Wielkanoc z Jackiem

Wielkanoc z Jackiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dla ludzi wychowywanych w PRL osoby pokroju Jacka Woźniakowskiego bywały odkryciem innego świata
"Lance do boju, szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń"
z repertuaru Jacka Woźniakowskiego


Podobno ludy pierwotne poddają okresowo swą starszyznę próbie palmy (P.T. czytelników uspokajam, że nie kontynuuję wątku sprzed tygodnia, boć przecie Niedziela Palmowa już za nami). Opowiadał dziesięć lat temu o tym obyczaju Jacek Woźniakowski, którego ówczesne siedemdziesięciolecie uhonorowane zostało jednym z pierwszych "po rewolucji" orderów dla osób wcześniej orderów nie dostających ani ich nie przyjmujących. Było to jeszcze przed powrotem Orła Białego - więc stanęło wtedy na Polonia Restituta, a dla mnie uroczystość była podwójna, bo właśnie mnie trafiła się gratka przypinać ten order Jackowi Woźniakowskiemu w imieniu III RP. Na sali był wtedy premier Mazowiecki - więc z pokorą odstąpiłem mu kawałek zaszczytu i tak oto po wspólnych i niewprawnych zmaganiach z klapą i agrafką doszło do zwyczajnej w takiej sytuacji "mowy orderowej" odznaczanego. Właśnie wtedy usłyszeliśmy o zwyczajach ludów pierwotnych i o próbie palmy.
Próba miała polegać - jego zdaniem - na wysłaniu osoby w podeszłym wieku na szczyt palmy z zadaniem trzęsienia nią. Jeśli kokosy spadały przed staruszkiem - senior godnie złaził na dół i żył do następnej okazji. Jeśli kolejność spadania była odwrotna - sprawa była rozstrzygnięta i po uroczystym pogrzebie już do niej nie wracano. Puenta opowieści Jacka Woźniakowskiego była taka, że nie był pewien, czy spadający na niego zaszczyt nie jest jak te kokosy, dobijające leżącego już na ziemi staruszka. Tymczasem - Pan Bóg łaskaw - od tamtego czasu minęło właśnie lat dziesięć i oto równo w niedzielę wielkanocną Jacek będzie obchodził swą osiemdziesiątkę. Nie namawiam nikogo, by w związku z tym wydarzeniem wysyłać go znowu na palmę, ale okrągła okazja wydała mi się dobrym pretekstem do kilku słów o ludziach jego pokolenia.
Niedawna rocznica katyńska jest dodatkowym powodem do wspomnienia właśnie o tej generacji. Gdyby nie to, że kampanię wrześniową skończył ciężko ranny - nie wiadomo, czy i on nie znalazłby się gdzieś blisko swego krewniaka Józefa Czapskiego i czy tak jak on nie otarłby się o las katyński albo wręcz tam pozostał z podobnymi sobie inteligentami, oficerami, urzędnikami, duchownymi i artystami. Stało się - raz jeszcze dzięki Najwyższemu - inaczej, i tak przetrwało tych niewielu, którzy mogli przenosić w powojenną Polskę choćby okruchy tego, co stanowiło siłę i urodę II Rzeczypospolitej. Rysy arystokraty nie są tu sprawą najważniejszą, choć dla wielu czynią postać Jacka Woźniakowskiego jeszcze barwniejszą. Widać w nim tę niezwykłą mieszankę gruntownego wykształcenia, jasno ukształtowanego charakteru i jakiejś młodopolskiej lub - jeśli ktoś woli - ułańskiej fantazji, która od lat emanowała z zakopiańskiej willi na Kozińcu. Wiele z tej mieszanki przetrwało w głównej powojennej kwaterze Jacka, którą stał się "Tygodnik Powszechny" i Znak. Dla ludzi wychowywanych od małego w świecie PRL-owskiej tablicy Mendelejewa osoby pokroju Jacka bywały odkryciem innego świata.
W czasach, gdy normą była powierzchowność edukacji lub wręcz nieuctwo, nagle okazywało się, że gdzieś żyją skromni i materialnie bardzo biedni ludzie, którzy są prawdziwymi uczonymi, biegle posługują się pięcioma lub sześcioma językami, są w stanie jak równy z równym dyskutować z największymi sławami intelektualnymi świata. Tam, gdzie normą była często podłość, małość i kłamstwo, nagle odnajdywali się ludzie mówiący prawdę i czyniący dobro wbrew własnym przyziemnym interesom. Tam, gdzie królowała napuszona oficjalność i celebra, a większość miała poczucie kompleksu ubogiej, niemal azjatyckiej prowincji - ci mądrzy i przyzwoici ludzie byli świadkami najlepszej polskiej tradycji europejskiej, umiejącymi - tak, ot, dla rozładowania napięcia - opowiadać o staruszkach i kokosach.
Jackowi Woźniakowskiemu i wszystkim czytelnikom - 100 lat i Dobrych Świąt Wielkiej Nocy.
Więcej możesz przeczytać w 17/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.