Teatralna viagra

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dlaczego dziesiątki tysięcy młodych ludzi do późnej nocy, często w deszczu, chcą oglądać przedstawienia teatralne?
Festiwal Teatralny Malta to współczesna forma miejskiego karnawału

Dlaczego tłumnie przyjeżdżają nad poznańską Maltę z odległych miejscowości, z plecakami i namiotami, tak jak kiedyś jeździli na festiwal rockowy w Jarocinie? Wielu z nich nazywa zresztą Maltę teatralnym Jarocinem. Młodzi ludzie cierpliwie stoją w długich kolejkach po wejściówki za symboliczną złotówkę. Tyle płaci się za teatry offowe, które szczególnie ich interesują.
Podczas festiwalu niektóre przedstawienia i koncerty ogląda po 15-20 tys. osób! Poznań stał się największą widownią teatralną w Polsce. Całe miasto jest ogromną sceną: przedstawienia odbywają się nad Jeziorem Maltańskim, na Starym Rynku, na placach i ulicach miasta, w miejskich teatrach i ośrodkach kultury, a nawet na terenach Międzynarodowych Targów Poznańskich. Miasto poddano pełnej teatralizacji.

Karnawał i katharsis
Młodzi ludzie garną się tysiącami, bo udział w festiwalu pozwala im wyzwolić emocje, o co łatwiej jest w tłumie. Festiwal pełni ewidentnie funkcję katharsis - zarówno dla młodzieży, jak i dla wielu aktorów - przekonuje teatrolog Juliusz Tyszka. Zresztą widzowie też są aktorami. Wielu na co dzień nie chodzi do teatrów, bo tradycyjny teatr często nie ma im nic do zaproponowania.
Malta to święto teatru ulicznego. Młodzi ludzie chcą w nim uczestniczyć. Swój udział traktują jako antidotum na siedzenie w domu przed telewizorem. Dla wielu z nich teatr uliczny jest rodzajem viagry: ma pobudzić spontaniczne odruchy w kontaktach z innymi. Charakterystyczna dla poznańskiej imprezy - co zauważają także goście z Zachodu - jest życzliwość widzów wobec siebie.
Malta zmieniła Poznań. W 1994 r. członkowie zespołu Turbococautes weszli z trumną do szpitala, siejąc popłoch wśród pacjentów. Innym razem artyści opanowali sklep z armaturą, której publicznie używali. Po tych wydarzeniach mieszkańcy wystosowali listy do rady miejskiej, że nie życzą sobie, by za ich pieniądze odbywały się podobne rzeczy. Na szczęście protesty nie zaszkodziły imprezie, a obecnie ponad trzy czwarte mieszkańców (wedle sondażu Radia Merkury) nie wyobraża sobie Poznania bez festiwalu.

Festiwal 150 tys. widzów
- Malta jest jednocześnie najdroższym i najtańszym festiwalem w Polsce - mówi Michał Merczyński, inicjator i dyrektor festiwalu. Najdroższym dlatego, że od kilku lat budżet przekracza milion złotych. Najtańszym, gdyż za te pieniądze odbywa się 130 spektakli (podczas pierwszego festiwalu zagrano tylko 8 spektakli) dla 150 tys. widzów. W dodatku część imprez jest transmitowana w telewizji, więc często widownia sięga kilku milionów.
- Fenomen Malty bierze się z bogatej i różnorodnej oferty festiwalu - mówi Michał Merczyński. - Od spektakli, po koncerty. Od rzeczy wymagających namysłu, po te służące czystej rozrywce. Nie planujemy żadnych zmian formalnych w związku z dominacją kultury obrazkowej. Wierzymy w siłę oddziaływania żywego słowa - dodaje. Ewolucje cyrkowe w namiocie i traktat o umieraniu, wariacje baletowe wokół starożytnego poematu i próba pokazania filozoficznych teorii poprzez taniec - ta rozmaitość i dowolność form odróżnia Maltę od innych imprez teatralnych w Polsce. I chociaż ten największy festiwal w środkowej Europie ma w zasadzie prezentować teatry alternatywne, zaprasza się tu także spektakle profesjonalne oraz organizuje wystawy plastyczne i koncerty.
Ważnym elementem festiwalu jest muzyka. W poprzednich latach rekordowe tłumy przyciągały koncerty Gorana Bregovicia, Buena Vista Social Club czy Leningrad Cowboys. Podczas ich występów "samotny tłum" zamieniał się we wspólnotę, którą jednoczyła zabawa. Widzów porywała kubańska grupa z Rubenem Gonzalesem (pianistą nazywanym Horovitzem samby) czy Omara Portuondo - kubańska Edith Piaf.

