Totalna lustracja aberracja

Totalna lustracja aberracja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Najnowsze pomysły Grzegorza W. Kołodki układają się w triadę: deklaracja, abolicja, aberracja
Deklaracje majątkowe najchętniej wypełnią gangsterzy

Jeżeli te pomysły staną się prawem, to od przyszłego roku będziemy składać deklaracje majątkowe, w których znajdą się informacje o posiadanych nieruchomościach, budynkach, mieszkaniach (większych niż 70 mkw. - chyba że mamy dwa), samochodach droższych niż 80 tys. zł, udziałach w spółkach, wkładach w spółdzielniach, obligacjach i papierach wartościowych, oszczędnościach bankowych, gotówce, dziełach sztuki o wartości większej niż 10 tys. zł, rzeczach i prawach majątkowych związanych z działalnością gospodarczą, zapasach surowców, materiałów itd. oraz szacunkowej wartości pozostałego mienia. Czyli będziemy mieli do czynienia, przynajmniej teoretycznie, z majątkową lustracją totalną - prawie nigdzie w takiej skali nie zastosowaną w świecie.

Komputer i konserwa
Cel składania deklaracji majątkowych jest szczytny. Oto urzędy skarbowe otrzymają informacje o tym, kto i ile ma. Komputer porówna to oświadczenie z ubiegłoroczną deklaracją i wyliczy przyrost majątku. Następnie owo wyliczenie skonfrontuje z zeznaniem podatkowym i wyłapie przypadki, w których powiększenie majątku nie mogło być efektem ujawnionych dochodów. Wtedy fiskus łupnie takiego oszusta po kieszeni, ku uciesze milionów mniej zamożnych rodaków.
"Moglibyśmy produkować więcej konserw - mawiał towarzysz Gomułka - gdybyśmy mieli białą blachę, ale nie mamy mięsa". Całkiem podobnie wygląda sprawa z kontrolą deklaracji. Komputery może i mogłyby to robić, ale nie ma programu księgowego analizującego transfer dochodów w kapitał.
W efekcie, przeciążeni kontrolą rachunków za remont mieszkania czy zakup pomocy naukowych pracownicy urzędów skarbowych będą sprawdzać deklaracje majątkowe "na piechotę". Czy jest możliwe, aby sprawdzić w ten sposób deklaracje 27 mln podatników? Na to pytanie niech nam odpowie pan wicepremier Kołodko. Odpowiedź, że deklaracji będzie mniej, bo nie wszyscy muszą je złożyć, pogrąża go jeszcze bardziej. Przecież trzeba sprawdzać przede wszystkim tych, którzy nie złożyli deklaracji, bo to oni są najbardziej podejrzani.

Kontrola wyrywkowa i specjalna?
Kuriozalnie brzmi wyjaśnienie kontroli wyrywkowej i kontroli specjalnych. Kontrole takie są skuteczne wtedy, kiedy ich częstotliwość czyni oszustwa nieopłacalnymi, a to - w świetle powszechnie znanych danych o mocach kontrolnych urzędów i liczbie podatników - jest niemożliwe. Z kolei argument o kontrolach specjalnych ("my już wiemy, kogo kontrolować") jest dla autorów deklaracji zabójczy. Skoro wiecie, to kontrolujcie! Tyle że jakoś do tej pory słabo wam to szło! To dziennikarze ujawniali ewidentną niezgodność deklarowanej wartości majątku z wielkością dochodów wielu osób, a urzędy skarbowe nie mogły owej niezgodności zauważyć.
Warto odnotować, że dla takich kontroli specjalnych stosowne organa mają wystarczające instrumenty prawne. Deklaracje nic nowego im nie dadzą. Zwłaszcza że w tych deklaracjach podawany będzie jedynie majątek widzialny (domy, mercedesy itd.), o którym wszyscy wiedzą, lub majątek produkcyjny czy papiery wartościowe, które są rejestrowane. Jeżeli ktoś ma naprawdę dużą kasę do ukrycia, a nie jest tak bezczelny i pewny bezkarności jak prokurator Hop, to zdeponuje ją w banku na Malediwach albo ulokuje w Gujanie. Jeśli pan premier Kołodko wierzy, że po wprowadzeniu deklaracji takie osoby wpiszą: "lokaty w Bahama Yellow Bank - 100 mln USD", to należy poradzić mu, by jeszcze trochę pobiegał.

Deklaracja i abolicja
Spodziewam się argumentu o sprzężeniu efektu deklaracji majątkowych z ogłoszoną abolicją. Ów podatkowy przestępca, który ukrył 100 mln dolarów, ujawni go, bo zapłaci tylko 7,5 mln USD (7,5 proc.) podatku, uzyskując w zamian - jak to się ładnie określa w grypserze - "białeczko w dokumentach". Mówiąc o skutkach gospodarczych, zauważyć należy taką oto kwestię: abolicja odnosić się może do drobnej szarej strefy, czyli producenta, który zatrudnia nielegalnie parę osób i wprowadza do nie rejestrowanego obrotu część swojej produkcji. Fakt, że wybrał taką - nielegalną - formę działalności, wynika z wysokich podatków i małego ryzyka wpadki. Ponieważ deklaracje, abolicje i inne aberracje nic w jego kalkulacjach nie zmienią, skutek będzie zerowy.
Abolicja może jednak dotyczyć wielkich gangsterów, którzy obok działalności podstawowej: handlu narkotykami, wymuszeń, rozbojów itd., prowadzą zawsze w pełni legalną działalność uboczną. Działalność uboczna ma służyć wyjaśnieniu bogactwa, czyli po prostu wypraniu brudnych pieniędzy. Dla tych osób deklaracje i abolicje nie są już pomysłem aberracyjnym.

Więcej możesz przeczytać w 36/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.