Koza Belki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ministerstwo Finansów przygotowuje budżet cudu

Przez cztery kwartały PKB rośnie w tempie mniejszym niż 1 proc. Rząd ma proste wyjaśnienie tego zjawiska - za wysokie stopy i zbyt mocny złoty. Wyjaśnienie jest rzeczywiście proste, ale ma trzy słabe punkty. Przede wszystkim rząd jest odpowiedzialny za drogi kredyt i aprecjację złotówki. Nie są to jedyne czynniki hamujące rozwój. A ponadto w przyszłym roku nie przewidziano żadnych reform strukturalnych. Rząd zakłada natomiast kolejne podwyżki (to prawda!) realnych stóp procentowych i kursu złotego. Oznacza to, że planowane 3 proc. wzrostu PKB można osiągnąć tylko dzięki pomocy Stwórcy.
Skutkiem powiększenia w 1999 r. deficytu budżetowego do 32,6 mld zł był wzrost realnej interwencyjnej stopy procentowej NBP do 9 proc. i wzmocnienie złotego o 10 proc. Te skutki uboczne nie powinny być zaskoczeniem. Działają tu dwa proste mechanizmy: wypierania i przyciągania. Rząd, pożyczając dużo, pożycza drogo. Konkurując o pieniądz z firmami, podbija jego cenę i wypiera firmy z rynku kredytowego. Jednocześnie rząd, będąc dłużnikiem stuprocentowo pewnym, przyciąga zagraniczny kapitał. Zakładając, że deficyt bud-żetu w połowie finansują inwestorzy zagraniczni, jest to w ostatnich trzech latach ponad 5 mld USD rocznie. Kwota taka wtłoczona na nasz rynek walutowy musi, powiększając podaż dewiz, spychać ich cenę w dół i wzmacniać złotego.
Najpierw metodą "kontrolowanego wycieku" rząd poinformował opinię publiczną, że przyszłoroczne dochody mają wynieść 146,2 mld zł, a wydatki 192,5 mld zł. Oznaczało to, że deficyt budżetu sięgnie 46,3 mld zł, czyli będzie o 15 proc. większy niż planowany na ten rok! Horror! Po naradzie w Klarysewie wycofano się jednak z pierwotnego projektu, stwierdzając, że deficyt wyniesie "tylko" 40 mld zł, a stanie się tak dzięki "lepszej ściągalności podatków i ceł". Oznacza to, że wicepremier Marek Belka zastosował znany numer z kozą i ciasnym mieszkaniem. Było ponad 46 mld zł. Jest "tylko" 40 mld zł. Cieszmy się zatem i radujmy.
Tylko z czego? Deficyt będzie za wysoki o kilkanaście miliardów złotych. Przy planowanych przychodach z prywatyzacji w wysokości 6 mld zł rodzi on konieczność sprzedaży papierów dłużnych o wartości 35 mld zł. Budżet będzie zabierać pieniądze z rynku kapitałowego, sprawiając, że kredyty dla przedsiębiorstw nadal będą drogie. Jednocześnie napływ zagranicznego kapitału finansowego podtrzyma wysoki kurs złotego.
Autorzy budżetu mają tego świadomość, bo w założeniach budżetu przyjmuje się, że stopa interwencyjna spadnie w 2003 r. tylko do 7,3 proc., a dolar ma kosztować 4,09 zł (5 groszy mniej, niż zakłada się na ten rok). Oznacza to, że rząd wie, iż utrzymanie czterdziestomiliardowego deficytu wymusi wysokie oprocentowanie i wzmocni złotówkę, ale - oczywiście - dalej będzie płakać, iż wszystkiemu jest winny NBP.

Więcej możesz przeczytać w 27/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.