(Nie)łatwe umieranie
W tym roku zachwyt widzów wzbudzali francuscy artyści z grupy Les Arts Sauts ("Sztuki skoku"), którzy w spektaklu "Kayassine" dali rewelacyjny pokaz tańca na trapezach zawieszonych pod kopułą cyrkowego namiotu. Spektakle plenerowe miały w sobie lekkość, nawet gdy mówiły o rzeczach tak poważnych jak "La Divina Commedia" według Dantego (w wykonaniu znanego teatru Derevo z Rosji). Dzięki doskonałemu opanowaniu ruchów ciała rosyjscy artyści ukazywali piekło, niebo i czyściec w sposób tragikomiczny i groteskowy. Chcąc przekonać publiczność, że to tylko zabawa, dzielili się z nią chlebem i winem, a nawet śpiewali "Sto lat".
Festiwal to także przedstawienia na tradycyjnych scenach. W tym roku wrażenie zrobił spektakl "Łatwe umieranie" Lecha Raczaka, twórcy Teatru Ósmego Dnia. Spektakl poświęcony nieżyjącemu malarzowi poznańskiemu Jerzemu Piotrowiczowi. Skazany na knajpianą degrengoladę przez pijacki nałóg, w spektaklu Raczaka funkcjonuje przede wszystkim jako artysta. Jak w krzywym zwierciadle odbija się w tym przedstawieniu dzisiejsza rzeczywistość - karykatura samej siebie! Interesujące współczesne dramaty pokazał Teatr Polski z Poznania. "Helmucik" Ingmara Villqista w reżyserii Pawła Łysaka (prapremiera na Malcie) traktuje o mordowaniu chorych umysłowo w czasach nazistowskich, czyli o eutanazji, która i dziś jest problemem. Z kolei "Martwa królewna" Nikołaja Kolady (rosyjski odpowiednik Sarah Kane) to przygnębiający obraz życia dziewczyny pracującej w szpitalnej kostnicy jako stróż.

Życie jak teatr
Podczas tegorocznego festiwalu rzeczywistość okazała się dramatyczniejsza niż sztuka. Fragment dekoracji spadł na aktorkę niemieckiego zespołu Antagon, 29-letnią Susanne Gondolf. Mimo natychmiastowej pomocy medycznej artystka zmarła. Organizatorzy postanowili jednak kontynuować festiwal. - Jeden tragiczny wypadek nie może zaprzeczyć mądrej i ważnej idei festiwalu. Nie ma fiesty, ale wciąż jest teatr - mówił Michał Merczyński. Postanowiono jedynie, że w miejscu tragedii nigdy już nie będą się odbywać przedstawienia. W przyszłości pojawi się tam tablica upamiętniająca Susanne Gondolf - jedną z najmłodszych członkiń zespołu, z którym podróżowała dopiero od początku tego roku. 


Najsłynniejsze przedstawieniaNajciekawsze imprezy finałowe
"Alice Underground" El Teatro del Silencio (Chile)
"Peplum" Royal de Luxe (Francja)
"Taxi" Generik Vapeur (Francja)
"Demony" Els Comediants (Hiszpania)
"LAscension de Mandarin" Dogtroep (Holandia)
"La Divina Commedia" Derevo (Rosja)
koncert Buena Vista Social Club (Kuba)
koncert Gorana Bregovicia
występ Azizy-A i Orientation
występ Leningrad Cowboys (Finlandia)
Więcej możesz przeczytać w 27/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.