Wolna telewizja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie trzeba mieć telewizora czy radioodbiornika, by oglądać program telewizyjny i słuchać audycji radiowych
Dlaczego nie musimy płacić telewizyjnego abonamentu 
A jeśli się nie ma radia i telewizora, nie trzeba płacić abonamentu. Zanim więc znowelizowana ustawa o radiofonii i telewizji - zakładająca, że w każdym gospodarstwie domowym znajduje się radio i telewizor - wejdzie w życie, może stracić sens. Twórcy ustawy zatrzymali się w myśleniu o mediach elektronicznych na poziomie sprzed dwudziestu lat, nie uwzględniając istnienia komputerów, projektorów, telefonów komórkowych czy elektronicznych zegarków.

Pecet TV
Wystarczy kupić pecet z kartą telewizyjną, by nie płacić abonamentu. - Podstawowym przeznaczeniem komputera nie jest odbiór programów radiowych i telewizyjnych. Ze spokojnym sumieniem można więc złożyć oświadczenie, że żadnego odbiornika radiowo-telewizyjnego, za który ustawa przewiduje pobieranie opłat, nie mamy - twierdzi Lech Jaworski, prawnik, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jaworski uważa, że mankamentem ustawy jest to, iż nie precyzuje, które urządzenia są odbiornikami RTV podlegającymi opłacie abonamentowej, a które nie. Z pisma, które otrzymaliśmy z sekretariatu przewodniczącego KRRiTV, wynika, że komputer z kartą telewizyjną jest uznawany za odbiornik telewizyjny, czyli w samej radzie istnieją sprzeczne interpretacje ustawy.
Krajowa rada ma kłopoty z rozstrzygnięciem, czy telewizorem jest ekran plazmowy lub projektor, za pośrednictwem których oglądamy na przykład filmy z odtwarzaczy DVD, co nie ma nic wspólnego z odbiorem programu telewizyjnego, bo nie mamy do czynienia z transmisją. - Zestawy kina domowego wyposażone są w funkcję odbioru programu telewizyjnego, więc każdy, kto ma taki sprzęt i korzysta z tej funkcji, powinien płacić abonament. To samo dotyczy właścicieli magnetowidów z wbudowanymi tunerami, o ile magnetowidy te są podłączone do odbiorników - twierdzi Lech Jaworski. W projekcie ustawy co prawda zmieniono określenie urządzenia, za które pobierany będzie abonament, z "dostosowany do odbioru programów" na "przeznaczony", ale ta kosmetyczna korekta nazewnictwa niczego nie wyjaśnia, gdyż większość urządzeń jest dziś wielofunkcyjna. Czy telewizorem jest komputer nie wyposażony w telewizyjny tuner, lecz odbierający obraz z internetowej kamery, którą ktoś umieścił przed telewizorem? A gdyby ktoś dla fantazji wmontował telewizyjny tuner do pralki automatycznej czy kuchenki, to krajowa rada uznałaby taki sprzęt za telewizor?

Telewizja totalna
Ustawodawca przerzuca na obywateli odpowiedzialność za określenie, za które urządzenia będziemy musieli płacić abonament. Tyle że urządzeń, w których można zamontować tuner, będzie coraz więcej. Czy przy każdej nowej konstrukcji trzeba będzie nowelizować ustawę i wpisywać nazwę tego urządzenia na listę domniemanych telewizorów? Koszt dołączenia do różnych urządzeń niewielkich rozmiarów tunera RTV nie przekracza kilkudziesięciu złotych. Radia instalowane są już standardowo w telefonach komórkowych. Telewizja w moblinych aparatach stanie się powszechna po wprowadzeniu przez operatorów technologii UMTS. Rozwój szerokopasmowych łączy internetowych również stwarza możliwości przesyłania tą drogą sygnału radiowo-telewizyjnego. Aby ten sygnał odbierać, nie trzeba wyposażać komputera w dodatkowe karty. Już teraz w podłączonym do sieci pececie możemy słuchać tysięcy rozgłośni z całego świata. - Niejasności będzie przybywać wraz z rozwojem nowych technologii - przyznaje Lech Jaworski. Skoro nie sposób obecnie zdefiniować, co jest telewizorem czy radioodbiornikiem, a w przyszłości będzie to jeszcze trudniejsze, pojęcie abonamentu traci sens. Abonament jest bowiem po prostu podatkiem na publiczną telewizję. Tylko dlaczego z tego podatku ma korzystać jeden podmiot? Jeśli jednak ma to być podatek, powinien być uchwalony przez Sejm i wymieniony w ustawie podatkowej obok PIT, CIT, VAT i akcyzy. Bez tego nie da się egzekwować abonamentu.

Zlikwidować abonament!
Jeśli w ustawie o radiofonii i telewizji nie zostaną wymienione wszystkie urządzenia "podejrzewane" o to, że są lub będą w przyszłości radioodbiornikami bądź telewizorami, każdorazowo sprawę będzie musiał rozpatrywać sąd. A to oznacza, że polskie sądy zostaną zalane błahymi problemami, których nie będą w stanie rozstrzygnąć (w Polsce nie ma precedensów sądowych, więc każdy przypadek będzie rozpatrywany oddzielnie). Zamiast zajmować się sprawami o pobicia, włamania lub gwałty, sądy będą musiały rozstrzygać, czy dany model zestawu kina domowego, komputera, zegarka lub telefonu przeznaczony jest przede wszystkim do oglądania filmów, prowadzenia rozmów, łączenia się z Internetem czy raczej zaprojektowano go, aby odbierać programy telewizyjne lub radiowe. - Ten czarny scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Zostanie zrealizowany, gdy kontrolerzy zakwestionują pierwsze złożone oświadczenia, a obywatele zaczną się odwoływać - przewidują członkowie krajowej rady.
Rozwiązaniem problemów z abonamentem (i związanych z tym kłopotów z definicją telewizora i radioodbiornika) byłaby jego likwidacja. - Rozwój technologii pokazuje, że idea abonamentu jest przeżytkiem. Być może abonament należałoby zastąpić podatkiem na rzecz dobra wspólnego, jakim jest telewizja i radio publiczne - uważa Jacek Silski z Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki
i Telekomunikacji.
Najlepszym wyjściem z sytuacji byłoby jednak sprywatyzowanie mediów publicznych i poddanie ich normalnym mechanizmom konkurencji. Istnieje też inna możliwość: przywrócenie radiokomitetu, czyli jednostki bud-żetowej, która byłaby po prostu przez państwo dotowana.
Więcej możesz przeczytać w 18/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.