Haracz parkingowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
3 miliony osób może wystąpić o zwrot nielegalnych opłat za parkowanie
 

Opłaty za parkowanie w specjalnych strefach wprowadzonych w ponad stu polskich miastach są zbierane nielegalnie. Przepisy wprowadzające obowiązek płacenia za postój są sprzeczne z konstytucją. Jeśli przez ostatnie lata płaciłeś haracz za parkowanie, masz szanse, by odzyskać swoje pieniądze. Na początku sierpnia Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy wniosek rzecznika praw obywatelskich w tej sprawie. O legalności pobierania opłat za parkowanie rozmawialiśmy z wieloma prawnikami, także konstytucjonalistami. Są oni pewni, że trybunał uzna je za sprzeczne z prawem.
Wprawdzie nie należy się spodziewać, że szybko odzyskamy utracone kwoty, ale przynajmniej nielegalne praktyki zostaną ukrócone. Można się spodziewać, iż sądy będą żądały dowodów, że płaciliśmy za parkowanie, warto więc zachować kwity parkingowe.

Kto zarabia na płatnym parkowaniu
Na co idą pieniądze, które codziennie płacimy za parkowanie na ulicach polskich miast? Na remonty dróg? Na naprawę wiaduktów? Budowę obwodnic? Większość dochodów z tego tytułu zasila kasy spółek, które obsługują strefy parkowania - największe z tych firm to Projekt & Parking Serwis, Mar-Olda, Coolar i WaPark. Strefy płatnego parkowania istnieją w wielu krajach świata, ale tam koszty obsługi systemu nie przekraczają 10-12 proc. - tak jest na przykład w Holandii, Austrii, Szwecji, Irlandii czy na Węgrzech. Reszta środków trafia do kas miast. Jaki sens ma natomiast pobieranie opłat za parkowanie, skoro tylko 30-40 proc. opłat wpływa do kas samorządów, jak to dzieje się w Polsce?
Choć większość dochodów ze stref parkingowych przejęły obsługujące je firmy, odpowiedzialność za pobieranie haraczu ponoszą głównie samorządy, które podpisały niekorzystne dla siebie umowy. Za łamanie prawa odpowiedzialne są także kolejne rządy, gdyż przyjmowały przepisy ewidentnie sprzeczne z konstytucją. Jeśli bezprawnie pobrane opłaty będą zwracane z budżetu, to za prawny bubel i niefrasobliwość (czytaj: interesowność) urzędników samorządowych zapłacą podatnicy, czyli ci, którzy już raz haracz parkingowy uiścili. W grę wchodzi co najmniej kilka miliardów złotych.
Umowy między zarządami gmin a firmami obsługującymi strefy parkowania zakwestionowała Najwyższa Izba Kontroli. Okazało się, że do budżetu Warszawy trafia zaledwie co trzecia złotówka płacona za parkowanie. Kontrolerzy NIK za skandal uznali to, że aż 90 proc. kar pobieranych od osób, które w Warszawie nie płaciły za parkowanie, trafiało do kasy WaParku - firmy obsługującej strefy parkowania w stolicy. W dodatku na odwrocie kwitów parkingowych firma umieszczała reklamy, ale wpływami z nich nie dzieliła się z miastem. Stolica straciła też 4,5 mln zł, bo WaPark niepotrzebnie zapłacił je fiskusowi jako podatek VAT.
Tylko w kilku miastach, m.in. w Szczecinie i Gdańsku, pobieraniem opłat za parkowanie zajmują się spółki, w których udziały mają samorządy. W pozostałych miastach zyski płyną do prywatnych firm. Zarządy gmin zagwarantowały im stałe, wysokie dochody. Największym przedsiębiorstwem obsługującym strefy parkowania jest poznańska spółka Projekt & Parking Serwis, która administruje parkomatami w dziewięciu miastach, m.in. w Opolu, Wrocławiu, Bydgoszczy i Międzyzdrojach. We Wrocławiu na sprzedaży kwitów parkingowych miasto zarabia 10,4 mln zł rocznie, z czego ponad 3,4 mln zł (około 33 proc.) trafia do kasy spółki Projekt & Parking Serwis. Jeszcze więcej zarabia stołeczny WaPark, bo do kasy tej spółki trafia prawie dwie trzecie opłat za parkowanie. W 1999 r. przychód WaParku ze stref płatnego postoju wyniósł 8,3 mln zł, rok później - 30,8 mln zł, a w zeszłym roku - 30,1 mln zł.
Firmy obsługujące płatne strefy parkowania nie przejmują się konsekwencjami ewentualnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. - WaPark jest prywatną firmą, która zawarła legalną umowę cywilnoprawną z miastem Warszawa. Nie tworzymy lokalnego prawa i nie odpowiadamy za wprowadzanie w życie aktów prawnych - słusznie tłumaczy Urszula Lisowska-Ścisły, rzecznik prasowy WaParku.

