Skup interwencyjny

Dodano:   /  Zmieniono: 

Jakiż piękny byłby świat, gdyby rząd zechciał skupić wszystkie wyprodukowane w Polsce polonezy z FSO, garnitury z Próchnika i Bytomia, statki z Gdańska i Szczecina, blachy i kształtowniki z hut, karabiny z Radomia, czołgi z Łabęd, samoloty z Mielca, śmigłowce ze Świdnika, kable z Ożarowa, ziemniaki, cebulę, rzodkiewkę i tysiące innych produktów, które w znoju i trudzie wytwarzają robotnicy i rolnicy. Zaraz, zaraz, już żyliśmy w czasach, gdy rząd pośrednio skupował dosłownie wszystko, co wyprodukowano w naszym kraju. I potem bez problemów wszystko to sprzedawał. To było zupełnie niedawno, przed rokiem 1989. Sprzedaż szła tak świetnie, że na sklepowych półkach ostawały się niekiedy jedynie ocet i musztarda.
Teraz wszystko się zmieniło. Półki są pełne, magazyny też. Nie zmieniła się tylko do końca nasza mentalność. Ponad 80 proc. Polaków godzi się na to, aby rząd ciągle skupował wszystko, co się da. Można być niemal pewnym, że gdyby zapytać Polaków, czy rząd powinien potrącić na dodatkowy skup z każdej pensji lub emerytury 50 zł, odpowiedzi byłyby zupełnie inne. Znaczna część świadomości ciągle błąka się jednak w rzeczywistości nakazowo-rozdzielczej. Gdybyż można tę część świadomości skupić interwencyjnie i zamknąć w magazynach. 
Więcej możesz przeczytać w 33/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.