Mózg na eksport

Dodano:   /  Zmieniono: 
Studia w Polsce wybiera co roku już 7 tysięcy studentów z całego świata

Przyjeżdżają ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Niemiec, Francji, Rosji, a także z Kolumbii, Nigerii, Sudanu, Chin czy Australii. Przyjeżdżają po to, by w Polsce studiować. Wybierają nasz kraj, bo już kilkadziesiąt uczelni wydaje dyplomy uznawane na całym świecie. Studia w Polsce są nie tylko pięcio-, sześciokrotnie tańsze niż na Zachodzie czy w USA (kosztują 10-12 tys. zł rocznie; w wypadku studiów medycznych różnica jest trzy-, czterokrotna - koszt ok. 40 tys. zł rocznie), ale często także oferowane programy są jakościowo lepsze (mają akredytacje, czyli swoiste świadectwa jakości, przyznane zaledwie kilkunastu zachodnim uczelniom). W ubiegłym roku w polskich szkołach wyższych studiowało ponad 7 tys. cudzoziemców (ich liczba rośnie w ostatnich latach mniej więcej o 20 proc. rocznie), którzy zostawili w kasach uczelni prawie 60 mln zł. Najwięcej studiuje ich na Uniwersytecie Warszawskim.

Norweski desant
Najwyżej cenionym "eksporterem" dyplomów jest Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (ściślej: Szkoła Medyczna dla Obcokrajowców Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum). Studiują tam obywatele Norwegii (120), USA (50), Kanady (40), Wielkiej Brytanii, Francji, Szwecji, Belgii, Słowacji, Australii, Litwy, Sudanu, Zambii, Nigerii, Kenii i Chin. Obcokrajowcy wystawiają krakowskiej uczelni wysokie oceny. Absolwenci polecają krakowską uczelnię kolejnym osobom, więc liczba studentów przybywających z innych krajów szybko rośnie. W 1994 r., gdy po raz pierwszy organizowano nabór, było zaledwie kilku chętnych. Obecnie studiuje tu 255 obcokrajowców.
Zagraniczni studenci mają te same przedmioty co ich polscy koledzy. Wszystkie zajęcia prowadzone są w języku angielskim. Letnie praktyki kliniczne odbywają w krajach, z których pochodzą. Zarówno dyplom Szkoły Medycznej dla Obcokrajowców, jak i Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum UJ jest uznawany w większości krajów. Absolwenci po zdaniu egzaminów dopuszczających do zawodu lekarza nie mają żadnych problemów ze znalezieniem pracy (nawet w renomowanych amerykańskich szpitalach). - Mamy nadzieję, że już wkrótce cudzoziemcy z dyplomami lekarskimi, zdobytymi nie tylko w naszej uczelni, będą mogli robić u nas doktoraty i specjalizacje - mówi Maciej Rogala, rzecznik prasowy Collegium Medicum UJ.

Drang nach Osten
Niemiec Kai Olaf Lang przyjechał do Polski na studia politologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. W Warszawie poznał swoją przyszłą żonę - Czeszkę. Oboje skończyli studia w Polsce i wyjechali do Berlina. Lang pracuje obecnie w rządowej fundacji Wissenschaft und Politik (Nauka i Polityka), gdzie przygotowuje ekspertyzy i analizy dotyczące sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej.
Lang nie miał najmniejszych problemów z uznaniem polskiego dyplomu w Niemczech. Uważa, że za kilka lat liczba obcokrajowców pragnących studiować w Polsce wzrośnie do kilkudziesięciu tysięcy. Europejskie, a szczególnie niemieckie uniwersytety przeżywają kryzys. W Polsce natomiast powstała ogromna konkurencja na edukacyjnym rynku, co wpływa na podnoszenie poziomu kształcenia. - Zainteresowanie obcokrajowców studiami w Polsce to początek pewnego procesu społecznego, który wzmocni się po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Wtedy gwałtownie zwiększy się zainteresowanie naszym krajem, a przepływ idei i studentów nie będzie niczym ograniczony. Przy okazji polskie uczelnie przejdą poważną rynkową weryfikację. Ta weryfikacja już się zresztą dokonuje, bo młodzi ludzie z Zachodu nie wybieraliby byle jakich studiów, w dodatku płacąc za nie - uważa prof. Mirosław Handke, były minister edukacji.