Jak wprowadzono nielegalny podatek parkingowy
Uchwała rady gminy wprowadzająca opłaty za parkowanie jest prawem miejscowym, obowiązującym na danym terenie. - Taka uchwała powinna spełniać warunki wymagane przez konstytucję, czyli winna być wprowadzona na podstawie ustawy. Tymczasem uchwały rad gmin o płatnym parkowaniu są podejmowane na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów - tłumaczy Krystyna Milart-Szostak z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Uchwały rad gmin naruszają więc konstytucję i wprowadzają nielegalny podatek. - Rada Ministrów mogła określić szczegółowe zasady wprowadzania opłat za parkowanie, ale nie miała prawa wskazywać organu, który się tym zajmie. To można było zrobić tylko ustawą - mówi Milart-Szostak. Powstał bubel prawny, którego konsekwencją będą setki tysięcy pozwów i odszkodowania warte miliardy złotych.
Już w 1997 r. Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że organy gminy nie są kompetentne, by wprowadzać opłaty za parkowanie na drogach publicznych, pobierać pieniądze i ustalać stawki. NSA nie mógł jednak stwierdzić, że decyzje władz miejskich są nieważne, orzekł tylko, iż są niezgodne z prawem. Trzy lata później rząd Jerzego Buzka wydał rozporządzenie, na mocy którego chciał usankcjonować pobieranie opłat przez samorządy. Prawnicy zatrudnieni w kancelarii premiera przeoczyli fakt, że można było to zrobić tylko ustawą. Skutki tej nieuwagi będą bardzo kosztowne.

Konstytucyjne prawo do wynagrodzenia szkody
Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego uchylające ważność przepisów sprzecznych z ustawą zasadniczą nie działają wstecz. Istnieją jednak prawne furtki pozwalające na dochodzenie swych praw osobom, które poniosły koszty z powodu wadliwych przepisów. - Konstytucja stanowi, że uchylenie przez Trybunał Konstytucyjny przepisu, na którego podstawie wydano prawomocne orzeczenie sądowe czy decyzję administracyjną, jest wystarczającą podstawą do wznowienia postępowania albo uchylenia decyzji - mówi Irena Chojnacka, dyrektor Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego. Oznacza to możliwość ubiegania się o zwrot bezprawnie pobranych opłat.
Prawo do zwrotu nielegalnie nałożonego podatku parkingowego daje nam także konstytucja. Artykuł 77 ustawy zasadniczej stanowi, że "każdy ma prawo do wynagrodzenia szkody, jaka została mu wyrządzona przez niezgodne z prawem działanie organu władzy publicznej". Pobieranie opłat na podstawie bezprawnych przepisów do takiej kategorii z pewnością się zalicza. Szanse na ewentualne odszkodowania mają wszyscy, którzy zapłacili za parkowanie po wejściu w życie spornego rozporządzenia (marzec 2000 r.). W takiej sytuacji jest około 80 proc. Polaków. W ostatnich dwóch latach o kilkaset procent powiększono strefy parkowania, a w wielu miastach wprowadzono je właśnie od marca 2000 r.

Lekarski precedens
Polskie sądy wydawały już wyroki w podobnych sprawach. W maju 1999 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą rozporządzenia Rady Ministrów, które ograniczały lekarzom możliwość pobierania dodatków za dyżury. Mimo że orzeczenie nabrało mocy prawnej z chwilą jego wydania, lekarze zalali sądy pozwami o wypłacenie należnych dodatków również za wcześniejsze lata. I najczęściej wygrywali. - Analizowaliśmy orzecznictwo sądów powszechnych po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie dyżurów lekarskich i potwierdzam, że w wielu sprawach lekarzom przyznano odszkodowania - mówi Irena Chojnacka.
Precedensowy wyrok wydał już Sąd Okręgowy w Warszawie. Strefy płatnego parkowania są oznaczane drogowymi znakami informacyjnymi, a nie znakami nakazu czy zakazu. Ukarać zaś można tylko kogoś, kto złamał nakaz lub zakaz - orzekł sąd. Proces wygrał młody prawnik Bartłomiej Chmielewski, który prowadzi kilka spraw dotyczących bezprawnego pobierania opłat za parkowanie. - Na razie nie spodziewam się kolejnych wyroków, bo sędziowie odraczają postępowania w oczekiwaniu na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego - mówi Chmielewski.
Niezgodne z prawem jest też podwójne karanie: mandatem za parkowanie bez opłaty i założeniem blokady, za której zdjęcie też trzeba zapłacić. O tym, że nie wolno karać dwa razy za to samo wykroczenie, Trybunał Konstytucyjny już się wypowiedział (chodziło o podwójne karanie podatników przez urzędy skarbowe). Warszawiacy wygrywali również procesy w sprawie pobierania przez firmę WaPark opłat za wydawanie identyfikatorów do stref płatnego parkowania.

