Lasery made in Poland

Lasery made in Poland

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polski nie ma na zamieszczonej w ostatnim raporcie UNDP (Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju) liście 30 krajów eksportujących produkty high-tech.
Mamy do zaoferowania światowy produkt najwyższej klasy!

 Innowacyjność naszej gospodarki oceniana jest jako katastrofalnie niska. Na tym ponurym tle wyraźnie wyróżniają się firmy, które wybiły się na doskonałość. Jak to robią?

High-tech z Polski
- Jesteśmy perfekcyjni w wąskiej dziedzinie. Mamy własnych dystrybutorów w USA, Kanadzie, Australii i na Tajwanie. Zaczynaliśmy jako grupka osób mających przygotowanie fachowe, która znalazła niszę na rynku. Następnie szukaliśmy kapitału - zagranicznego i polskiego. Udało się. Już w połowie lat 90. sprzedawaliśmy unikatowe systemy laserowe w Stanach Zjednoczonych i we Francji. W ubiegłym roku 84 z 85 wyprodukowanych systemów sprzedaliśmy za granicę - dr Lech Boruc, prezes firmy Solaris Laser SA z Warszawy, nie ukrywa satysfakcji. Laserami zajął się jako młody pracownik Politechniki Warszawskiej. Dziś firma, którą kieruje, liczy 35 osób i specjalizuje się w produkcji systemów laserowych między innymi do znakowania opakowań. Ich urządzenia wykonują do 600 znaków na sekundę, umieszczając kodowane informacje na 75 tys. obiektów na godzinę. We francuskim przemyśle kosmetycznym korzysta z nich już połowa producentów.
Niszę na rynku zaawansowanych technologii znalazł też inny pracownik Politechniki Warszawskiej - dr Jerzy Kęsik. W niewielkiej firmie produkuje lasery argonowe i kryptonowe. Takie przedsięwzięcie to jak jednoosobowa firma produkująca samochody. Przez sześć lat sprzedał 20 skomplikowanych systemów laserowych, z których każdy kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jerzy Kęsik pomieszczenia i aparaturę wynajmuje od politechniki. W jego firmie Laser-Tech powstał prototyp lasera jonowego, który jakością nie ustępuje podobnym urządzeniom produkowanym przez renomowane firmy światowe - Coherent i Spectra Physics.
- Dlaczego to się opłaca? Bo to są urządzenia bardzo wyrafinowane. Technologia ich produkcji jest trudna do zmechanizowania, a więc praca odbywa się ręcznie. A na świecie ręczna praca jest bardzo droga - mówi dr Kęsik.
Lasery Kęsika znajdują zastosowanie w najróżniejszych dziedzinach, między innymi w holografii - do tworzenia obrazów trójwymiarowych, w dyskotekach - do generowania efektownych przestrzennych obrazów graficznych, w pokazach typu światło i dźwięk, a także w diagnostyce i leczeniu nowotworów.

Laser niszczy nowotwór
Największe w Europie centrum laserowego wykrywania nowotworów powstało w Łodzi. Tworzą je: Instytut Techniki Radiacyjnej Politechniki Łódzkiej, Centrum Diagnostyki i Terapii Laserowej tejże politechniki, a także kilka instytutów i klinik Akademii Medycznej w Łodzi.
Koncepcję użycia światła laserowego do diagnostyki nowotworów propagował fizyk dr Leszek Wolf, a metodę tę opracowano w Instytucie Techniki Radiacyjnej. Pacjentom podawany jest preparat, tzw. fotouczulacz. Tkanki nowotworowe pochłaniają go dwadzieścia razy więcej niż zdrowe, a następnie - pod wpływem laserowych promieni ultrafioletowych - zaczynają świecić na czerwono tak wyraźnie, że bez specjalnych przyrządów można dokładnie określić zasięg tkanki nowotworowej. Także miejsca przerzutów, nawet najmniejszych.
- Tę metodę wykrywania tkanek rakowych na skórze stosuje się w Polsce od kilku lat. W 1996 r. prof. Leszek Jeromin z Akademii Medycznej w Łodzi po raz pierwszy użył jej do diagnozowania nowotworu pęcherza moczowego. Dzięki tej metodzie chirurg nie musi wycinać na ślepo czy na zapas z obawy, że przeoczy jakieś niebezpieczne pozostałości nowotworu - tłumaczy prof. Janusz Rosiak, dyrektor Centrum Doskonałości Zastosowań Technik Laserowych i Biomateriałów w Medycynie. Światło lasera nie tylko diagnozuje nowotwór, ale potrafi go także zniszczyć. Jeśli użyje się lasera, który wytwarza światło widzialne, fotouczulacz gromadzący się w chorych tkankach staje się niezwykle aktywny. Wydziela tlen zwany singletowym, ten zaś wchodzi w błyskawiczne reakcje ze związkami w tkankach chorego i niszczy je. Dzieje się to tylko w komórkach rakowych. Metodę tę zastosowano u kilkudziesięciu pacjentów. Okazało się, że wystarczy godzinne naświetlanie światłem lasera, by zniszczyć wszystkie komórki nowotworowe. Po półtora roku od zabiegu u 95 proc. pacjentów nie stwierdzono wznowień choroby. Takich rezultatów nie dawała żadna z poprzednio stosowanych terapii.
Centrum Technik Laserowych i Biomateriałów w Łodzi, w którym wykorzystuje się ponad 20 laserów do celów diagnostycznych i terapeutycznych, zamierza opatentować jeszcze jedną metodę terapii i założyć firmę, mającą produkować potrzebne urządzenia. Z badań prof. Andrzeja Klimka z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Mikołaja Kopernika w Łodzi wynika, że naświetlanie laserem może poprawić stan zdrowia cierpiących na SM (sclerosis multiplex) - nieuleczalną chorobę nerwów i mięśni. - Zabieg robi niesamowite wrażenie. Człowiek, którego przywieziono na noszach, odzyskuje zdolność poruszania się. Zupełnie jak na ewangeliczne wezwanie: "Wstań i idź"- opowiada prof. Rosiak. Zabiegi te muszą jednak być wykonywane co dwa, trzy tygodnie. Najlepiej byłoby je przeprowadzać w domu chorego. Zamiast laserów naukowcy chcą do tego celu użyć diod świecących. Prace nad takim urządzeniem też już trwają.