Uniwersytet jakości
Obcokrajowcy wybierają te polskie uczelnie, które oferują dyplom uznawany jednocześnie na Zachodzie. Już ponad 50 szkół wyższych podpisało umowy z zachodnimi partnerami o wzajemnym uznawaniu dyplomów. Najlepsze szkoły mają również najbardziej cenione międzynarodowe akredytacje. Warszawska SGH jest na przykład członkiem elitarnego stowarzyszenia CEMS (Community of European Management Schools), które zrzesza najlepsze europejskie szkoły ekonomiczne i zarządzania. Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego jako pierwsza uczelnia w Europie Środkowo-Wschodniej uzyskała prestiżową międzynarodową akredytację EQUIS (Europejski System Doskonalenia Jakości), przyznaną przez European Foundation for Management Development. Szkoła Główna Handlowa ubiega się o taką akredytację. Szkoła Medyczna dla Obcokrajowców Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum UJ uzyskała z kolei prestiżową akredytację amerykańskiego Departamentu Edukacji (w dziedzinie studiów lekarskich).
- Studenci politologii z Niemiec i Szkocji byli zdziwieni, bo spodziewali się zastać skansen, a zobaczyli bardzo nowoczesny college. Wysoko oceniali łatwość bezpośredniego kontaktu z wykładowcami, szeroką ofertę specjalizacji, bogate pakiety programowe - opowiada dr Wojciech Łukowski z Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Zagraniczni studenci raczej nie mają problemów z aklimatyzacją w Polsce. Pewne kłopoty zdarzają się przybyszom z krajów byłego ZSRR, ale wówczas pomaga im samorząd studencki. W SGH przy samorządzie uczelnianym działa komisja ds. studentów obcokrajowców. Przybysze z zagranicy rozpoczynający naukę w SGH najczęściej mają kłopoty z matematyką i statystyką, które w uczelniach ekonomicznych na Zachodzie są wykładane na znacznie niższym poziomie. Uczelnia oferuje im nieodpłatnie dodatkowe zajęcia z tych przedmiotów. - Coraz więcej obcokrajowców wybiera studia na SGH, bo marka tej szkoły jest w Europie znana i ceniona. Podpisaliśmy umowy o współpracy z ponad stu uczelniami na świecie. Studiują u nas m.in. stypendyści rządu RP, dzieci dyplomatów - mówi dr Piotr Błędowski, prodziekan ds. studium podstawowego. W tej uczelni studiuje obecnie 212 obcokrajowców. - Pochodzę z Zaolzia. Miałem do wyboru: Wyższą Szkołę Ekonomiczną w Pradze albo Szkołę Główną Handlową w Warszawie. Wybrałem studia w Polsce ze względu na prestiż uczelni. SGH oferuje naprawdę wysoki poziom nauki - tłumaczy Tomasz Rusek, student IV roku stosunków międzynarodowych.

Dyplom, czyli wartość dodana
Studenci z Europy, Ameryki, Azji i Afryki coraz chętniej zapisują się na studia w uczelniach niepublicznych. Najszerszą ofertę dla obcokrajowców przygotowała Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. Zajęcia w ramach programu Bachelor Business Administration, (BBA) prowadzone w języku angielskim, wybrało w tym roku 150 studentów z całego świata (m.in. Amerykanie, Kanadyjczycy, Brytyjczycy, Kolumbijczycy). Michael Kaczorowski pochodzi z Nowego Jorku. - To kolega z high school polecił mi Wyższą Szkołę Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego. Nie zawiodłem się! Poziom nauczania jest naprawdę wysoki - stwierdza Kaczorowski. Podobnie ocenia uczelnię Anna Ryl, która przyjechała z Łotwy. Moma Lumanisha z Konga nie spodziewał się, że w warszawskiej szkole wykładają najlepsi profesorowie z zachodnich uczelni. Również w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu studiuje 45 zagranicznych studentów, między innymi ze Stanów Zjednoczonych i Emiratów Arabskich. Szkoła ta jest szczególnie atrakcyjna dla studentów z Europy Środkowo-Wschodniej. Najlepsi z nich mają szansę kontynuowania nauki na renomowanym kalifornijskim De Paul University. Ale w Nowym Sączu studiuje też kilkunastu studentów amerykańskiej uczelni.
- Polska ma niepowtarzalną szansę stać się ważnym eksporterem uniwersyteckiego wykształcenia. To jeden z najlepszych produktów eksportowych, w którym wartość dodana jest nieporównywalnie wyższa niż przy eksporcie maszyn, węgla czy stali. W dodatku jest to produkt, który napędza popyt. Marzę o czasach, gdy do Polski na studia będzie się jeździć z takim nastawieniem jak obecnie do Wielkiej Brytanii - konkluduje Krzysztof Pawłowski, rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu.

Więcej możesz przeczytać w 24/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.