Gdyby w naszym języku nie było słowa "kurwa", musielibyśmy się porozumiewać na migi
Kultura polska cieszy się na Zachodzie dobrą opinią. Po prostu ludzie spoza Polski rzadko mówią po polsku i wiele rzeczy do nich nie dociera" - twierdzi niemiecki publicysta Henryk Broder. Czytelnikom swojej strony internetowej próbuje wytłumaczyć charakter języka polskiego: "Istnieje w nim kilka słów, które ciągle można usłyszeć. Są używane w każdej rozmowie, obojętnie o czym się mówi". Boder wymienia słowo "kurwa" i zauważa: "Gdy Niemiec, Francuz czy Włoch podnosi lub zniża głos, by zasygnalizować przecinek, wykrzyknik czy znak zapytania, Polak mówi po prostu - kurwa".
- Jesteśmy pierwsi w Europie, jeśli chodzi o stopień nasycenia języka potocznego wulgaryzmami - alarmuje prof. Jan Miodek. Niechlubną palmę pierwszeństwa dzierżymy nawet wśród innych społeczeństw postkomunistycznych. Według Iriny Borowoj, rosyjskiej dziennikarki i językoznawczyni, wulgaryzmy nadużywane w języku potocznym przez Rosjan wciąż niemal powszechnie uważane są za świadectwo prostactwa.
"Słucham o korkach. Jak te chuje tkwią w tych jebanych korkach" - w ten sposób bohater "Dnia świra", najnowszego filmu Marka Koterskiego, oddaje stan swego ducha. Film najeżony jest wulgaryzmami, które - zdaniem scenarzysty i reżysera - odgrywają rolę wentyla. - Słucham języka innych, ale przede wszystkim siebie. Tym językiem najszczerzej, bo w myślach, wyrażam złość, lęk, frustrację - tłumaczy Koterski.
Według Tomasza Lisowskiego, językoznawcy z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autora opracowania na temat języka "Psów", wulgaryzmy użyte w filmie Władysława Pasikowskiego jako wykrzykniki spełniają funkcję ekspresywno-impresywną. Są "językowym znakiem emocjonalnego stanu bezradności, poczucia bezsilności mówiącego". Wyrażają też złość i rozczarowanie.
Skąd w nas tyle agresji? Dlaczego wyrażamy ją przekleństwami? - Język oparty na wulgaryzmach daje poczucie jednoznaczności. Oferuje to, czego nie znajdujemy w kulturze oficjalnej - tłumaczy dr Wojciech Łukowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Wulgaryzmy, w niektórych kręgach społecznych stanowiące nawet 80 proc. używanych słów, dają poczucie przynależności do określonej grupy. Oznacza to kryzys kultury oficjalnej, opartej na fałszu, zakłamaniu i półprawdach.
Łukowski nie wyklucza, że plaga wulgaryzmów jest po prostu wyrazem lenistwa umysłowego. Profesor Miodek dorzuca do tego jeszcze przyzwolenie społeczne. Nadzieję na poprawę sytuacji upatruje przede wszystkim w odwadze cywilnej Polaków: - Bądźmy odważniejsi, reagujmy, by nie dać się zalać przez falę plugastwa. Apeluje też do ludzi mediów: - Literatura nie pełni już funkcji wzorcotwórczej. Dzisiaj tę funkcję pełni głównie telewizja. To jej dziennikarze lansują współczesny model życia.
Gdzie się podział dosadny, aczkolwiek nie wulgarny, język Tadeusza Boya-Żeleńskiego czy Melchiora Wańkowicza? Wszak mistrz Boy tak radził w felietonie "Słowa cienkie i grube": "Wyzwisko musi być obrazowe, niesłychane, trzeba nim umieć żonglować, podbijać je jak wolant. (...) Aby kogoś zwymyślać, trzeba być artystą słowa. Ciężkie słowo musi frapować, musi bawić, elektryzować".
Funkcji tej z pewnością nie pełnią rzucane na prawo i lewo współczesne wulgaryzmy. Jedno zdaje się nie ulegać wątpliwości - gdyby w naszym języku nie było słów "kurwa" lub "pierdolić", musielibyśmy się porozumiewać na migi.
Czy język polski jest zbyt wulgarny? | |
---|---|
TAK | NIE |
Michał Bajor piosenkarz Na świecie słowa wulgarne coraz częściej używane są jako przecinki w zdaniu. Wulgaryzmów używamy, gdy jesteśmy zdenerwowani czy nawet podczas kłótni z ukochaną osobą. Najbardziej rażące są wulgaryzmy w ustach młodych, zakochanych ludzi. | Donald Tusk poseł Platformy Obywatelskiej Nie sądzę, by język polski był zbyt wulgarny. Używanie dosadnych określeń jest ogólnoświatową tendencją. Polacy raczej nie przekraczają normy w używaniu brzydkich słów. Wulgaryzmy to element języka codziennego i w niektórych sytuacjach trudno je zastąpić innym wyrazami. |
Adam Bielan poseł Prawa i Sprawiedliwości Polacy używają wulgaryzmów zbyt często i zbyt dużo. Wulgaryzmy zubożają nasz język, ponieważ zamiast opisać swoje uczucia, po prostu przeklinamy. Wulgaryzmy coraz częściej można usłyszeć także w kuluarach sejmowych, wypowiadane są nawet z mównicy sejmowej. To fatalny wzorzec dla rodaków. Podobnie wypowiadają się artyści. A to oni są wzorami dla młodzieży. | Karol Strasburger aktor Język polski nie jest wulgarny sam w sobie, ale używanie wulgaryzmów stało się nałogiem. Społeczeństwo gorzej wychowane używa wulgaryzmów na co dzień. Osoby inteligentne korzystają z wulgaryzmów w sposób bardziej dystyngowany, na przykład w dowcipach. Chamstwem są wulgaryzmy dosłowne. Nie jestem za całkowitym wyplenieniem wulgaryzmów z języka polskiego. |
Więcej możesz przeczytać w 25/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.