Profesor satyry

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szymon Kobyliński (1927-2002)
 

Zawód satyryka nie istnieje w rejestrach profesji urzędowo zatwierdzonych przez Ministerstwo Pracy. Nie istnieje też żadna uczelnia kształcąca satyryków. A jednak są profesorowie, są mistrzowie, którym satyra zawdzięcza to, że ma się dobrze, rosną kadry następców, a dzięki ich talentom społeczeństwo ma szansę oglądać rzeczywistość w ironicznym skrócie.
Rysunek satyryczny, którego mistrzem był Szymon Kobyliński, pełni dziś w Polsce ważną funkcję kulturową. Jest najbardziej popularną ze sztuk plastycznych. Jest też atrakcyjnym dopełnieniem zbiorowej świadomości. Bez Mleczki, Sawki, Jujki i Raczkowskiego nasz kraj byłby jeszcze smutniejszy, choć wydaje się to niemożliwe. Wszyscy oni wywodzą się z cechu mistrza Szymona. "Odbijali się" od niego w poszukiwaniu własnej estetyki. Dowiadywali się z jego okienka, że można zabrać głos, zdobyć się na odwagę. A przypomnijmy, że odwaga w czasach PRL była towarem reglamentowanym. Bywało, że nad jednym żarcikiem deliberowały liczne instancje, prezydia i kolegia, ustalając, co artysta miał na myśli. Czytelnicy wyczuwali to natychmiast. Zresztą i w obecnych czasach za odwagę odrębności płaci się wysoką cenę. Dominują raczej odruchy stadne, których pan Szymon, człek godny i dumny, nie znosił. Dawał temu wyraz na łamach "Tygodnika Solidarność", nie tylko rysując, ale i pisząc mocne, ważne felietony.
Karykaturowanie realnych zjawisk i ludzi to dobra zabawa, ale też postawa społeczna. W wypadku Szymona Kobylińskiego - postawa oparta na głębokiej wiedzy historycznej i szczególnym wyczuleniu na polskość. O polskich sztandarach, mundurach, dawnej broni mógł perorować godzinami z pasją godną młodzieńca, dlatego wspaniale było z nim współpracować.
Przy pracy lubił słuchać kabaretowych nagrań. Wynotowywał sobie jakieś powiedzonka z moich monologów, refreny z piosenek, aforyzmy i dorysowywał swój komentarz. Tak powstała jego bodajże ostatnia książka - "Na skróty" - wydana przez Janusza Foglera (WAiF). Niedawno rozmawialiśmy o następnej wspólnej książce. Mistrzu Szymonie! Zrobimy ją z pewnością po lepszej stronie świata i wydamy w błękicie. Tam też tematów nie brakuje. Trochę cierpliwości...

Więcej możesz przeczytać w 17/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.