sprzyjające warunki. - Przedsiębiorcy głosują nogami, idą tam, gdzie jest lepiej - konkluduje Dzierżawski.


Więcej możesz przeczytać w 16/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.