Łaska dla banitów

Łaska dla banitów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Potomkowie króla Włoch nie zamierzają wracać do kraju

Tylko ich nam tutaj brakowało - tak większość Włochów reaguje na wieść, że po 56 latach włoski parlament zezwolił na powrót do ojczyzny potomkom ostatniego króla Humberta II, jego synowi Wiktorowi Emanuelowi oraz wnukowi Emanuelowi Filibertowi. Ale panowie Sabaudczycy wcale nie zamierzają wracać do Włoch! "Szwajcaria to bardzo dobrze zorganizowany kraj" - powiedział w wywiadzie Emanuel Filibert. Dał przy tym do zrozumienia, że tego, co jego dziadek z Mussolinim nabroili, nawet republika nie potrafiła naprawić, i że w związku z tym tylko szaleniec przeprowadzałby się z iście królewskiej willi w Genewie do bałaganiarskich Włoch. W każdym razie będą wpadać do ojczyzny dziadków z krótkimi wizytami. Czekają już na nich w rzymskich salonach i telewizyjnych talk show.
4 czerwca 1946 r. 12 717 923 Włochów opowiedziało się za republiką, a 10 719 284 za monarchią. Podobno wyniki referendum były sfałszowane, ale nikt nikogo nie złapał za rękę i tak już zostało. Zwycięscy republikanie dla pewności dodali do tekstu konstytucji poprawkę składającą się z trzech punktów: po pierwsze, król Humbert II i jego potomkowie zostali pozbawieni czynnego i biernego prawa wyborczego. Po drugie, nie wolno im było przebywać na terytorium Republiki Włoskiej, a po trzecie, cały ich majątek przechodził na własność skarbu państwa. 11 lipca tego roku Izba Deputowanych zlikwidowała dwa pierwsze z tych paragrafów. Jeśli w ciągu najbliższych trzech miesięcy nikt nie zbierze pół miliona podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum anulującego to postanowienie, to obaj potomkowie króla będą mogli wrócić do Włoch.
Sprawiedliwości stało się zadość, ale nikt nie jest tym zachwycony. Wiktor Emanuel IV nie cieszy się sympatią niedoszłych poddanych. Zasłynął m.in. z nieumyślnego morderstwa i handlu bronią. W sierpniu 1987 r. na swej ulubionej wyspie Cavallo (między Sardynią a Korsyką, po francuskiej stronie granicy) po ciężkim pijaństwie pokłócił się z jednym z gości, znanym playboyem Nickym Pende. Książę porwał gwintówkę i strzelił. Chybił, ale kula zabiła Bogu ducha winnego niemieckiego turystę Dicka Hammera, który spał spokojnie na swoim jachcie. Wiktor Emanuel dostał pół roku w zawieszeniu, ale nie za zabójstwo, lecz za nielegalne posiadanie broni.
Gafy księcia są niezliczone. Zawsze, gdy włoski parlament rozważał, czy zezwolić mu na powrót do kraju, zdarzała się kolejna. Na prośbę o potępienie parafowanych przez jego dziadka antyżydowskich ustaw rasowych Wiktor Emanuel powiedział: "Niczego nie potępię. Zresztą te ustawy nie były takie okropne".
Od lat 70. następca tronu był współpracownikiem Corrado Agusty, właściciela fabryki helikopterów, znanego z rozdzielania łapówek. Kilku prokuratorów podejrzewało, że Wiktor Emanuel sprzedawał helikoptery do państw objętych embargiem. Paradoksalnie następca tronu był też oficjalnym reprezentantem włoskich przedsiębiorstw, takich jak Italimpianti i Condotte, należących do koncernu IRI. Pośredniczył w podpisaniu kontraktu na budowę huty i portu w Bandar Abbas w Iranie i usiłował budować "korytarz powietrzny", czyli ponadstukilometrową, zamkniętą estakadę łączącą Zachodni Brzeg ze Strefą Gazy.
Jego syn, trzydziestotrzyletni Emanuel Filibert, mężczyzna o nieco cielęcym spojrzeniu, długich włosach i starannie wypielęgnowanym trzydniowym zaroście, "błyskotliwość" odziedziczył po ojcu. Jest kawalerem, do którego wzdychają tysiące marzących o dobrej partii panien, fanatycznym kibicem Juventusu i naganiaczem interesów dla dużego banku.


Więcej możesz przeczytać w 29/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.