Niebieski rekord
W grudniu 2001 r. w Centrum Badań Wysokociśnieniowych PAN zaświecił niebieski laser. Kryształek o średnicy kilkunastu milimetrów, z którego wydobywa się to światło, ma milion razy mniej defektów niż podobne kryształki wytworzone przez konkurentów. Technologii jego wytwarzania, opracowanej przez dr Izabellę Grzegory i jej zespół, nikt na świecie nie potrafi naśladować, mimo intensywnych badań w laboratoriach japońskich i amerykańskich. Unipress, bo pod taką nazwą jest powszechnie znane Centrum Badań Wysokociśnieniowych, nie chce nikomu sprzedać technologii produkcji cennych kryształków. Znacznie większe profity może czerpać z produkcji niebieskich i fioletowych laserów. Na miejscu zrujnowanej kotłowni na peryferiach warszawskiej Woli powstaje światowej klasy laboratorium. Inwestorzy prywatni uwierzyli, że Polska ma szansę pokonać konkurencję. Sfinansowali dużą część przedsięwzięcia wartego wiele milionów dolarów. W Polsce rzadko się zdarza, że wspierany grantem rządowym prywatny kapitał tworzy jedną z najbardziej zaawansowanych technologii na świecie.
Centrum Badań Wysokociśnieniowych jest instytutem wyjątkowym - połowę funduszy przeznaczano tu zawsze na opracowywanie komercyjnych technologii. Powstało kilka prywatnych firm high-tech wykorzystujących opracowania CBW. Najnowsza - TopGaN- jest z nich najambitniejsza. Chce doprowadzić do produkcji niebieskich laserów na skalę przemysłową. - Celem jest uzyskanie pięćdziesięciu laserów z każdego kryształka azotku galu. Jego symbol chemiczny - GaN - jest częścią nazwy firmy - tłumaczy doc. Michał Leszczyński kierujący pracami nad tzw. epitaksją, czyli nakładaniem około 200 warstw o różnych własnościach i grubości na kryształek azotku galu, stanowiący serce niebieskiego lasera.
Zapotrzebowanie na lasery niebieskie jest ogromne. Wytwarzają one światło o krótszej fali niż inne urządzenia tego typu, co pozwoli na czterokrotne zwiększenie porcji informacji zapisywanych na dyskach optycznych w porównaniu na przykład z zapisem przy użyciu światła czerwonego; mogą być używane w drukarkach laserowych oraz w wyświetlaczach projektorów wielkoformatowych.
Komercyjna technologia produkcji urządzeń laserowych będzie wdrażana wspólnie przez TopGaN i zachodnią firmę, odbiorcę produktów TopGaN. Rozmowy trwają, ale - jak mówi doc. Leszczyński - nie należą do najłatwiejszych. Choćby ze względu na pewną nieufność zachodnich firm do technologii wymyślonej w kraju, gdzie dziurawe są prawie wszystkie jezdnie i który bardziej niż z laserami kojarzy się z leserami. 


Światło laserowe wykorzystuje się do diagnostyki nowotworów, na przykład pęcherza moczowego. Pacjentom podawany jest preparat, tzw. fotouczulacz. Tkanki nowotworowe pochłaniają go dwadzieścia razy więcej niż zdrowe, a następnie - pod wpływem laserowych promieni ultrafioletowych - zaczynają świecić na czerwono.
Więcej możesz przeczytać w 17/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.