Globalizacja w buszu

Globalizacja w buszu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Historia lubi kpić, ale głównie z ludzi o prowincjonalnej wyobraźni

W roku 1956 odbył się w Warszawie Światowy Zlot Postępowej Młodzieży Świata. Dla ówczesnych studentów, do których się zaliczałem, było to wydarzenie niebywałej miary. Wszak mijały czasy, kiedy na zabawach młodzieżowych, o ile w ogóle na nie pozwalano, można było tańczyć tylko tango i walczyka ("Na prawo most, na lewo most, a dołem Wisła płynie..."). Królowały obrzędy taneczno-figuralne, których uczestnicy potrafili zapełnić cały MDM albo ówczesny plac Zwycięstwa. Należało wątpić, żeby rozpasana państwowotwórczo młodzież bawiła się w ten sposób na prowincji, ponieważ obawiano się obalenia przez pijanych Krakowiaków lub Kujawiaków ówczesnego ustroju. Chóralnymi płucami rządu i partii były zespoły Mazowsze, a potem Śląsk. Do głowy człowiekowi nie przychodziło, ani najstarsi organiści o tym nie śnili, by były to chóry pobożne. Takie same albo podobne imprezy ideologicznego szaleństwa młodzieżowego odbywały się na innych kontynentach, były one bowiem nierozłącznie związane z komunizmem.
Przed kilku dniami zakończyło się w Toronto siedemnaste z kolei w ostatnich trzech dekadach spotkanie młodzieży z papieżem. Ze środków masowego przekazu można wnioskować, że w tym olbrzymim zgromadzeniu w Kanadzie nie brali udziału ani dzwonnicy, którzy stracili już zajęcie, ani ministranci, choćby chodzili w najbardziej purpurowych komeżkach, ani porządkowi w furażerkach z placów spotkań Jana Pawła II, ze względu na jego młodzieżową popularność nazywanego w początkach pontyfikatu John Paul Superstar. Dziś, patrząc na tego samego człowieka w Kanadzie, trudno się nie zastanowić nad nieprzystawalnością tamtego wizerunku sprzed ponad dwudziestu lat do obecnej postaci Jana Pawła II. Ktoś niedawno do mnie powiedział: "Ten schorowany staruszek ma być idolem współczesnej młodzieży? Przecież to zakrawa na kpiny!". Historia lubi kpić, ale głównie z ludzi o prowincjonalnej wyobraźni. Bez względu na różnorakie nasze poglądy, życzliwe albo nieżyczliwe interpretacje, a nawet doktrynerskie zacietrzewienie, nie podobna wytłumaczyć w sposób racjonalny tajemnicy Świętego Starca, który oto porywa za sobą pokolenie nowych kolumbów.
Więcej możesz przeczytać w 31/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.