Pozew zbiorowy
- Strefy płatnego parkowania istnieją na całym świecie. Niestety, przepisy, na mocy których stworzono je w Polsce, są wadliwe. Jeżeli Trybunał Konstytucyjny orzeknie, że zostały wprowadzone niezgodnie z konstytucją, trzeba będzie je zawiesić. Jeżeli kierowcy zażądają zwrotu pieniędzy, miasto je zwróci. Jesteśmy na to przygotowani finansowo - mówi Antoni Szczyt z gdańskiego urzędu miasta.
Prawnicy radzą, by po korzystnym dla pokrzywdzonych (około trzech milionów osób) orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego organizować się w grupy i składać zbiorowe pozwy. - Wówczas zwiększą się szanse na szybsze zakończenie procesu. Jeśli kilkaset osób da pełnomocnictwo jednemu adwokatowi, to sąd nie będzie musiał o kolejnych terminach rozpraw powiadamiać wszystkich powodów. Wystarczy, że poinformuje upoważnionego prawnika - mówi Bartłomiej Chmielewski. W polskiej praktyce sądowej praktycznie nie było pozwów zbiorowych, ale nie było też sprawy, w której z powodu jednego wadliwego aktu prawnego szkody poniosłoby kilka milionów osób. Jeżeli wywalczą oni w sądzie odszkodowania, wygra państwo prawa, bo za tworzenie bubli prawnych trzeba odpowiadać.


Blokada rozsądku
  • Ewa Bem piosenkarka
    Jeździłam 45 minut w okolicach placu Bankowego w Warszawie i próbowałam znaleźć miejsce do parkowania. W końcu ustawiłam samochód na granicy strefy płatnego parkowania. Szybko pobiegłam załatwić sprawę i jeszcze szybciej wróciłam. Okazało się jednak, że panowie ze straży miejskiej już zakładali blokadę.
  • Marek Jurek poseł Prawa i Sprawiedliwości
    Zawsze płacę za parking kartą. Ale raz nie zdążyłem dorzucić odpowiedniej kwoty i ukarano mnie mandatem. Innym razem w Warszawie na koło mojego służbowego samochodu założono blokadę. Zapomniałem włożyć za szybę kartkę z informacją, że to auto służbowe.
  • Bogdan Pęk poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego
    Zaparkowałem samochód przed moim biurem poselskim w Krakowie. Okazało się, że to strefa płatnego parkowania i trzeba wykupić abonament. Nie wiedziałem o tym i założono mi blokadę. W Polsce z płatnymi parkingami nie jest najlepiej. Żeby chociaż było wiadomo, że te opłaty idą na remonty dróg. Ale tak, niestety, nie jest.
  • Przemysław Saleta zawodowy bokser
    Raz dostałem mandat w warszawskiej strefie płatnego parkowania, a nie powinienem, bo zapłaciłem za parking SMS-em. Postanowiłem udać się z reklamacją, lecz kiedy zobaczyłem długą kolejkę interesantów, dałem spokój.
  • Grzegorz Schetyna poseł Platformy Obywatelskiej
    We Wrocławiu straż miejska założyła mi blokadę na auto zaparkowane przed moim biurem poselskim. Zamiast zostawić zezwolenie za szybą samochodu, miałem je przy sobie. Sprawa została wyjaśniona. Mandat za parkowanie dostałem tylko raz w życiu - w Sopocie. Zapłaciłem. Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uchyli przepisy o strefach płatnego parkowania, nie będę się starał o zwrot tych pieniędzy, bo bardzo lubię Sopot.


Rzecznik do trybunału
Fragmenty wniosku rzecznika praw obywatelskich do Trybunału Konstytucyjnego
  • . "Wnoszę o stwierdzenie, że §3 ust. 1 oraz §4 ust. 1 rozporządzenia Rady Ministrów z 27 czerwca 2000 r. w sprawie szczegółowych zasad wprowadzania opłat za parkowanie pojazdów samochodowych na drogach publicznych są niezgodne z art. 7 oraz art. 94 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej."

  • Z uzasadnienia:
  • "Przepisy prawa miejscowego mogą być stanowione wyłącznie na podstawie i w granicach upoważnień zawartych w ustawie".
  • "Ten konstytucyjny warunek nie został spełniony, gdyż upoważnienie dla poszczególnych rad miast i gmin do wprowadzania i ustalania stawek opłat za parkowanie pojazdów samochodowych na drogach wynika nie z ustawy, lecz z przepisu aktu wykonawczego do ustawy".


MAREK SAFJAN prezes Trybunału Konstytucyjnego
Odpowiedź na pytanie o znaczenie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i o konsekwencje prawne tych werdyktów nie jest do końca jasna. W prawie obowiązującym w Polsce nie ma jednoznacznych wskazówek dotyczących odpowiedzialności odszkodowawczej w sprawach, w których orzekano
na podstawie przepisów uznanych przez trybunał za niezgodne z konstytucją lub innymi aktami prawnymi. Kodeks cywilny zawiera ogólne uregulowanie, które odnosi się do odpowiedzialności skarbu państwa w takich wypadkach. Pewne możliwości dochodzenia praw zawarte są też w ustawie zasadniczej, która zezwala na wznawianie zakończonych procesów po orzeczeniach trybunału. Bez wątpienia przydałyby się jednoznaczne uregulowania prawne w tym zakresie. Nie chcę się wypowiadać w sprawie stref płatnego parkowania, bo orzeczenie jeszcze nie zapadło. Uważam jednak, że opłaty, które pobrano na podstawie bezprawnych przepisów, powinny zostać zwrócone.
Więcej możesz przeczytać w 30/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.